Daj nam wszystko, co masz

17 0 0
                                    

Wczorajszego wieczoru wypiła ostatnie krople wody, jakie zdobyła, jednocześnie przypłacając to ogromnym bólem, jaki teraz czuła.

Rana wciąż dawała o sobie znać i utrudniała nawet sen, który teraz był jej bardzo potrzebny.

Była tak bardzo spragniona. Musiała działać inaczej umrze w tej ruderze, która na jedną noc była jej schronieniem. W oddali widziała miasto, które może okazać się jej wybawieniem, a zarazem zgubą. To właśnie w takim miejscach można znaleźć najwięcej ludzi, którzy nie cofną się przed niczym. Zabijając, nie zwracają uwagi kto to, nie liczy się dla nich czy to drugi rosły mężczyzna, czy bezbronna ranna dziewczyna.

Po długim wahaniu się postanowiła, że musi się tam udać. Jeśli nie pójdzie, to zginie tutaj, a jeśli uda jej się wyjść stamtąd cało to może nawet z jakimś zapasem, który pozwoli jej przeżyć. Powolnym krokiem szła w stronę zabudowań, zataczając się lekko. Jej powieki były do połowy przymknięte, a pod oczami widniały wielkie fioletowe worki, które pokazywały, jak wycieńczona jest. 

Zbliżała się powoli do centrum i co było zaskakujące, nie widziała ani jednego człowieka. Kompletna pustka. Mimo tego cały czas nerwowo spoglądała dookoła, szukając potencjalnego zagrożenia, chociaż wiedziała, że nawet jeśli się pojawi, nie ma szans na ucieczkę, ledwo stała na nogach, a co dopiero mówiąc o biegu. Kiedy usłyszała gdzieś w oddali głosy, gwałtownie się zatrzymała. Obcy śmiali się i co chwilę wymieniali zdaniami. 

-Minimum dwóch - pomyślała spanikowana dziewczyna.

W pośpiechu rozglądała się na boki, szukając miejsca, aby ukryć się i przeczekać aż znów się oddalą. Dostrzegła swoją szansę- małą szczelinę między ceglanymi budynkami, w którą powinna się zmieścić. Jednak strach sparaliżował ją na tyle, że nie mogła ruszyć swojego ciała w stronę wąskiej uliczki.

Gdy postawiła krok, jej udo zaczęło piec żywym ogniem. Ból był tak silny, że obraz przed jej oczami na chwilę zniknął w ciemności. Świat wokół niej powrócił, gdy już była na ziemi. Nie wiedziała, ile to wszystko trwało, ale kiedy usłyszała dość blisko siebie wołanie całkowicie otrzeźwiała.

- Kim jesteś? - krzyczał jakiś mężczyzna. - Nie znam cię, lepiej odpowiedz, bo inaczej od razu cię zastrzelę.

Usłyszała dźwięk, który bardzo dobrze znała. Przeładowanie broni. Dopiero teraz odważyła się spojrzeć w ich stronę. Jeden celował do niej z pistoletu, a drugi stał niepewny czy podejść bliżej, czy nie warto ryzykować. Chociaż, co mogła im zrobić ranna dziewczyna, która przed chwilą zasłabła z wycieńczenia? Na pewno przegrałaby tę walkę po kilku chwilach, nawet nie zdążyłaby do nich dobiec, zanim nie padłby strzał w jej stronę. Po sposobie, w jaki mężczyzna trzymał broń, widać było, że jest doświadczony, jeśli chodzi o walkę.

Obolała dziewczyna powoli zaczęła podnosić się z ziemi.

- Nie ruszaj się, najpierw odpowiedz mi, kim jesteś? - krzyknął głośno do niej, a w jego głosie była coraz większa agresja.

Nie słuchała tego, co mówił, udało jej się wstać i podnieść ręce w geście poddania się. Spojrzała na nich jeszcze raz, ich postawa, spojrzenie, całe ciało mówiło, że nie są ludźmi, którzy pomagają innym. Zapewne zabiją ją bez mrugnięcia okiem i wrócą do swoich poprzednich zajęć.

Coś w niej pękło, odwróciła się gwałtownie i zaczęła, utykając, rozpaczliwie walczyć o życie. Szybko oddychała, z każdym krokiem jęcząc z bólu, była coraz bardziej osłabiona. Czuła, że zaraz zapewne nastanie ciemność i śmierć wreszcie się po nią zgłosi, jednak mimo swoich przewidywań strzał nie padł. Nie odważyła się jednak spojrzeć w tył, szła przed siebie, słysząc zbliżające się kroki nieznajomych.

Oswoić NieboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz