Minęło trzydzieści minut i miejsce, do którego zmierzali, było coraz bliżej. Już dokładnie mogli widzieć pierwsze domy na przedmieściach. Musieli jedynie dobrze wybrać schronienie, zwłaszcza że mają ze sobą dziewczynę, która będzie potrzebować trochę czasu, zanim dojdzie do siebie. To musiało być spokojne miejsce, w którym będą mogli spędzić nawet tydzień. Z dala od centrum jest zdecydowanie bezpieczniej.
- Został jedynie kawałek drogi - pocieszał się w myślach dowódca, niosąc wciąż dziewczynę i mimo tego, że była drobna, jej ciało zaczęło mu ciążyć. Ta, co chwilę odzyskiwała przytomność, by zaraz potem znów odpłynąć. Dowódca czuł, jakie ciepło od niej bije. Wysoka gorączka nie wróżyła nic dobrego.
- Może ten będzie dobry? - spytał lekarz. Dowódca potrząsnął głową, wracając do rzeczywistości. Zamyślił się, stracił czujność, musi się opanować. Nie zauważył, nawet kiedy weszli na osiedlową drogę i stali właśnie między budynkami. Spojrzał w stronę, w którą wskazywał drugi i zobaczył mały dom, nie wyglądał na taki, który nie ucierpiał w katastrofie. Jednak jego lokalizacja- w głębi podwórka- pozwalała szybko stwierdzić, że to dobre miejsce na schronienie. Jak na zawołanie zaczęło padać. Dowódca kiwnął głową ze zgodą i szli już w stronę domku. Gdy tylko dotarli do małego ganku, rozpętała się istna ulewa, a gdzieś w oddali było słychać uderzenia pioruna. Rozejrzeli się dokładnie po salonie domu, który przez brak okien był idealnie widoczny z zewnątrz. Lekarz szarpnął drzwi, jednak te nie ruszyły się nawet o milimetr.
Mężczyzna, który dotąd trzymał się z dala od reszty, westchnął, podszedł do okna i prętem, który stał oparty o ścianę, pozbył się resztek szkła z framugi okna, po czym wszedł do środka i wyciągnął ręce w stronę dowódcy, dając mu tym samym znać, że weźmie od niego nieprzytomną dziewczynę. Ten spojrzał na niego niepewnie.
- Nic jej nie zrobię - mówiąc to, mężczyzna w środku ponownie westchnął.
Ostrożnie przekazali sobie dziewczynę, a zaraz potem wszedł wraz z lekarzem do środka. Mężczyzna, który teraz ją trzymał, jak poparzony oddał ją spowrotem dowódcy.
- Przeszukajmy dom, zanim się tu rozłożymy - zaproponował ten, który pierwszy pojawił się w domu i zaczął kierować się schodami na piętro.
- Nie mamy czasu - powiedział lekarz, patrząc na dziewczynę.
- No dobra, ja pójdę, a wy ją ogarnijcie - powiedział wrednie i zniknął na górze.
- Co mam robić? - zapytał szybko dowódca.
- Połóż ją tutaj - powiedział lekarz i wskazał na materac, który pewnie pełnił funkcję łóżka osobom, które też się tu kiedyś schroniły. Teraz leżał na ziemi brudny i mokry. Nie wyglądał dobrze, a miał być przecież prowizoryczną salą operacyjną. Widząc zawahanie się dowódcy, lekarz wyciągnął ze swojego plecaka wełniany gruby koc i rozłożył na materacu.
- Już lepiej - powiedział cicho i ostrożnie położył dziewczynę. Ta odzyskała nagle przytomność i nie wiedząc, skąd wzięła w sobie siłę, zaczęła się wyrywać. Mężczyzna zareagował szybko i przytrzymał ją tak, aby wciąż leżała. Strach pomieszany z ogromnym bólem sprawił, że zaczęła przeraźliwie krzyczeć.
- Nie szarp się - powiedział stanowczo, ale nic to jednak nie zmieniło.
Z góry zbiegł trzeci z nich zaalarmowany niespodziewanym hałasem i patrzył z ostatnich stopni, co się dzieje. Kiedy zobaczył szarpiącą się i krzyczącą dziewczynę podbiegł do dowódcy i pomógł ją przytrzymać.
Lekarz w tym czasie sprawnie wyciągnął jakąś strzykawkę, kiedy to zobaczyła, zaczęła walczyć dwa razy mocniej.
- Nie, nie, nie! - krzyczała, lecz nie miała szans się uwolnić.
CZYTASZ
Oswoić Niebo
Misteri / ThrillerKażdy ma swoje cierpienia, historię, która boli, momenty, które na samą myśl wywołują potok łez. Ona miała ich za dużo. Mała dziewczynka, która sprawia problemy przez piekło, które przeżywała w domu.