Dodatek 5

28 2 0
                                    

(Zamiana płci)

Kei
Od dwóch tygodni nie miałam na nic czasu, tylko praca - dom, praca - dom. Strasznie byłam pochłonięta pracą. Nawet nie miałam czasu zobaczyć Miki!
Owszem mogłam pójść po pracy do niego, ale strasznie jestem zmęczona. Nawet nie mogę do niego napisać, bo tak wiem, że też jest zajęty.

Ostatnio złoczyńcy są bardziej odważniejsi. Co bardzo mnie to zastanawia.
Przez kontuzje lub inne rany, Miki ma pełne ręce roboty. Dlatego mu nie przeszkadzam.
Też nie chciałam być zraniona, aby dokładać mu zmartwień.
Owszem miałabym wtedy pogadać, ale to trochę głupie. Robiąc sobie krzywdę umyślnie, gdy podczas tylu bohaterów czekają na pomoc. No nic, czas do roboty.

Przed wejściem ktoś do mnie zadzwonił.
-Halo?
-Możesz mi wytłumaczyć dlaczego nie dostaję od ciebie znaku życia?
Spojrzałam na numer.
-Miki?!
-A kogo się spodziewałaś? Tak, Miki.
-Przepraszam, że nie dzwoniłam. - oddaliłam się trochę, aby ludzie mnie nie słyszeli - Ale to dlatego, że nie chciałam przeszkadzać...
-To jest twoja wymówka? - westchnął - Mam nowy numer, dlatego do ciebie dzwonię.
Już chciał się rozłączyć.
-Czekaj! Zaraz... Ty jesteś zły?
-Jeśli powiem, że tak to co to zmieni?
Nie miły jak zawsze...
-Postaram się do ciebie wpaść po pracy, ale nie obiecuję, że będę żywa. W sensie zmęczona...
-Wiesz dobrze, że wystarczy mi twoja obecność. Plus nie musimy nigdzie iść. Wystarczy kocyk i przytulenie ukochanej osoby. A nawet jeśli zaśniesz to nie mam z tym problemu.
-Zgoda! Na to się piszę.
Zaśmiał się cicho.
-Dobrze, więc się widzimy. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.

Byłam tak szczęśliwa, że na schodkach sobie podskakiwałam.
Dużo bohaterów pytało mi się, co taka jestem szczęśliwa.
Miałam powody. Nie dość, że spędzę miły wieczór to jeszcze nazwał mnie ukochaną osobą. No po prostu byłam w siódmym niebie!

Time skip
Niestety musiałam zostać jeszcze dłużej. Z czego z wieczoru zrobiła się noc.
Otworzyłam drzwi od mieszkania Miki.
-Miki?
Zastanawiałam się czy to napad, bo się nie odzywał. Jednak, gdy znalazłam go na łóżku rozczuliłam się. Miki spokojnie spał sobie. Trzymając w jednej ręce róg od koca.
Po cichu i nie budząc go usiadłam obok niego. Poprawiłam kocyk, aby nie było mu zimno. Potem położyła się obok niego.
Otworzył powoli powieki. Spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem.
-Kei...
Uśmiechnęłam się tylko. Złapał mnie za talię i przysunął do siebie. Przytulił mnie i ponownie zasnął.
Był taaaaki uroczy!
Sama też zamknęłam oczy i zasnęłam razem z nim.

Miki
Kiedy się obudziłem, zobaczyłem Kei, która smacznie spała.
-Czyli jednak to nie był sen... - wyszeptałem.
Kiedy to powiedziałem dziewczyna otworzyła oczy.
-Mmm...
-Dzień dobry, śpiąca królewna.
-Dzień dobry... Zaraz... Tylko nie królewna!
Uśmiechnąłem się delikatnie.
-Myślałem, że już nie przyjdziesz.
-Obiecałam. Przepraszam, przedłużyło mi się w pracy.
-Rozumiem. Chodź tu do mnie.
Kei ułożyła się na mojej klatce, a ja delikatnie i powoli ją głaskałem po głowie.
Nasza relacja układała się powoli, a ja nie miałem powodu, aby to przyspieszać.
Jednak wyznanie miłości zawsze sprawiły mi problem. Po prostu bałem się zaufać, bo zazwyczaj, gdy się angażowałem lub starałem dziewczyny zrywały ze mną kontakt. Jednak z Kei jest inaczej, tak naturalnie. Nie wiem jak to wytłumaczyć.
Nie chcę jej stracić.

Time skip
Kei
Byłam wysłana na ważną misję. Jednak wszystko poszło nie po mojej myśli. Miałam tylko być w ukryciu, podsłuchiwać mafię i tyle. Jednak mnie zauważyli.
Poleciałam szybko i chciałam poinformować o ich celach.
Potem wysłano tam bohaterów. Ja miałam inne zadania.
Jednak nie przewidziałam, że będę miała kłopoty...

Miki
Wracałem z pracy z torbą zakupów. Moja droga do mieszkania prowadzi niestety do ciemnych uliczek.
Nagle uslyszełem jakiś szelest za mną, jednak to zignorowałem.
Znowu szelest, odwróciłem się na chwilę. Jednak, gdy chciałem zrobić krok to dostałem w twarz. Upadłem na ziemię. Potem oprawcy zaczęli mnie kopać, bić itd. Nie czułem w pobliżu żadnej wody, więc miałem jeszcze mniejsze szanse na obronę.
Kiedy wstałem i chciałem uciec to dostałem w głowę kluczem od kół samochodowych. W szoku większym niż bólem uciekłem im.

Kiedy uciekłem i się schowałem zadzwoniłem do Kei.
Wytłumaczyłem jej wszystko i prosiłem, aby przyleciała. Czułem, że niedługo stracę przytomność.
-Miki?
Robiło mi się ciemno przed oczami, telefon poleciał na ziemię.
-O cholera, Miki! Wytrzymaj-
Dalej nie słyszałem jej, zamknąłem oczy.

Kei
Czekałam na lekarza, aż w końcu wyjdzie. Nie mogłam pogodzić się z myślą, że ktoś go zaatakował.
Nie mogłam tam wejść od tak, poza tym policja wypytywała mnie o wszystko, co praktycznie wiedziałam co nic.
Lekarz przyszedł i najpierw podszedł do policji i z tego co słyszałam poinformował, że Miki jeszcze się nie wybudził.
Potem odwrócił się do mnie.
-Jego stan jest stabilny, jednak teraz nie prędko się obudzi. Dzięki Pani przeżył.
-Mogę go zobaczyć?
-Tak.
Podziękowałam i pożegnałam się z lekarzem. Weszłam do sali.
Kiedy go zobaczyłam wręcz moje serce i gardło było ściśnięte. Na twarzy miał rany cięte, które były ledwo zakryte plastrami. Na głowie owinięty był bandaż.
Kompletnie chciało mi się płakać.
Dotknęłam jego ręki, była zimna.
Kiedy usiadłam wpadłam w zamyślenie.
Przez telefon mówił, że to byli mężczyźni w czarnych strojach, byłam pewna, że to mafia.
-To moja wina... - powiedziałam gładząc kciukiem jego skórę na ręce.

Miki
Kiedy wyszedłem z szpitala było mi przykro, że Kei nie było ze mną. Lekarz powiedział, że mnie odwiedzała każdego dnia, więc gdzie była teraz?
Zarzuciłem torbę na ramię.
Opatrunek na mojej głowie jeszcze został, miałem odpoczywać w domu, nawet lekarz wystawił mi chwilowy urlop.
Policji zeznałem kto mnie napadł, ale za wiele nie mogłem pomóc, bo nie widziałem ich twarzy.

Wróciłem do mieszkania, dzwoniłem do Kei. Musiała to przeżyć jak mnie znalazła. W takim stanie...
Jednak ona nie odbierała, napisałem wiadomość, aby do mnie zadzwoniła. Zapewne jest w pracy i możliwe, że przeszkadzałem.
Zająłem się sobą, wolałem pracować niż siedzieć w pustym mieszkaniu. Ale co zrobić? Można powiedzieć, że przyzwyczaiłem się do towarzystwa dziewczyny. Nie czułem się wtedy taki samotny.
Mijał czas, godzina, dwie albo pięć. Ani odzewu z jej strony. Pracę dawno już skończyła.
Nie wytrzymałem i wziąłem kurtkę, wyszedłem.

Zmierzałem do mieszkania Kei. Nigdy nie byłem w środku, zazwyczaj ją odprowadzałem, więc znałem adres, ale mniejsza.

Pukałem w drzwi, zero odzewu. Zadzwoniłem na telegon, słyszałem dzwonek po drugiej stronie.
-Kei wiem, że tam jesteś. Otwórz mi.
Zero odzewu. Zaczynałem się już niepokoić. Co jeśli zemdlała lub co gorsza ktoś ją tam więzi? Różne scenariusze pisały mi się w głowie.
-Otwórz, bo wyważe te drzwi.
Nagłym ruchem drzwi były otwarte. W nich stała Kei zalana łzami.
-Kei...
-Idź stąd! To moja wina, że cię napadli! - pociągała nosem - To była mafia, pobili cię jako ostrzeżenie dla mnie. Rozumiesz?!
-Kei, uspokój się przede wszystkim.
Dotknąłem jej ramion, aby się uspokoiła.
-Chcę... Chcę rozstać się. Tak będzie najlepiej.
Zamurowało mnie, wpadła we mnie złość.
-Na pewno tego chcesz?
-Tak. Tak będzie najlepiej.
Cofnąłem ręce, popatrzyłem na nią.
-Wiesz co? Mówiłaś, że mnie nie skrzywdzisz. - zrobiłem pauzę i spojrzałem na nią już praktycznie ze łzami w oczach - Ale już to zrobiłaś...
Szybkim krokiem schodziłem na dół. Wytarłem chusteczką łzy, aby nikt nie zobaczył.
Nie takiej decyzji się spodziewałem. Byłem rozdrażniony i sfrustrowany... Minie mi, tak jak zawsze.
Przez kolejną dziewczynę.

HAWKS x oc || One Shot [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz