,,Kochać to niszczyć, a być kochanym, to zostać zniszczonym" - Cassandra Clare ,,Miasto Kości"
Albus Dumbledore
Deportując się do mieszkania Newta, czułem niepokój. Z lekko zmarszczonymi brwiami zapukałem w drzwi, które oddzielały przedpokój od salonu i wszedłem do środka, rozglądając się. Niemal od razu Newt pojawił się przy mnie. Było mi źle z tym, że okłamywałem akurat go, ale robiłem to dla większego dobra. Nie chciałem bowiem, żebyśmy z Gellertem zostali tak szybko rozdzieleni. Potrzebowaliśmy siebie jak tlenu. A ja nie przeżyłbym kolejnej rozłąki.
— Dobrze, że już jesteś, Albusie — powiedział Newt. — Napijesz się może herbaty?
— Nie, dziękuję — odrzekłem, czym zaskoczyłem zarówno jego, jak i mnie. — Po co chciałeś się ze mną zobaczyć? Przecież niedawno się widzieliśmy — zauważyłem, siląc się na uprzejmy ton.
— Chciał się z tobą zobaczyć, bo ja tego chciałem — odparł wchodzący do pomieszczenia Torquil Travers wraz z Tezeuszem, starszym bratem Newta.
Prychnąłem, widząc tego pierwszego. Jeszcze jego tu brakowało.
— Stęskniłeś się? — zapytałem sarkastycznie.
— Po prostu zdziwiła mnie twoja decyzja. Myślałem, że już nic cię z nim nie łączy.
— Bo nie łączy — mruknąłem bez zawahania. W tym samym czasie poczułem jednak ukłucie w sercu.
— No więc? Na co wpadłeś tym razem, Dumbledore?
— Zmanipuluję go i sprawię, że prędzej czy później na was wpadnie. — Wzruszyłem obojętnie ramionami.
— Masz szczęście, że jesteś po naszej stronie.
I to jakie, pomyślałem z ironią.
— Już myśleliśmy, że znów się zadurzyłeś — kontynuował Travers ze skwaszoną miną.
— O to akurat nie musisz się martwić, drogi Torquilu, bo to ostatnie, co powinno cię interesować.
— Faktycznie. Niezbyt przepadam za gejami.
— A mnie niezbyt mnie to obchodzi. — Uśmiechnąłem się sztucznie.
— Och, oczywiście, pedale.
— Słucham? — Uniosłem brwi.
— Torquilu — wtrącił się Tezeuesz — przestań.
— Mam prawo do wyrażania własnych opinii.
— Ale do obrażania już niekoniecznie — spostrzegłem.
— Bo co? — parsknął.
Coraz mniej podobało mi się jego zachowanie. W końcu podszedłem do niego, chwyciłem za kołnierz i zmusiłem, by spojrzał mi prosto w oczy.
— Bo mogę przestać być tak łaskawy i powiedzieć o wszystkim Grindelwaldowi, który z pewnością nie będzie zadowolony tą sytuacją — odpowiedziałem nad wyraz spokojnie. — To jak? Przestaniesz się pogrążać?
Travers zamilkł, ale posłał mi lodowate spojrzenie.
— Tak myślałem. — Puściłem go i odsunąłem się.
Odwróciłem się i miałem już odejść, uznając to za koniec spotkania, kiedy usłyszałem szept Traversa:
— Flipendo.
Zaklęcie, którego użył, sprawiło, że uderzyłem mocno o ścianę. Z moich ust wydostał się zduszony jęk, zanim runąłem bezwładnie na podłogę. Miałem mroczki przed oczami. Czułem się, jakbym miał zaraz zemdleć. Z każdym wdechem coraz trudniej mi się oddychało. Byłem oszołomiony.
CZYTASZ
Bo kto, jak nie my? || Grindeldore
FanfictionCo, gdyby Albus Dumbledore przeszedł na stronę Gellerta Grindelwalda? Jak potoczyłyby się ich losy? Czy Albus wybaczyłby zdradę byłemu kochankowi? A może nie tylko on jest winny przeprosin? Akcja rozgrywa się podczas drugiego filmu "Fantastycznych...