Rozdział Trzeci

1.1K 46 48
                                    

Siedziałam na zajęciach w poniedziałek tym razem słuchając wykładu, ale poczułam wibracje w kieszeni, więc wyciągnęłam telefon spoglądając na powiadomienie na Instagramie.

Kylian Mbappe zaczął Cię obserwować.

Uśmiechnęłam się delikatnie blokując telefon i chowając go do kieszeni bluzy. Rozglądnęłam się dookoła czując, że ktoś na mnie patrzy. Mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Brooke, która uniosła brew. Wywróciłam oczami i spojrzałam na profesora wracając myślami do wykładu i opierając głowę na dłoni. Po zakończeniu podeszłam do biurka i oddałam swój esej na co pan Robinson spojrzał na mnie zaskoczony.

- Dziękuję bardzo. Trochę spóźnione o tydzień, ale doceniam. - zaśmiał się na co ja jedynie mruknęłam ciche prosze i ruszyłam do wyjścia.

Miałam już wchodzić do samochodu gdy ktoś przytrzymał moje drzwi trzaskając nimi. Spojrzałam na Marco marszcząc brwi.

- Mieliśmy się spotkać w sobotę. - warknął opierając się o drzwi. - Gdzie byłaś?

- Tak? Zapomniałam. - wzruszyłam ramionami odpychając go od mojego samochodu. - Odsuń się. - warknęłam na co on odepchnął się od auta i złapał mnie za przedramię ściskając mocno. Syknęłam z bólu marszcząc nos. - Kurwa, Marco to boli. - szepnęłam na co on się przysunął bliżej a ja rozejrzałam sie dookoła mając nadzieję, że ktoś coś zauważy. Jednak na parkingu nie było żywej duszy, poznajcie moje szczęście.

- To spotkamy się dzisiaj. - powiedział i pocałował mój policzek na co ja ułożyłam swoje usta w grymas. Po chwili mnie puścił a ja wsiadłam do samochodu masując swoje przedramię.

Weszłam do domu spotykając Michelle w drzwiach. Mruknęła ciche przywitanie i wyszła z domu. Obejrzałam się za siebie zastanawiając się czy coś się stało. Odłożyłam torbę na komodę i położyłam klucze obok.

- Cześć kochanie. Dzisiaj Marco i jego rodzicie przychodzą na kolację. - mam uśmiechnęła się do mnie wychylając się zza rogu na co ja przeklnęłam. Już wiem co miał na myśli, mówiąc, że dzisiaj się spotkamy.

- Muszę tutaj być? - zapytałam rozkładając ręce i patrząc na rodzicielkę błagalnym wzrokiem.

- Oczywiście, że tak. - usłyszałam głos ojca, który wyszedł z kuchni. Wiedziałam, że z nim nie mam co dyskutować.

- Trzeba odebrać Oliviera. - moja mama zwróciła się do mojego ojca, który tylko przytaknął.

- To ja pojadę. - powiedziałam szybko łapiąc za klucze.

- Jesteś pewna? - zapytała mama unosząc brew i spoglądając pytająco na ojca na co ja przytaknęłam. - Ale to za godzinę. - spojrzała na zegarek na co ja wzruszyłam ramionami.

- Poczekam na niego. - powiedziałam wychodząc z domu i po chwili wsiadłam do samochodu. Byłam wściekła na rodziców, że zgodzili się na tą kolację. Marco to zaplanował, a moi rodzice po prostu płynęli za wszystkim co mówił.

Westchnęłam witajac się z Louisem i weszłam do środka. Usiadłam na trybunach widząc Ethana, który kopał piłkę z moim bratem. Uśmiechnęłam się do nich a obok mnie znalazł się Kylian.

- Pomyślę, że mnie prześladujesz. - zaśmiał się siadając obok mnie na co ja spojrzałam na niego zaskoczona. Nadal byłam wkurzona na sytuację, która wydarzyła się w domu, więc jedynie wzruszyłam ramionami.

- To ty zawsze się pojawiasz obok mnie. - warknęłam w jego stronę czując, że trochę przesadziłam, bo chłopak nie był niczemu winny. Wywróciłam oczami spoglądając na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.

OBSESSION || Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz