One Shot 1 Cz. 1

835 11 0
                                    

Spojrzałem w górę. Nad budynkiem wisiał neon z napisem ,, Cherry ''. No cóż Hawks taka praca.
Przekroczyłem próg. Większość mnie zauważyła, reszta zignorowała. Nie chodzę do takich miejsc, ale musiałem śledzić jednego typa.

-A teraz przed Państwem moment na który wszyscy czekali. Wystąpi przed wami Miki!
Chwilowo oderwałem wzrok od mężczyzny, którego wcześniej zlokalizowałem. Spojrzałem na scenę, wypuścili dym, a przy rurze znalazła się piękna dziewczyna. Miała czarne długie włosy. Była drobna i miała białe skrzydła. Dosyć małe, ale idealne, żeby takie małe ciało podnieść. Była ubrana w różowy strój, nie była aż tak skąpo ubrana jak reszta koleżanek. Kiedy zaczęła śpiewać, po moich plecach przeszły ciarki, a serce zaczęło szybciej bić. Nie wiedziałem co się ze mną działo, ale było to strasznie przyjemne.

Większość napaleńców krzyczała i gwizdała. Jej głos był piękny, niczym anielski dotyk tak delikatny, że prawie nie wyczuwalny.
Zrobiła duże show.
Spojrzałem w to miejsce gdzie mężczyzna był, ale już go nie było.
-Szlag... - przekląłem po cichu. Trudno jutro znowu go wytropię. Jednak nie to zaprzątało moją głowę. Chciałem jak najszybciej ją zobaczyć. Bardzo mnie zaintrygowała.

Byłem na dachu przeciwnego budynku, widziałem jak dziewczyna wychodzi tylnymi drzwiami. Tak jak się spodziewałem.
Chwilę ją obserwowałem, przeciągło się to pod jej mieszkanie. Krzątała się po pokoju, zniknęła i znowu się pojawiła. W uroczej piżamce, bardzo jej pasowało.
Gdy spojrzała w okno, zauważyła chyba mnie, bo szybko się schowała i zasłoniła zasłony. Nie chciałem jej wystraszyć, ale też nie pójdę i wszystko wytłumaczę. Czemu mnie podkusiło, aby aż tu przyjść. Miałem być ostrożny! Hawks ty idioto.

Zmyłem się stamtąd i poleciałem do mojego mieszkania. Oświetlał mnie księżyc, więc wątpię, że mnie rozpozna. Prędzej uzna, że coś jej się przewidziało czy coś... A raczej pozostało mi tak wierzyć.

Następnego dnia znowu udałem się na ten sam dach. Tym razem widziałem jakiegoś podejrzanego typka, gdy dziewczyna wychodziła ten chwycił nóż i wyrwał jej torebkę. Od razu zainterweniowałem.
-Puść ją.
Znalazłem się blisko sprawcy, chwytając jego rękę z nożem, ten ledwo co zareagował, a już został ogłuszony. Nie przeze mnie przez dziewczynę. Spojrzałem na nią zaskoczony.
-Dziękuję za ratunek.
Tak szczerze to nic nie zrobiłem, zadzwoniłem po policję. Wcześniej go związałem.
-Jak się nazywasz? Ummm... widziałam cię tylko w telewizji i nie znam za bardzo bohaterów. Nie jestem stąd...
-Hawks. Nazywam się Hawks.
Zdziwiłem się, była jedyną, która mnie nie znała. Nie szalała przez moją sławę czy sam wygląd. Była raczej... Inna. W dobrym znaczeniu.
Kompletnie mnie zatkało, nikt nie wywierał na mnie takiego wrażenia.

Kiedy policja zajęła się złodziejaszkiem, ja odprowadziłem ją do mieszkania. Zaproponowałem to jej. Miała rumieńce na policzkach co wyglądała uroczo.
-Zauważyłem, że nie używasz swoich skrzydeł. Dlaczego?
-Eeh... - założyła kosmyk za ucho - Od pewnego incydentu nie używam ich... A raczej już nie potrafię latać.
Rozszerzyłem oczy zaskoczony. Jej skrzydła są białe jak śnieg i nigdy takiego daru podobnego do mojego nie widziałem.
-Hmm rozumiem. A mogę cię nauczyć jak chcesz.
-No nie wiem, nie chcę Ci sprawiać problemu.
-To nie problem. - odparłem od razu. Chciałem się z nią spotkać, ale nie umiałem wymyślić jakiegoś pretekstu.
-Dobrze to możemy się spotkać po trzynastej?
-Idealnie.
Byliśmy już pod jej mieszkaniem.
-To już będę się zmywał...

Przed lustrem chyba spędziłem godzine. Czego tu się stresować? To tylko lekcja latania. Nie wyobrażaj sobie za wiele, bo się rozczarujesz.
Co ja chciałem tym osiągnąć, nie wiem. Chcę się do niej zbliżyć. Po co? Ugh, nie ważne.
Wyleciałem z domu jak poparzony, nie mogłem tam usiedzieć, bo inaczej bym zwariował. No nie ważne...
Teraz liczy się, aby ona dobrze się bawiła. Z tego co zauważyłem to chyba z czymś przykrym kojarzy latanie.

Umówiliśmy się na dachu gdzie wcześniej ją obserwowałem.
-Hej.
-Hej. Długo czekasz?
-Nie.
Tak na prawdę to 30 minut za wcześniej tu byłem.
-To od czego zaczynamy? - uśmiechnęła się.
-Daj mi ręce. Bezpieczeństwo przede wszystkim, nie chcę abyś odleciała mi tu.
Zaśmiała się. Wyprostowała do mnie ręce, a ja je delikatnie ująłem. Jej dotyk powodował u mnie przyjemny prąd. To było... Miłe. Nigdy czegoś takiego nie czułem.
-I co teraz?
-Spróbuj poruszyć skrzydłami tak, aby oderwać się.
Spróbowała to i lekko parę centymetrów się oderwała, ja też aktywowałem dar.
-Tak! Oto chodzi.
Spojrzała w dół.
-Hej, ale patrzymy przed siebie.
Spojrzała na mnie.
-Władnie tak. Patrz w moje oczy.
Widziałem jak się zarumieniła. Wyglądała rozkosznie.
Nagle jej lewe skrzydło unieruchomiło się. Złapałem ją w ostatniej chwili.
-Wszystko w porządku?
-Tak, ała chyba sobie coś naciagłam.
-Cóż to moja wina, po tak długim czasie to oczywiste, że możesz sobie coś naciągnąć.
Złapała się mojego przedramienia i nasze oczy się spotkały. Nasze twarze były blisko.
-Muszę już iść.
-Oh, okey. To... Do zobaczenia?
Odwróciła się zanim wyszła.
-Do zobaczenia.

~~~~~~~~~~~~~~
Jak oceniacie książkę? Jest warta zachodu? Pisać ją? Dajcie znać w komentarzu! A i pozostaw jakiś ślad w postaci gwiazdki ☺️ dzięki!

HAWKS x oc || One Shot [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz