One Shot 5

105 2 3
                                    

Skończyłem pracę i późno wróciłem. Wiedziałem, że czeka na mnie Miki. Nigdy wcześniej nie cieszyłem się z powrotu do domu. Zazwyczaj byłem sam. Od kiedy dziewczyna wprowadziła  do niego ciepła, wracałem i to chętniej.
Jednak dziś było inaczej, zazwyczaj była przed drzwiami i mnie witała.
Wiedziałem, że jest coś nie tak.
-Miki?
-Tu jestem.
Znalazłem ją w łazience.
-Coś się stało?
Była ubrana w długi rękaw, zdziwiłem się, bo jest dziś bardzo ciepło.
-Nie, nic. Co miało by być?
Nachyliłem się i ją pocałowałem.
-Witaj w domu.
Uśmiechnąłem się tylko.
Kiedy złapałem ją za ramię ona syknęła.
-Miki?
-Nic mi nie jest.
Wypaliła nerwowo, wtedy podwinąłem jej rękaw i się przeraziłem. Jej ręka cała była w wielkim sińcu. Od ramienia po łokieć.
-Dla ciebie to jest nic? Co się stało? - powiedziałem zatroskanym głosem.
-Spadłam ze sceny, tyle.
Zastanawiałem się czy to prawda, czy czasem ktoś się na niej wyżył.
-Może pójdziemy do szpitala?
-Mam maść, spokojnie. Boli jak dotknę.
-Chodź.
Złapałem ją za rękę i powiedziałem, aby usiadła na łóżku.
-Gdzie masz tą maść?
-Tu w szufladzie.
Poszedłem i wróciłem do niej.
-Często tak spadasz ze sceny?
-Taki urok...
Widziałem jak kłamie, miałaby jeszcze stłuczoną nogę. Nakładałem na rękę krem.
-Mogę sama to zrobić...
-Daj sobie pomóc.
Nic nie mówiła, widziałem jak była przybita. Coś musiało się stać.

Leżeliśmy i oglądaliśmy film. Nadal gryzł mnie ten temat. Jak mam od niej wyciągnąć prawdziwe informacje?
Delikatnie miziałem jej skórę.
-Miki...
-Hm?
-Będę szczery. Nie wierzę w ten upadek. Powiesz mi co na prawdę się stało?
Zatrzymała film i chciała już iść, ale jej na to nie pozwoliłem. Chciała się wyrwać, ale bez skutku.
-Nie uciekaj. Mi możesz zaufać.
-Jak ci powiem to się wkurzysz.
-Nie mogę Ci obiecać, że tak nie będzie.
-No właśnie.
-Miki nie odsuwaj mnie. Bardzo mi na tobie zależy. Powiedz, proszę...
Spojrzała w końcu w moje oczy. Jej różowe oczy zalały się łzami. Od razu znalazłem się przy niej, nigdy nie wiedziałem jej tak załamaną.
Przytuliłem ją, uważając na ramię.
-To... Zrobił mi mój ex...
We mnie się aż zagotowało.
-Marcus?
-T-tak...
-Muszę wyjść.
-Ale co ty chcesz zrobić?
-Zaraz wrócę.
Użyłem daru i wyleciałem przez balkon. Wiedziałem dokładnie gdzie ten dupek przesiaduje.

Tak jak się spodziewałem znalazłem go w parku z koleżkami na piwie. Wylądowałem.
-A kto tu zawitał? Bohater, który zabiera innym dziewczyny.
Nie wytrzymałem i walłem go w twarz. Ten spadł z siedzenia i upadł na ziemię. Wziąłem go za fraki i przybliżyłem do mnie.
-Jeszcze raz tkniesz mojego Anioła to inaczej sobie pogadamy.
Widać było, że trochę wytrzeźwiał i przestraszył się. Żaden z kolegów mu nie pomógł i dobrze. Nie lubię jak ktoś się miesza.
Puściłem go i się podniosłem.
-A i radzę ci tego nigdzie nie zgłaszać, bo zgotuję Ci takie piekło na które i tak zasługujesz.
Odleciałem i przypominałem sobie jego wyraz twarzy. Totalna satysfakcja. Mam nadzieję, że odczepi się od niej już na zawsze.

Wróciłem do mieszkania.
-Kochanie coś ty zrobił? Wiesz, że jeszcze bardziej będzie się mścił?
-Skąd wiesz?
-Zadzwonił do mnie.
-To lepiej go zablokuj. - odpowiedziałem zły.
-Keigo... Czy ty... Jesteś na mnie zły?
Spojrzałem na nią zaskoczony, widziałem jej łzy po policzkach.
-Same problemy ci przysparzam... Zrozumiem jeśli... Jeśli nie chcesz mnie widzieć...
Kompletnie zdębiałem. Zupełnie nie pomyślałem jak ona może się poczuć. Przełkłem ślinę i ruszyłem w jej kierunku. Ona kompletnie wpadła w szloch, nadgarstkami próbowała to wytrzeć.
Złapałem ją za ramię i przyciągnąłem do siebie.
-Kochanie nie płacz. Nie jesteś dla mnie utrapieniem. Jesteś moją miłością.
Ściskała mnie za bluzę nie przestając płakać.
-Kiedy uderzył mnie bardzo się przestraszyłam, czułam się jak w potrzasku. Wyzywał mnie od tanich szmat.
Czułem jak we mnie się gotuję, wychodzi na to, że za mało mu dałem popalić.
-Nic ci już nie zrobi, obiecuję.
-To ty... Nie chcesz mnie wyrzucić? - Spojrzała na mnie tymi różowymi oczami pełne łez.
-Oszalałaś? Masz zostać i być przy mnie. Jesteś moim skarbem i szczęściem, nigdy Cię nie opuszczę. Nawet jeśli Ci się znudzę to i tak będę o ciebie walczył.
Przybliżyłem się do niej, wytarłem jej oczy. Wziąłem ją za podbródek ciągnąć do góry, aby ją wreszcie pocałować.
-Kocham cię, Miki.
-Ja ciebie też. - odpowiedziała rumieniąc się.

HAWKS x oc || One Shot [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz