Rozdział 9

103 13 7
                                    

Tak tylko przypomnę o gwiazdkach i komentowaniu, co sądzicie?

LeaiaW


Rozdział 9

Scott

- Mowy nie ma – zgasiłem zapał swojej siostry, z którą rozmawiałem przez telefon.

Nie wierzyłem, że właśnie zaproponowała mi kandydaturę Tori na stanowisko mojej sekretarki.

Siedziałem w swoim biurze zasypany papierami, które pojawiły się nie wiadomo skąd. Przez kilka dni więcej czasu spędzałem w domu niż w kancelarii, to może dlatego, a Mimi, moja obecna sekretarka, przeprowadzała się wraz ze swoim partnerem do Dallas.

Wakat był wolny, ale nie chciałem, aby dziewczyny zdominowała i moje biuro swoim widokiem.

Miałem wystarczająco dużo zmartwień z nią związanych, aby jeszcze pilnować i sprawdzać ją, gdy będzie pracowała. Dwa razy tyle pracy.

- Nawet nie przeprowadziłeś z nią rozmowy kwalifikacyjnej! - zawołała oburzona.

- Liv, ona nie ma pojęcia o prawie. Co najwyżej może mi parzyć kawę i umawiać spotkania. - wzdycham zrezygnowany, bo wiedziałem, że nie wygram z siostrą.

- Studiowała prawo. - oznajmiła zwycięsko.

Kurwa.

Byłem zirytowany, bębniłem pazurami o blat dębowego biurka, nie przejmując się tym, że mogę je porysować.

- Liv, to nie najlepszy pomysł. - zaznaczam.

- Nie ze mną te numery! - miałem nadzieję, że jest sama w pracowni przez te krzyki. - Ma pójść do baru ze striptizem? Żeby jacyś faceci ją obłapiali?

Zdusiłem warkot w zarodku.

- Jest wilkołakiem, nikt jej nie dotknie.

- Ty to wiesz, ale pijani mężczyźni niekoniecznie, a chcę przypomnieć, że nie ma barów ze striptizem dla nadprzyrodzonych.

Wzdycham w końcu.

- Zastanowię się.

Rozłączyłem się nim zaczęła kolejny swój wywód.

A poranek zapowiadał się tak spokojnie.

Tori

Patrzyłam na Liv, która żywo gestykulowała jakby jej rozmówca mógł to zobaczyć.

- To nie jest najlepszy pomysł – odezwałam się w końcu do Alice. - Scott nie jest chętny.

- Moja droga, jest, ale jest idiotą – powiedziała Ali. - Uważa, że bez emocji lepiej będzie chronił tych, na których mu zależy.

Przewróciłam oczami.

- Was. - spojrzałam na ścianę. - Będzie was chronił, bo jesteście jego rodziną, ja jestem adoptowana.

Wiedziała o co mi chodzi.

- Dlatego musimy się lepiej poznać, chłopaki też się przekonają do ciebie.

Ukłucie bólu w piersi powróciło, aż dotknęłam miejsca, w którym to poczułam.

- Wszystko w porządku? - zaniepokoiła się blondynka.

- Tak – wzięłam głęboki oddech, a uczucie zelżało, ale nie zniknęło.

- Powiedział, że się zastanowi – Liv usiadła na wcześniej zajmowanym miejscu i upiła łyk swojej kawy. - Albo pójdziesz tańczyć do baru ze striptizem.

ToriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz