Przedstawienie skończone

13 0 0
                                    

Szli przed siebie w ciemności i ulewnym deszczu, który ani myślał przestać. Starali się dostrzec jak najwięcej.

- Możemy już wracać? Nie ma jej nigdzie. Nie wiemy, nawet kiedy wyszła- powiedział przemoknięty mężczyzna do swojego dowódcy.

- Jest gdzieś blisko - odpowiedział cicho. - Rozdzielmy się, idź w prawo, ja sprawdzę ten plac przed nami.

Drugi skinął głową i ruszył w ciemność. Dowódca szedł prosto, ostrożnie stawiając każdy krok. Nasłuchiwał najmniejszych odgłosów.

- Nie znajdziemy jej. Już pewnie nie żyje - pomyślał zrezygnowany.

Nagle ją zobaczył.
Była przygotowana na konfrontację, oznaczało to, że widziała go jako pierwsza. Był to skutek ogromnego zmęczenia mężczyzny, przez które całkowicie stracił czujność.

Mógł dostrzec ją dość dokładnie, gdyż spomiędzy burzowych chmur przebijało się słabe światło księżyca.

Otworzył szeroko oczy. Celowała do niego. Głośno zagwizdał i z mroku podbiegł do niego jego kompan. Spojrzał w kierunku, w którym patrzył ten, który go zawołał. Na środku placu w deszczu stała dziewczyna z jego bronią w rękach. Na jego twarzy pojawiło się rozbawienie. Dowódca wyciągnął swoją broń i wymierzył w jej kierunku.

- Rzuć to. Nie zmuszaj mnie, żebym strzelił pierwszy.

- Albo ty spróbuj zastrzelić nas tymi trzęsącymi się łapkami - krzyknął do niej drugi z mężczyzn, śmiejąc się.

Dowódca zrobił coś, co wydało się jego towarzyszowi zupełnie niezrozumiałe. Trzymając dziewczynę na celowniku, zaczął kierować się w jej stronę. Nawet nie drgnęła. Kiedy był jakieś 10 metrów od niej, zauważył, że cała się trzęsie.

- Odejdź - odezwała się stanowczo.

- Umiesz w ogóle strzelać? - zapytał ją poważnie, robiąc dwa kroki w jej stronę.

Dziewczyna zawahała się na moment, po czym zrobiła coś, co zszokowało obu mężczyzn. Szybkim ruchem przyłożyła broń do swojej skroni.

- Jeśli mam umrzeć to z własnej ręki - szepnęła.

Zamknęła oczy gotowa, aby odebrać sobie życie, kiedy usłyszała za sobą trzask gałęzi. Przestraszona natychmiast odwróciła się w tamtą stronę i niemal od razu mężczyzna za nią wyrwał jej broń i odrzucił na bok. Przyciągnął ją do siebie, a ręce unieruchomił z tyłu. Stała teraz plecami do niego i bała się nawet ruszyć. Zaskoczył ją.

- Przedstawienie skończone - szepnął jej groźnie do ucha.

- Ktoś tam jest! - krzyknął nagle drugi, wskazując kierunek, gdzie wcześniej spojrzała dziewczyna, słysząc dziwny odgłos.

W ich stronę z ciemności wyłaniały się jakieś cienie. Grupa napastników zmierzała w ich kierunku na tyle szybko, że mieli jedynie chwilę na reakcję. Szybko ocenili zagrożenie. Cztery sylwetki, prawdopodobnie mężczyźni, trzymają w rękach jakieś kije albo pręty.

Dowódca poczuł, jak dziewczyna prawie osuwa się na ziemię, a jej serce zaczyna bić jak szalone. Niewiele myśląc, rzucił ją do tyłu i zasłonił własnym ciałem, tworząc swego rodzaju mur. Upadła całym swoim ciężarem na ziemię, jednak mimo wszystko próbowała się podnieść, bez skutku. Już nie miała siły. Jedynie rozpaczliwie spoglądała na drogę, która majaczyła jej gdzieś w oddali.

Oboje nawet na nią nie spojrzeli, nie było na to czasu, potem się nią zajmą. Dowódca liczył na to, że chowając ją z tyłu, napastnicy nie zwrócą na nią uwagi i będzie choć trochę bezpieczniejsza.

Oswoić NieboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz