Rozdział Czwarty

1.1K 47 18
                                    

Minął niecały tydzień od wydarzenia przed barem. Jednak każdego dnia wstawałam z podniesioną głową udając, że nic wielkiego się nie stało. Grałam przed wszystkim i przed samą sobą. Spojrzałam na siebie w lustrze układając włosy i poprawiając makijaż.

- Sophie, odbierzesz Oliviera? - mama weszła do mojego pokoju bez pukania. - Gdzie ty się wybierasz? - zapytała kładąc dłonie na biodrach i przyglądając mi się.

- Na imprezę z Brooke. - wzruszyłam ramionami. Oczywiście okłamałam ją, bo z Brooke nie rozmawiałam od tygodnia. Nawet na uczelni nie zamieniłyśmy słowa ze sobą.

- Odbierzesz Oliviera? - ponowiła pytanie na co ja spojrzałam na nią rozkładając ręce. - Jak to zrobisz to pozwolę ci iść. - stwierdziła na co ja wywróciłam oczami przytakując.

- Pojadę po niego. - westchnęłam i nałożyłam na usta błyszczyk. Zgarnęłam torebkę wychodząc z pokoju i ruszyłam do samochodu.

Po dwudziestu minutach byłam pod stadionem. Weszłam do środka słysząc śmiech i rozejrzałam się dookoła zauważając Kyliana z kolegami, którzy kierowali się do szatni.

- Sophie, dawno cię nie widziałem. - powiedział Achraf podchodząc do mnie na co ja pokiwałam jedynie głową, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.

- Cześć. - szepnęłam spuszczając głowę i ruszyłam przed siebie. Było mi głupio patrzeć na Kyliana po tym co się wydarzyło. Jak zostawiłam go tutaj bez wiadomości i nawet mu nie odpisałam na Instagramie. Usłyszałam za plecami gwizd, więc obróciłam się zakładając ręce na piersiach, a wszyscy zniknęli w mgnieniu oka wchodząc do szatni. Został sam Kylian, który wzruszył jedynie ramionami z uśmiechem.

- Coś się stało? - odezwał się przerywając ciszę panującą między nami.

- Co masz na myśli? - zapytałam marszcząc brwi.

- No mieliśmy iść coś zjeść ostatnio, a ty uciekłaś. - stwierdził rozkładając ręce, a ja przegryzłam dolną wargę.

- Przepraszam, tak wyszło. - wzruszyłam ramionami i nagle koło mnie znalazł się mój brat. - Chodź, musimy jechać. Nie ma czasu. - uśmiechnęłam się do niego.

- Podwieziemy jeszcze Simona do domu? - zapytał patrząc w górę na co ja delikatnie westchnęłam kiwając głową. Chłopak pobiegł po kolegę i ruszyliśmy do auta mijając Kyliana po drodze.

Pół godziny później szłam dobrze znaną mi drogą w stronę knajpy, której właścicielem był Nathan. Weszłam do środka i zajęłam swoje ulubione miejsce.

- Witaj Sophie. - uśmiechnął się do mnie łapiąc za szklankę i najlewajac alkohol. Rozglądnęłam się dookoła zauważając siostrę, która myła stolik za mną.

- Hej, Michelle. - spojrzałam na nią przekręcając głowę. - Coś się stało? - zapytałam marszcząc brwi.

- Nic. - warknęła zabierając ścierkę i wchodząc za bar. Nachyliłam się w jej stronę czekając aż zacznie mówić. Wiedziałam, że zaraz się dowiem, dlaczego chodzi wkurzona od tygodnia. - Rodzice. - mruknęła na co ja machnęłam dłonią zachęcając ją do rozmowy. - Czyli nie wiesz, że w następny weekend lecimy na tygodniowe wakacje? - zapytała na co ja wzruszyłam ramionami wywracając oczami i wiedząc do czego to prowadzi. Rodzice nie wiedzą, że Michelle jest z Nathanem i czasami pomaga mu w barze, który prowadzi. Ja już dawno bym im powiedziała, ale ona uważa, że rodzice go nie zaakceptują.

- Nathan nie poleci, bo rodzice nie wiedzą o jego istnieniu. - odpowiedziałam na co ona szybko przytaknęła. - To im powiedz. - rozłożyłam ręce na co ona zaśmiała się po czym zmierzyła mnie wzrokiem.

OBSESSION || Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz