Yor siedziała w swoim pokoju razem z Fioną i wpatrywała się pusto w ścianę, podczas gdy jej towarzyszka mówiła coś z ożywieniem.
Nadszedł trzeci lutego. Dzień jej ślubu.
Czuła nieprzyjemny ucisk w żołądku, który pogarszał się z każdą kolejną godziną. Stresowała się i nie mogła nic na to poradzić. Chciała, żeby wszystko wypadło jak najlepiej.
-Hej? Słuchasz mnie, Yor? -spytała Fiona i delikatnie potrząsnęła ramieniem czarnowłosej.
Yor popatrzyła na nią nieprzytomnie, a Fiona zmierzyła ją czujnym wzrokiem.
-Wszystko w porządku? -upewniła się, a kiedy Yor pokiwała głową, kontynuowała swój monolog. -Anyi też kupiłam sukienkę. Taką białą, z falbankami. Będzie wyglądać ślicznie, jestem pewna. Normalnie, oczywiście, pozostawiłabym wybór sukienki dla niej tobie, ale ostatnio wydawałaś mi się być troszkę nerwowa, dlatego wolałam się wyręczyć. Nie chciałam zawracać ci głowy.
-Dzięki. -mruknęła Yor.
-Pewnie jesteś zestresowana, co? -westchnęła Fiona. -Ale nie powinnaś się martwić, Loid na pewno dopiął wszystko na ostatni guzik. -uśmiechnęła się lekko i pogładziła Yor po plecach.
Czarnowłosa również zmusiła się do słabego uśmiechu.
-No dobrze, myślę że powinnyśmy już zacząć przygotowania. -zarządziła Fiona, podnosząc się z łóżka. -Zrobię ci makijaż. Mam trochę doświadczenia. No i ułożę ci włosy. Co powiesz na loki?
-Wolałabym zostać przy prostych. -odparła nieśmiało Yor.
-Jasne.***
Dwie godziny później Yor miała dość wszelkich przygotowań, ale musiała przyznać, że Fiona wykonała naprawdę dobrą robotę.
Makijaż nie był jakoś szczególnie rzucający się w oczy, ale idealnie podkreślał naturalne walory czarnowłosej.
Fiona nałożyła jej rozświetlacz i trochę bronzera, podkreślając dzięki temu kości policzkowe Yor. Rzęsy pociągnęła jej tuszem i podkręciła zalotką, dodatkowo narysowała eyelinerem czarne kreski na jej powiekach i sypnęła na nie odrobinę złotego brokatu.
Szminka na ustach Yor, miała lekki, brzoskwiniowy kolor.
Patrząc na swoje odbicie w lusterku, czarnowłosa uśmiechnęła się z niedowierzaniem. Wyglądała naprawdę przecudnie.
-I jak ci się podoba? -zapytała Fiona. -Jak chcesz to mogę coś dodać, albo poprawić. -zaproponowała.
-Nie trzeba. Jest idealnie. Dziękuję. -oponowała natychmiast Yor.
-W takim razie zostały jeszcze włosy. -powiedziała Fiona i sięgnęła po szczotkę leżącą na toaletce.
Stylizacja włosów Yor trwała o wiele krócej niż robienie makijażu. Fiona tylko rozczesała je i popsikała lakierem, żeby się nie mierzwiły.
-To teraz zakładaj suknię. -poleciła, kiedy skończyła. -Zostało nam jeszcze dużo czasu, ale chcę zobaczyć jak wszystko prezentuje się razem.
Yor skinęła głową, czując narastającą ekscytacje, stopniowo wypierającą stres.
Wzięła suknię i poszła się przebrać w łazience. Gdy wróciła z powrotem do pokoju, Fiona pomogła jej z gorsetem i odsunęła się parę kroków, mierząc Yor krytycznym spojrzeniem od góry do dołu.
Potem uśmiechnęła się z zadowoleniem.
-Spójrz w lustro. -powiedziała łagodnie.
Yor powoli odwróciła się w stronę toaletki, nad którą wisiało lusterko i na chwilę odebrało jej mowę.
To ja? -przemknęło jej przez myśl.
Twarz w którą się wpatrywała w odbiciu lustra wyglądała na zaskoczoną.
Odeszła aż do ściany, żeby w pełni ujrzeć siebie w niewielkim lustrze.
Długie, czarne włosy sięgały jej do pasa, kontrastując z bielą suknii, która opinała się na ciele Yor uwydatniając jej figurę. Obróciła się wokół własnej osi, żeby zobaczyć jak wygląda z tyłu i z boku.
-Pięknie... -wyszeptała sama do siebie.
-A to nie wszystko. -odezwała się Fiona.
Podeszła do Yor, trzymając coś za plecami. Wyciągnęła ręce i włożyła na głowę Yor wianek ze sztucznymi, białymi kwiatami, pełniący równocześnie rolę welonu.
-O, i teraz jest wspaniale. -stwierdziła Fiona, odrzucając delikatny materiał na plecy Yor.
Yor chciała jej podziękować, ale wtedy rozległ się dzwonek do drzwi i czarnowłosa zesztywniała.
Czyżby Loid już przyjechał? Tak szybko?
-Idź otworzyć. -ponagliła ją Fiona.
Yor wyrwała się z otępienia i wypadła z pokoju na korytarz. Zbiegła po schodach, uważając na suknię i podbiegła do drzwi, mijając zaspaną Anyę w piżamie, wyglądająca ze swojego pokoju. Pewnie obudził ją dzownek.
Yor szarpnęła zamek, otworzyła drzwi i zamarła z szoku.
Na progu stał Yuri z wielką maskotką misia, ozdobionego różową kokardą.
Uśmiechał się promiennie. Otworzył usta, żeby się przywitać, ale raptem też zamarł, obrzucając spojrzeniem swoją siostrę.
-Y-yor? Co ty... Czy to jest suknia ślubna?! -wykrzyknął w końcu ze zdziwieniem. -Co to ma być, siostrzyczko...?
-Ja... -Yor zaschło w ustach.
Nie spodziewała się odwiedzin brata, więc nie miała żadnej wymyślonej wymówki.
Co miała teraz zrobić?!
-To Loid przyszedł? -zawołała Fiona idąc szybkim krokiem do Yor.
Stanęła za nią i również na chwilkę osłupiała.
-Kto to jest? -szepnęła pochylając się do ucha Yor.
-To... to jest mój brat. -wyjąkała Yor i rzuciła Fionie błagalne spojrzenie, prosząc w ten sposób o pomoc z wybrnięciem z sytuacji.
-Siostrzyczko? -powtórzył Yuri trochę ostrzejszym głosem. -O co chodzi z tym strojem?!
Yor i Fiona wymieniły spojrzenia. Żadnej z nich nie przychodziła na razie do głowy żadna sensowna wymówka.
-Em... no bo ja... -jąkała się Yor. -To... to nie tak jak myślisz!
-A co powinienem myśleć? -warknął ze złością Yuri, unosząc brew.
-Cóż...
-Przecież to jest suknia ślubna! Wychodzisz znowu za mąż, Yor? Zostawiłaś tego swojego kochasia? -wypowiadając ostatnie zdanie, w głosie Yuriego zabrzmiała nutka nadzieji.
-Nie. To nie tak! -zaprzeczyła pospiesznie Yor.
-Nie? No to co się stało? -naciskał jej brat.
-Może wejdziemy do środka. -wtrąciła się nagle Fiona. -Jest zimno, a jak zauważyłeś Yor jest w suknii ślubnej, która nie należy do najcieplejszych ubrań. -zwróciła się do Yuriego. -To nie jest strój na taką pogodę.
Czarnowłosy chwilę się wahał, a potem prychnął i wszedł do środka, szturchając misiem Fionę.
-Chodźmy do salonu. -powiedziała Yor i pociągnęła za sobą Yuriego.
Posadziła go na kanapie i popatrzyła bezradnie na Fionę, myśląc gorączkowo co powinna powiedzieć.
Tymczasem do salonu weszła Anya.
-Dzien dobly, wujek. -powiedziała nieśmiało.
-O... yyy... cześć. -mruknął zakłopotany Yuri i uniósł kąciki ust w nie do końca szczerym uśmiechu, a potem znowu skupił swoją uwagę na Yor i stojącej koło niej Fionie.
-A ty to kto? -rzucił do niej, niezbyt przyjaznym tonem.
-Fiona Frost. Jestem przyjaciółką Yor. -powiedziała spokojnie. -A ta sukienka, którą ma na sobie Yor, jest z jej ślubu. Poprosiłam ją, żeby ją włożyła, bo chciałam zobaczyć, jak wyglądała w suknii ślubnej, gdyż niestety, nie mogłam przyjść na jej ślub z Loidem.
Yor i Yuri rzucili jej oboje tak samo zaskoczone spojrzenia.
-Oh... -Yuri zamrugał. -Aha. No skoro tak... -mruknął z namysłem, a potem uśmiechnął się serdecznie do siostry.
Yor odetchnęła z ulgą.
-Cieszę się, że mogłem cię zobaczyć w suknii ślubnej, chociaż nie było mnie na twoim ślubie. -powiedział do niej Yuri. -I wybacz, że się tak wściekłem. Chyba trochę za szybko wyciągam wnioski. -zaśmiał się krótko.
Podniósł się, podszedł do Yor i objął ją mocno w pasie.
-A miś jest dla ciebie w prezencie. -powiedział, wskazując brodą pluszaka, którego zostawił na kanapie.
-Dziękuję. -uśmiechnęła się z czułością Yor.
Moment później do jej uszu doszedł odgłos klucza przekręcanego w zamku i czyjeś kroki w korytarzu.
W jej głowie zapaliła się czerwona lampka i wtedy do salonu wszedł Loid w jasnoszarym garniturze z białą różą w dłoni.
--------------------------------------------------------------
1124 słowa!
CZYTASZ
Cierniowa Miłość [Spy×Family] Loid×Yor
Fanfic!zdjęcie na okładce nie moje! Yor Briar po zakończeniu operacji ,,Strix" jej męża, zamieszkuje u brata. Chcę zapomnieć o Loidzie Forgerze, ale z jakiegoś powodu nie jest w stanie. Co się stanie, kiedy Loid znowu poprosi ją o udawanie swojej małżonki...