Nie mogłam zrobić nic więcej niż udawać. Nie mogłam krzyczeć, błagać, płakać czy uciekać. Musiałam nałożyć maskę uśmiechniętej najlepszej uczennicy i grać puki starczy mi sił.
Uśmiech, prosta postawa i ciepły ton.
Podeszłam do niego, cały czas się uśmiechając i podałam mu swoją dłoń.
- Y/n Miller. - oznajmiłam, po czym chłopak ścisnął moją dłonią.
- Peter Reys, ale dyrektor już o tym wspomniał. - odpowiedział mi tym samym.
Stałam tak patrząc na niego przerażona. Widział mój strach, który musiał sprawiać mu radość, albo jakiegoś rodzaju satysfakcję, bo stał tam dumny jak paw. Miał tak samo obrzydliwe spojrzenie, które gdzieś już widziałam, ale za nic na świecie nie szło mi sobie przypomnieć.
Śmiech przez łzy jak to mawiają.
- Nie będę zabierać wam czasu. Idźcie już. Jeśli będziesz miał pytania Peter, przychodź śmiało. - rzekł zadowolony dyrektor, który nie był niczego świadomy.
Przyjął pod swoje progi psychopatę i to gorszego od Tonego.
Nie chciałam z stamtąd iść, nie podobał mi pomysł przebywania z nim sam na sam. Ale z drugiej strony już zaczynają się zbierać ludzie, a w szkole są kamery, więc chyba i tak nic mi nie grozi.
Narazie nic mi nie grozi.
Ruszyłam do drzwi, a chłopak z mną.
- Y/n przyjdź do mnie jeszcze dzisiaj po zajęciach. - dodał mężczyzna zanim wyszłam.
Moje męki czas zacząć.Podczas tej wyprawy usłyszałam swoje imię z tysiąc razy.
Nie zatrzymywałam się nawet na chwilę. Nie czekałam na niego, bo wiedziałam, że mnie dogoni.
Nie słuchałam pytań, ani jego słów.
Chciałam odpukać swoją robotę i udać się na zajęcia.
Dlatego szłam cały czas przed siebie i mówiłam coś o poszczególnych pomieszczeniach, czy ludziach z tej placówki.
Pokazałam gdzie są szatnie, biblioteka, pielęgniarka i toalety, opowiedział na szybko poszczególnych nauczycielach.
Jednak widziałam, że go to nie interesowało. On był tylko zainteresowany mną.
- Kurwa, głucha jesteś!? - wrzasnął zirytowany, gdy powiedział moje imię po raz tysięczny, a ja nie odpowiedziałam.
Nie dziwię się jego złości, też by mnie wkurzało, gdyby ktoś olewał mnie bez przerwy przez dwadzieścia minut.
Te słowa też zlałam i trzymałam się postanowienia, nie odzywania się do niego bez potrzeby.
- Skończyliśmy. - oznajmiłam po kolejnych dwóch minutach, gdy dochodziliśmy z powrotem do drzwi od sekretariatu.
Uśmiechnęłam się sztucznie i gdy już chciałam się odwrócić, on złapał mnie za ramię.
Szybko odsunęłam się, póki nie będzie za późno.
- Porozmawiajmy. - oznajmił spokojnie.
- Nie mamy o czym.
- Mamy. - oznajmił ponownie, a on zrobił krok do przodu, na co ja musiałam się znowu odsunąć.
- Wiem, że mnie chcesz. - dodał po chwili.
Spojrzałam na niego w niedowierzaniu, chłop mnie prawie zgwałcił i teraz myśli, że szaleję za swoim oprawcą.
Nie miałam siły na niego teraz, jutro i nigdy nie będę jej mieć. Nie chcę mieć z nim nic do czynienia.
- Nie będę z tobą rozmawiać. - powiedziałam i zaczęłam odchodzić od niego.
Wtedy usłyszałam, że chłopak idzie z mną. Czułam jego wzrok na sobie od góry do dołu, słyszałam odgłos odbijania się męskich pantofli.
Starałam się nie zwracać na to uwagi i myśleć o czymś innym. Powtarzałam w głowie pierwiastki, gdy poziom stresu tylko rósł. To zawsze pozwalało mi się skoncentrować, nie rozpłakać czy uspokoić.
Szłam dosłownie gdziekolwiek, a ja się go bałam. Chorobliwie się go bałam, bo nie wiem gdzie wyparowali ludzie z mojej szkoły, gdy ich potrzebuje.
Przejrzałam jego plan lekcji i wiedziałam, że ma teraz w sali czterdzieści, a my idziemy w kompletnie przeciwnym kierunku.
Naprawdę zaczęłam panikować, gdy przeszłam całą szkołę, bo nie miałam się gdzie udać.
Nagle zobaczyłam na korytarzu tego milszego brata bliźniaka Shane'a. Lubiłam go, a jako, że to chyba była moja ostatnia moja deska ratunku.
- Shane! - krzyknęłam zadowolona, jak już byliśmy na odległości trzech metrów.
Zobaczyłam w odbiciu szyb, że Peter zmienił swój kierunek ruchu, wyglądało to super nienaturalnie, ale ważne, że zadziałało.
Za to Shane spojrzał na mnie super zdziwiony, zmarszczył drzwi i zlustrował moją postać, gdy się do niego zbliżałam.
Teraz weź znajdź jakieś wytłumaczenie.
- Emm Y/n? - powiedział zdziwiony.
Myślałam z prędkością światła i wtedy gdy już miałam się poddać, przypomniałam sobie o jego pracy z chemii.
- Jak poszła z chemii? - spytała uśmiechnięta.
- Ale to było już jakieś prawie 3 tygodnie temu. - odpowiedział lekko zmieszany.
- No wiem, ale zapomniałam zapytać, a chcę wiedzieć czy dobrze mi poszło.
- A no to, dostałem sześć! - nagle rozbudził się chłopak. - Dzięki wielkie, to ja zapomniałem podziękować wcześniej.
- Nie szkodzi, mi teraz wszystko wypada z pamięci. - rzekłam spokojnym tonem.
I temat do rozmowy się skończył, a między nami zapadła cisza.
Zginałam palce od dłoni za plecami, żeby nie widział mojego zestresowania, jednak i tak to mi nie wyszło.
- Wszystko okej? - spytał nagle.
- Oczywiście, że tak! - odpowiedziałam mu i próbowałam to jak najbardziej udowodnić.
Powiedzieć to jedno, pokazać drugie.
- Znasz tego typa?
- Którego?
- Ten co szedł za tobą, a teraz obserwuje cię z za rogu. - powiedział zmieszany jeszcze bardziej.
Na słowo "obserwuje" poczułam, że zemdleje, z resztą i na to miałam ochotę.
- Nie.
- Na pewno?
- Błagam cię, jesteś trzecim chłopakiem z którym prowadziłam jakąkolwiek konwersjację, która była dłuższa niż jedna minuta. - zaśmiałam się, by dodać temu szczerości.
Z resztą chyba się udało, bo musiał go zainteresować temat, który zapodałam.
- Kto miał taki zaszczyt? - spytał przyjaźnie.
- Ty.
- I?
- Taki chłopak, którego wczoraj spotkałam, zanim podeszłam do was. - dodałam.
- I?
- Twój bliźniak. - oznajmiłam przewracając oczami.
- I co prawda, że jestem lepszy? - zaśmiał się szczerze.
Nie spodziewałam się, że będę prowadzić dość miłą rozmowę z którymś z Monetów oprócz Hailie, ale miło się zaskoczyłam postawą Shane'a.
- Nie mów mu tego, ale muszę się zgodzić.
Szepnęłam tak by zrozumiał, że to żart.
Rozmawialiśmy do czasu gdy zadzwonił mi dzwonek w telefonie informujący, że jeszcze 2 minuty do lekcji. On tylko zaśmiał się z tego, że mam takie powiadomienia, ale zignorowałam to i ruszyłam w świat szkoły, która tętniła życiem.

CZYTASZ
Tony Monet x reader • NIENAWIŚĆ MOŻNA ULECZYĆ TYLKO MIŁOŚCIĄ
FanfictionKto by pomyślał, że zmiana szkoły może obrócić twoje życie o sto osiemdziesiąt stopni? Planem były dobre studia medyczne, praca i w przyszłości kochająca się rodzina. Niestety, ale los lubi sobie płatać figle. ------------------- Postacie, ani his...