7. dobra zabawa

38 4 0
                                    


George obudził się o 14. Dream podczas jego drzemki zrobił dla niego zakupy zeby biedny "student" miał  co jeść. Aktualnie blondyn siedział sobie obok niego na kanapie i grał w coś na telefonie przy tym przeklinając pod nosem.

Wstał do siadu przy tym sie rozciągając i ziewając. Dream widząc że sie obudził od razu schowal telefon do kieszeni i sie uśmiechnął.

- dzien dobry śpiochu.- na to przywitanie brunet przewrocil oczami.

- ktora godzina?- spytał zaspanym głosem a gdy blondyn mu odpowiedział oparł sie o jego ramię i westchnął. - ale mi sie nic nie chcee.. nudno ten dzien sie zapowiada..

- oh George.. ze mna niemozliwe jest miec nudny dzien.- powiedział po czym spojrzal mu w oczy, brunet za to podniósł brew nie wiedzac o co chodzi. - zresztą.. sam sie przekonasz Gogy. Ja zawsze mam sposoby na nudę. Znam się na dobrej zabawie. - puscil mu oczko. George przygryl warge patrzac mu w oczy. 

- w takim razie nie moge sie doczekać, Clay.- powiedział to takim podniecającym glosem, ze Dream oblizał warge.

- nie lubie jak ktos mnie nazywa po imieniu.- przypomnial. - jednak tobie..- schylil sie troche by szepnac mu do ucha. - az musze kurwa pozwolic.- brunet sie zarumienil na jego slowa, brzmialy one tak.. cholernie seksownie.

- oh ale ja nie potrzebuje do tego pozwolenia.. ja i tak będę robic co tylko chce- zaczal sie bawic sznurkiem od jego bluzy.

- cos czuje, że czujesz sie ze mna zbyt pewnie, nie uważasz?

- hmm.. nie. uważam że sie czuje przy tobie tak, jak sie powinno czuc będąc z kims w zwiazku.- dał mu szybkiego i delikatnego buziaka w usta po czym wstał. - dobra a więc co planujesz ze mna dziś porobić aby mi sie nie nudziło skoro jestes takim specem od zwalczania nudy?

- hm moze pojdziemy do kinaa..

- nah przereklamowane, randki w kinach sa nudne, postaraj sie dla mnie bardziej.

Dream usmiechnal sie i pokręcił głową.
- nie sądziłem że będziesz az tak wybredny.

- nie jestem wybredny tylko wymagający, o mnie sie trzeba starać. tymbardziej jeśli chce sie isc ze mną na randke w ktorej sam mam wybrac co chce na niej robic.

- w takim razie powiedz mi, na ilu randkach w zyciu byles?- George nie odpowiedział, tylko schowal wargi i wzruszył ramionami. - czyli nie byles na żadnej randce? nie dziwie sie skoro masz takie wymagania- zaśmiał sie a brunet spojrzał sie na niego jakby mial zaraz go zamordowac. - jednak wiesz.. nie bez powodu jestem tu ja, ktory chce cie zabrac gdzieś niewazne gdzie sobie zażyczysz.

- w takim razie chce isc na jakąś imprezę.. taką, z ktorej wrocimy cholernie nawaleni i bedziemy robic rzeczy, ktore by sie przed nia w zyciu nie wydarzyly bo żaden z nas by sie nawet nie odważył o nich pomyslec lub sobie ich wyobrazić.

- dobrze.. w takim razie cos sie wymyśli.. tylko teraz pytanie.. chcesz zebysmy poszli sami czy z Sapnap'em i Quackit'ym?  

- z nimi.. przynajmniej wtedy będziemy wiedziec co odwalalismy.. oczywiście jeśli oni będą tam trzeźwiejsi od nas.- zasmial sie a blondyn jedynie uśmiechnął.

- a przed tym co bys chciał robić ksieciu?

- hmm niech pomyśle..- udawal przez chwile ze sie zastanawiał po czym usiadł na kolanach blondyna. - ciebie- położył mu rękę na policzku lekko miziajac kciukiem.

- w jakim sensie?- spytal jednoczesnie łapiąc go za pośladki i przyciągając go blizej do siebie. aktualnie byli tak blisko siebie, że przy kazdym wypowiedzianym slowie ich usta sie stykały.

- w kazdym możliwym- pocałował go namiętnie, blondyn oczywiście odwzajemnił pocałunek jednocześnie rękami wjeżdżając pod jego koszulkę na co brunet wzdrygnął nie przerywając pocałunku.
                                               

Fallen star - the neighbourhood

George się przeglądał w lustrze czekając az Dream do niego napisze zeby zszedl. postanowili, że wyszykuja sie osobno zeby sobie nawzajem nie przeszkadzać. W tym czasie George nie mógł przestac myslec o pewnej rzeczy. Pewnym jego planie.. jednak udalo mu sie wyszykowac na czas pomimo że czesto robil sobie przerwy by stanąć przed lustrem i myslec.

po kilku minutach odkad skończył sie szykowac usłyszał dźwięk wedlug niego dlugo wyczekiwanego powiadomienia. punktualnie o 21 czego sie zupełnie nie spodziewał. Myślał, że Dream sie spóźni a tu jednak okazal sie punktualny.

George'a to ucieszylo bo lubi punktualne osoby. szybko ubrał buty i poszedł do blondyna. wsiadl do jego auta i odjechali. 

po kilku minutach jazdy dojechali pod club. George widząc gdzie Dream go zabrał uśmiechnął sie. dawno nie byl na żadnej imprezie. Clay tak samo bo nie jest typem imprezowicza. dla nich obu to byla odskocznia.

gdy weszli do środka od razu wiedzieli gdzie sie kierować by dość do swoich znajomych. podczas drogi do clubu zadzwonił do nich Sapnap zeby wytłumaczyć im gdzie sa bo dojechali wcześniej niz wszyscy sie umawiali. w sumie Dream i George tez przyjechali wcześniej bo wszyscy byli umówieni na 21:30.

Ale cóż, im wcześniej tym lepiej.

gdy podeszli do chłopaków i pierwsze co zauważyli to to jak Sapnap sie liże z Karl'em. Szatyn ich ostrzegł, że przyprowadzi kogoś jeszcze ale nikt sie nie spodziewał że akurat go. Kazdy byl przekonany, że karl wroci do Orlando pod koniec wakacji.

blondyn na przywitanie uderzyl sapnap'a w tyl glowy na co od razu przerwal pocalunek.

- czego chcesz?- powiedzial niezadowolony Sapnap.

- hej.- powiedział z milym ale jednoczesnie irytującym dla Nick'a uśmieszkiem wiec jedynie przewrócił oczami.

klubie byli do 1. działo się tam dużo rzeczy. Każdy był nawalony. George tego dnia byl ta jedna osoba na imprezie ktora płakała w łazience z najgłupszych powodów. Karl i Quackity jedynie w tym czasie go pocieszali. Dream nawet nie mial prawa wejść do łazienki w tym czasie kryzysu bo zazwyczaj byl on z jego powodu. Gdy juz się godzili oczywiście pierwsze co to szli tańczyć. George byl najbardziej nawalony z ich wszystkich. 

Okazało się również, że Karl ze swoich wakacji wrócił wcześniej niz mial bo rodzice dali mu do wyboru ze moze już wrócić do domu albo zostać z nimi do końca miesiąca w NC. Pomimo ze na codzień mieszka sam to byl tam z nimi zeby odwiedzić rodzine.

Oczywiście nie obyło się też bez gry w butelkę przez która Dream i George nie raz zrobili coś czego nie powinni. W pewnym momencie tak zaszaleli że każdy był przekonany że zaraz wyjdą stamtad i pójdą że sobą do łóżka. Naszczęście Karl ich wtedy od siebie odciągnął. On był tam najbardziej ogarnięty.

Dream i George jak można było się spodziewać wyszli jako ostatni. Po wyjściu swoich przyjaciół postanowili zostać jeszcze pół godziny.

Od razu po wejściu do domu pierwsze co zrobili to udali się do pokoju. Dream walnął się na łóżko. Po dzisiejszych przygodach chciał jak najszybciej zasnąć jednak brunet pokrzyżował mu plany zawisajac nad nim i kładąc ręce po bokach jego głowy.

- myślałeś że to koniec na dziś, Clay?- powiedział podniecającym głosem po czym zaczął jeździć palcem po jego koszulce w górę i w dół. - jeśli tak.. To grubo się mylisz.. To dopiero początek mojej zabawy tobą. - bardzo dobrze wiedział że blondyn jest bardzo wstawiony i najprawdopodobniej nie będzie nic z tej nocy pamiętać. Jednak zobaczy się jutro.

Narazie brunet chciał działać. Nie myśleć o prawdopodobnych kłopotach.

Rozdział miał być dłuższy ale myślę że wystarczy wam 1050 ponad słów

Btw komentujcie śmiało
Nie gryzę..

Vote? 💋

Childhood love || DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz