Sky odpłynęła w spokojny sen, nawet nie wiedząc, kiedy. Tym razem żaden koszmar nie zakłócił jej odpoczynku, którego tak potrzebowała.
Obudziło ją natomiast coś zupełnie innego.
- Musimy ruszać najszybciej, rozumiesz?! - krzyczał jeden głos.
- Nie jest gotowa - zaprzeczał drugi głos dużo ciszej.
Dziewczyna wiedziała, że chodzi o nią. Dowódca wiedział, że już nie są tu bezpieczni. Domyślała się, że to przez intruzów, których spotkali w deszczową noc, a potem zjawili się ponownie przed ich kryjówką.
- To będę ją nieść, jeśli trzeba! - odkrzyknął.
Czuła się winna tej sytuacji, dlatego nie mogła być teraz ich kulą u nogi. Jeśli muszą ruszać w dalszą drogę to, mimo wszystko będzie szła sama.
Powoli podniosła się z posłania i chwiejnym krokiem podążyła w kierunku, z którego dobiegały głosy. Gdy tylko Cloud ją zobaczył, jego twarz złagodniała.
- To co? Ruszamy? - zapytała pewnie. - Im szybciej, tym lepiej.
- W końcu powiedziała coś mądrego - zaśmiał się Blade.
- Dobra, pakujemy rzeczy i idziemy jak najdalej stąd. - powiedział Cloud i mężczyźni zaczęli pakować wszystko, co może się przydać do plecaków.
Ona stała, jedynie obserwując, przecież sama nic ze sobą nie miała. Cały swój dobytek straciła w mieście, kiedy nieznajomy postanowił wyrwać jej torbę, a do tego dźgnąć nożem i zostawić na pewną śmierć.
Gotowi do drogi mężczyźni wyrwali ją z bolesnych wspomnień, już byli spakowani, zrobili to bardzo sprawnie, ale skoro byli żołnierzami to nie dziwne, że zajęło im to tylko chwilę. Kiedy wszyscy byli już przy drzwiach, dowódca podszedł do dziewczyny, chcąc wziąć ją na ręce, ale ta szybko się od niego odsunęła.
- Idę sama - powiedziała krótko i niesamowicie stanowczo.
- Nie ma mowy - odpowiedział jej szybko.
Dziewczyna jednak zignorowała jego słowa i ruszyła do wyjścia za dwójką mężczyzn. Nie była na zewnątrz od czasu jej ucieczki, po której została siłą sprowadzona z powrotem do domku. Ostre promienie słońca dosięgnęły jej oczu i sprawiły duży ból. Zatrzymała się na krótką chwilę, zasłoniła je gwałtownie dłonią i po chwili ruszyła dalej.
Jej pierwsze samodzielne kroki nie były tak złe, jak sobie to wyobrażała. Może to jedynie efekt długiego odpoczynku, a może ogromnego zaparcia i determinacji.
Najgorsza część już za nią.
Pokonała schody prowadzące do domku i stała teraz dość pewnie na ścieżce, która łączyła wejście z drogą, którą zapewne będą zaraz iść. Cloud szedł powoli za nią, obserwując jej krok, był dość stabilny, jednak od czasu do czasu stawał się nieco chwiejny.
Mimo to dawała radę. Jej zachowanie strasznie go irytowało. Przywykł do tego, że ludzie wykonują każdy jego rozkaz. No, może poza Blade'm, on zawsze musiał w jakiś sposób się zbuntować. Rozumiał, że dziewczyna ma prawo im nie ufać. Nie zna ich. Jednak zrobili wszystko, żeby teraz mogła żyć, mało tego, iść o własnych siłach.
Czuł ciągłą potrzebę bycia jej potrzebnym, jakoś pomóc. Podszedł do niej bliżej i zrównując z nią krok, spojrzał na jej twarz. Nie wyrażała żadnych emocji, nawet nie zwróciła uwagi, że idzie tuż obok. Patrzyła prosto przed siebie, stawiając ostrożnie stopy. Wyciągnął dłoń z jakimś przedmiotem w jej stronę, a ona wzdrygnęła się i spojrzała w jego stronę.
CZYTASZ
Oswoić Niebo
Gizem / GerilimKażdy ma swoje cierpienia, historię, która boli, momenty, które na samą myśl wywołują potok łez. Ona miała ich za dużo. Mała dziewczynka, która sprawia problemy przez piekło, które przeżywała w domu.