Rozdział 12
Tori
Catia.
Jej imię brzmiało w mojej głowie jak uderzenie młota.
Catia.
Dziewczyna, którą zabił Scott w przypływie furii, bo ona chciała z nim zerwać. Nie spodziewałam się tego, ale byłam zła na tę dziewczynę, że zniszczyła swoim zachowanie tamtej nocy tak dobrego mężczyznę. Wiedziałam, że był dobry nim go poznałam lepiej, gdy stałam w tym lesie nie wiedziałam nic poza nim, a teraz wiedziałam dlaczego tak się zachowywał.
Było mi przykro, chociaż to słowo było niedopowiedzeniem.
Miałam ochotę zrobić coś z tym, aby się otworzył, ale nie wiedziałam jak mogłabym to uczynić. Bez jego pomocy byłam zdana sama na siebie, póki on nie będzie chciał pójść o krok naprzód, uwalniając się tym samym od ciężaru winy za śmierć tej dziewczyny...
Catii.
Mówił jej imię z taką czułością, że jej zazdrościłam, chociaż jej już nie było.
Odetchnęłam głęboko, zbierając się do kupy, bo na schodach pojawiły się łzy.
- Kochanie, Tori – odezwało się moje alter ego. - Nie płacz.
- To boli.
- Wiem, skarbie – jej głos był łagodny.
- Boli mnie, że ona miała to czego ja tak pragnę, nawet po śmierci to ma...
Tak bardzo chciałabym móc przytulić się do swojej przyjaciółki, aby mnie pocieszyła, wysłuchać Tima co by mu zrobił za to, że łamie mi serce.
- Jej już nie ma.
- W jego sercu jest, a nie miała nawet odwagi powiedzieć mu prosto w oczy, że z nim zrywa, tylko chciała więcej przestrzeni. Albo się kogoś kocha albo nie. - powiedziałam do niej.
- Kochanie... - ból w jej głosie był tak silny. - Proszę...
- Nie! - wrzasnęłam w swojej głowie.
Czułam się złamana.
On tyle przeszedł, a w ciąż ślepo ją kochał. Nie dostrzegał tego, że ona chciała go zostawić. Może wtedy inaczej by to wyglądało.
Gdyby mu na niej tak nie zależało?
Ból wewnątrz mnie ścisnął się, ledwo mogłam oddychać. Oparłam się o ścianę i po niej osunęłam dociskając dłoń do klatki piersiowej.
Wszystko przeżywałam intensywniej, bo chodziło o niego.
O Scotta.
Wiedziałam, że przegrałam walkę o jego serce nim się zaczęła.
Mogłam teraz tylko czekać, aż moje serce się zagoi i powie mi, że jest już okej.
Nie wiem ile czasu spędziłam na zimnych panelach, ale gdy w końcu położyłam się do łóżka za oknem zaczął wstawać nowy dzień.
***
Prawie nie spałam, ale postanowiłam podnieść się z łóżka i przygotować do pracy.
Ułożyłam plan jaki chciałam zrealizować w najbliższym czasie.
Po pierwsze wyprowadzić się.
Po drugie znaleźć inną pracę, nawet w barze ze striptizem.
Po trzecie kupić samochód.
Po czwarte i najważniejsze... zapomnieć o swojej bratniej duszy.
CZYTASZ
Tori
Kurt AdamMłoda wilczyca, Omega, ucieka przed Łowcami, którzy wybili jej niewielką watahę, jej rodzinę i przyjaciół. Przemierzając Stany Zjednoczone Ameryki, w poszukiwaniu Alfy, który zechce ją przyjąć do swojej watahy, trafia do miasteczka True Hills, w kt...