Rozdział Trzydziesty Piąty

859 39 119
                                    

Zapukałam niepewnie w drzwi, które po chwili się otworzyły. Uśmiechnęłam się delikatnie do Kyliana dziękując, gdy zaprosił mnie gestem ręki do środka. Wszystkie dialogi, które ułożyłam sobie, gdy tutaj jechałam nagle wyparowały z mojej głowy i przegryzłam wargę nie wiedząc co powiedzieć. Jednak Kylian postanowił mnie wyprzedzić i sam zaczął rozmowę.

- Sophie, dziękuję ci, że postanowiłaś się ze mną spotkać. - powiedział na co jak wywróciłam oczami z uśmiechem.

- Oj przestań, nie musisz być taki formalny. - zaśmiałam się po chwili i zauważyłam, że Kylian również się uśmiechnął. Wyobrażam sobie jak trudna była dla niego ta rozmowa. Tak samo jak dla mnie.

- Masz rację, ja wiem, że moje przeprosiny nie bardzo tutaj pomogą. - westchnął kręcąc głową, ale po chwili przeniósł swój wzrok na mnie. - Naprawdę cię przepraszam. Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło, przysięgam, że nie chciałem żeby tak wyszło. - powiedział opierając sie o ścianę. - Wiem ile przeze mnie wycierpiałaś i uwierz mi, że nie rozmawianie z tobą też było dla mnie ciężkie. - szepnął.

- Szczerze? Nie obchodzi mnie to jak bardzo ciebie to bolało, jeżeli to ty zraniłeś mnie pierwszy. - warknęłam w jego stronę. - Nawet nie wyobrażasz sobie przez co przeszłam szukając w sobie wad, rozmyślając przez to pół roku. Jak ciężko mi było widzieć ciebie, a za chwilę przed moimi oczami ukazywał się filmik z tobą i Alicią w głównej roli. - powiedziałam czując, że łzy spływają po moich policzkach. - Nienawidzę cię, rozumiesz? - zapytałam retorycznie pociągając nosem.

- Wiem, doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Nie chcę się w żadnym stopniu usprawiedliwiać, po prostu po tym co się stało nie miałem szansy powiedzieć ci tak naprawdę, że cię przepraszam. Przed klubem powiedziałem to, bo to pierwsze przyszło mi na myśl, jednak chcę żebyś wiedziała, że teraz mówię to, bo mi ciągle zależy na tobie i nie potrafię tak bez ciebie. - powiedział, a ja prychnęłam pod nosem.

- Jesteś niemożliwy. Zależy ci na mnie, ale pół roku temu mnie zdradziłeś. - warknęłam rozkładając ręce. - Świetnie to pokazałeś. - klasnęłam w ręce z szyderczym uśmiechem. Zdawałam sobie sprawę, że być może byłam zbyt chamska dla niego, ale ja najpierw mówię i robię, a później myślę nad tym, więc gdy moje słowa opuściły moje usta to było już za późno. Przetarłam policzki mokre od łez i spuściłam wzrok w podłogę. Kylian podeszedł do mnie szybkim krokiem i zamknął mnie w mocnym uścisku. Westchnęłam głośno przytulajac się do niego. Przegryzłam dolną wargę wiedząc, że nie powinnam stać w tym uścisku, więc po chwili odsunęłam się gwałtownie kręcące przecząco głową. Oczywiście, że tęskniłam za nim i jego dotykiem, ale nie mogłam mu tego pokazać.

- Sophie, wiem jak bardzo cię zraniłem, ale błagam cię teraz o drugą szansę, obiecuję ci, że tym razem postaram się bardziej, że nigdy w życiu nie zrobię nic co mogłoby cię zranić. - szepnął kładąc dłoń na moim policzku. - Sama dobrze wiesz, że od początku między nami coś było. To wszystko nie może pójść na marne. - powiedział patrząc w moje oczy. Otarł kciukiem moją łzę samotnie spływającą po policzku. - To ja spieprzyłem sprawę, ale proszę daj mi szansę to naprawić.

- Kylian, tutaj nie ma co naprawiać. - rozłożyłam ręce śmiejąc się pod nosem przez łzy. - Między nami nic nie ma od dłuższego czasu, było minęło i tego się trzymajmy. - wzruszyłam ramionami po czym westchnęłam głęboko. - Lepiej już pójdę.

- Proszę cię, nie przekreślaj tego tak po prostu. - złapał moją dłoń, którą szybko wyszarpnęłam kierując się w stronę drzwi.

- Za póżno. - mruknęłam pociągając ponownie nosem. Spojrzałam ostatni raz na Kyliana żegnając się z nim i wyszłam z jego mieszkania.

*Trzy dni później*

- Siemanko Lloris. - usłyszałam głos kuzyna, który wszedł do mojego mieszkania.

- Możesz przestać wołać mnie po nazwisku skoro nosisz takie samo? To trochę dziwne. - zaśmiałam się po czym klepnęłam go w tył głowy.

- Przynajmniej jest śmiesznie. - stwierdził szturchając mnie w ramię. - Idziemy? Zobaczymy jak nasza reprezentacja poradzi sobie na pierwszym meczu. - klasnął w dłonie widocznie podekscytowany całą sytuacją.

- Pewnie, super. - zaśmiałam się udając entuzjazm. - Nie no, tak na serio to też nie mogę się doczekać. - uśmiechnęłam się do niego. - Dobra chodźmy, bo się spóźnimy.

Na stadionie byliśmy przed czasem, więc Hugo złapał mnie za dłoń ciągnąc wgłąb korytarza. Szkoda mi było, że Olivier nie mógł być tutaj z nami, bo ciągle leży w szpitalu, jednak wiem, że będzie oglądał mecz w telewizji.

- Gdzie idziemy? - zapytałam spoglądając na Hugo.

- Do szatni, muszę jeszcze porozmawiać z Kylianem, a nie mogę cię zgubić. - zaśmiał się pod nosem na co ja wywróciłam oczami.

- Przecież mamy wzynaczone miejsca, będziesz wiedział gdzie mnie znaleźć. - mruknęłam pod nosem, ale wciąż szłam za nim. Stanęłam przed drzwiami szatni, a Hugo złapał za klamkę zaglądając do środka. - Zaczekam tutaj. - uśmiechnęłam się do niego, ale on pokręcił przecząco głową i weszliśmy razem do środka. Kylian właśnie przemawiał do grupy po czym zrobili głośno okrzyk i reszta zawodników zaczęła witać się z Hugo, a następnie po kolei opuszczali szatnie. Zrobił się tak tłum i hałas, gdy zaczęli wychodzić, że nie słyszałam co Lloris mówi do Kyliana. Co jakiś czas, niektórzy z zawodników puszczali mi oczko, albo uśmiechali się do mnie, więc odwzajemniłam gest oparta o ścianę. Nagle w pomieszczeniu zostałam tylko ja, Hugo i Kylian.

- Zrozum, że to ty prowadzisz ich do zwycięstwa. - powiedział Hugo, więc uśmiechnęłam się do niego delikatnie zakładając ręce na piersiach. - Musisz trochę na nich nawrzeszczeć żeby zrozumieli, ale też żeby dać im kopa do gry. - stwierdził, a Kylian szybko przytaknął. Było widać, że stresuje się swoim pierwszym meczem w reprezentacji jako kapitan, ale w głębi ducha wiedziałam, że sobie poradzi. - Tak jak Sophie, ona uwielbia wrzeszczeć na ludzi, ale mimo wszyscy ją kochamy, bo czasami ma rację. - zaśmiał się na co ja oburzona zmrużyłam oczy patrząc na niego.

- Bardzo zabawne. - mruknęłam, a Kylian na dźwięk mojego głosu szybko się odwrócił zdając sobie sprawę, że też tutaj jestem.

- Taka prawda, ale cóż musimy sobie z tym poradzić. - stwierdził Hugo kładąc dłoń na ramieniu Kyliana. - Dasz sobie radę. - powiedział dodając mu otuchy po czym spojrzał na zegarek kierując się do wyjścia. - Macie mało czasu, niedługo zaczyna się mecz. - powiedział opuszczając pomieszanie. Przegryzłam dolną wargę podchodząc bliżej Kyliana i odchrząknęłam spoglądać w jego oczy.

- Hugo na rację, dasz sobie radę. Wy dacie sobie radę, naprawdę. - stwierdziłam z uśmiechem, który Kylian odwzajemnił. - Jesteście świetni, a dzisiaj będziecie świętować zwycięstwo. - powiedziałam oblizując usta.

- Obyś miała rację. - zaśmiał się pod nosem spoglądając na swoje buty. - Dziękuję, naprawdę to doceniam. To, że tutaj jesteś i że będziesz nam kibicować. - dodał po chwili, a ja poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Rozłożyłam ręce w geście przytulenia. Kylian objął mnie w talii i położył dłonie na moich plecach.

- Zazwyczaj mam rację i pewnie, że ci kibicuje. - szepnęłam odsuwając się od niego i czując, że moje serce bije szybciej, gdy nasze twarzy były tak blisko siebie.

- Myślałem, że mnie nienawidzisz. - stwierdził spoglądając na moje usta.

- Nienawidzę siebie za to, że pomimo wszystko tak bardzo cię kocham. - szepnęłam na koniec przełykając głośno ślinę.

OBSESSION || Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz