One Shot 14 (18+)

103 0 0
                                    

[Wesołego śmingusa! Oraz zróbcie komuś kawał na prima aprilis 😊]

Keigo
Kiedy dziewczyna uciekła, poczułem kompletną pustkę, nie wiem dlaczego, ale chciałem, aby tu została. Nie wiem czemu, ale czułem się przy niej jakoś bezpieczniej. Albo to już mi odbiło i pada mi na mózg.
Nie chciało mi się spać, więc wybrałem się na spacer. Mayumi często zostaje u mojej koleżanki, jakoś jak ją widzę czuję żal... Nic nie zawiniła, jednak jej oczy... Są takie same jak oczy jej matki.
Czułem, że za nią tęskni. Niestety ja bardziej.
Wszystkie miejsca przypominały mi ją. Nie mogłem nawet polecieć poza chmurami, bo przypominał mi nasz lot.
Jednak wierzyłem łudnie, że tamta dziewczyna to Miki. Chciałem zobaczyć jej twarz, choć na sekundę. Przytulić, pocałować, powiedzieć '' Kocham cię '' I że mocno tęskniłem.

Następnego dnia
Miki
Chciałam trochę poszperać w przeszłości mojej, ale czułam, że Hawks mnie zna.
Czytałam o tragedii jej małżonki, jednak kiedy zobaczyłam ostatnie zdjęcie. Totalnie mnie zatkało.
-Nie... To nie możliwe.
Poszłam na dół do bandytów.
-Jest szef?
-Jest, ale jest zajęty... Hej!
Wparowałam tam bez pukania. Przy stole było dużo eleganckich panów, trwała narada. Jednak ja nie chciałam czekać.
-Co tu robisz? - powiedział z ledwo opanowanym głosem.
Położyłam przed jego paskudną mordą wydrukowany artykuł.
-Co to ma być?! Jestem żoną Hawks'a?!
Wywołałam poruszenie i oburzenie.
-Nie mam nic ci do powiedzenia. A teraz wypad!
Wkurzyłam się i dałam mu w twarz prostego sierpowego. Wybiegłam, wzięłam swoje rzeczy i pobiegłam. Zaczynali mnie gonić, co im tak zależy? Czułam, że jestem jakąś układanką dla byłego szefa.
Pobiegłam w uliczkę, nie miałam szans by uciec.
-Hej! Tutaj!
Spojrzałam w górę i widziałam Hawks'a, który wyciągał do mnie ręce.
Złapał mnie w ostatniej chwili, potem wziął mnie na ręce.
-Kłopoty?
-Tak, przywaliłam mojemu szefunciowi...
-Grubo. Już nie jesteś dziewczyną na posyłki?
-Tak.
Czułam się dziwnie, wiedziałam że muszę mu o tym powiedzieć. Można powiedzieć, że jestem mu tego winna.
Zresztą uratował mnie.
Poleciał na budynek zdala od ludzi.
-Muszę dalej uciekać...
-Masz gdzie się zatrzymać?
Spojrzałam na niego, wiadomo, że byłam bez grosza, ani bez żadnych znajomych.
-Dam sobie radę.
-Boję się, że to nasze ostatnie spotkanie... - spojrzał w dół.
-Jednak zanim pójdę, jestem coś ci winna.
Sięgnęłam za zapinanie od maski. Kiedy to zdjęłam, on po prostu zamarł.
-Miki...
Jego łzy poleciały bezwiednie. Wziął mnie w ramiona i mocno przytulił.
-Miki... Tak tęskniłem. - usłyszałam po cichu jego słowa.
-Jestem Miki, jednak nie taką którą znałeś...
Oderwał się ode mnie. Spojrzał mi w oczy, nadal trzymając za ramiona.
-Przykro mi... - powiedziałam cicho.
-Jednak zmieniłem zdanie. Musisz ze mną iść...
-Dobrze, ale w zamian opowiedz mi o poprzednim życiu.

Byliśmy w mieszkaniu. Z uwagą słuchałam go, trzymając kubek z kawą.
-Czyli to prawda. Jestem twoją żoną...
-Tak.
Widziałam jak cierpiał, gdy opowiadał jak zginęłam. Wstałam odłożyłam kubek i go przytuliłam.
-Nie musisz tego robić...
-Nie chcesz?
-Nie. To nie oto chodzi. Nie chcę po prostu wymuszać na ciebie niczego.
-Ale ja chcę.
Westchnął i wtulił się we mnie. Czułam jakbym czuła do niego coś więcej. Można to nazwać, jakbym się zakochiwała od nowa. Było to miłe uczucie.
-Wiesz... Tak bardzo chciałabym pamiętać ciebie i naszą córkę... Czuję się jakoś... Obco.
-Nie wymagam niczego od ciebie. To nie twoja wina, że straciłaś pamięć. Musieli coś ci zrobić. Jednak proszę... Daj mi szansę na przypomnienie kim jesteś, jeśli nie będziesz nic czuła do mnie to cię wypuszczę spod moich skrzydeł.
-Będziesz cierpiał...
-Już bardziej cierpiałem, gdy musiałem się pogodzić z tym, że nigdy cię nie zobaczę...
Słyszałam w jego głosie smutek.
-Dobrze. Zatem spróbujmy.

Poszliśmy odebrać naszą córeczkę.
-Jest bardzo podobna do ciebie.
-Widziałam ją we śnie, miała taki sam kolor oczu co ja.
-Na prawdę? To nie musiał być przypadek. Możliwe, że twój instynkt macierzyński wręcz krzyczał o nią.
Zapukał w drzwi. W progu była rudowłosa kobieta. Kiedy mnie zobaczyła, wręcz ją zatkało.
-Miki... Ona...
-To nie są zwidy. Widzisz ją. Sam byłem w szoku.
-Wejdźcie.
Zrobiliśmy to.
-Mayumi teraz śpi. - powiedziała łamiącym się głosem.
Zrobiła nam herbaty i zasiedliśmy przy stoliku. Opowiadała jak gazety pisały o tej tragedii, o tym jak Hawks się czuł.
Złapałam go za rękę pod stołem, chciałam być wsparciem. Nie chciał, aby jego koleżanka o tym mówiła. Jednak ja chciałam więcej wiedzieć. Jak się czuł, jak żył, jak sobie radził.
Kobieta mówiła coś już o misji z Hawks'iem, ja poszłam do wózka w drugim pokoju.
Rozczuliłam się, gdy ją zobaczyłam, miała już małe czerwone-białe skrzydełka.
Dotknęłam delikatnie jej rączki. Miała blond włoski jak po tacie.
Rozpłakałam się i się odwróciłam, gdy czułam czyjąś obecność. Hawks opierał się o ścianę.
-Witaj ponownie, Miki. Tęskniliśmy.
Rozpłakałam się po cichu, aby nie budzić małej. Upadłam na kolana. Mężczyzna zaniepokoił się i znalazł się przy mnie.
-Miki?
-Przepraszam, tak bardzo przepraszam.
-Za co ty przepraszasz?
Przytulił mnie.
-Zawsze będę przy tobie. Pamiętasz? Ślubowaliśmy sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Los dał nam drugą szansę.
-Hawks...
-A no tak, mów do mnie Keigo.
-Dobrze, Keigo... Zostanę, ale nic nie obiecuję. Ja...
-Rozumiem. Nic na siłę. Małymi kroczkami, dobrze?
-Dziękuję.
-Nie dziękuj, Ptaszyno.

HAWKS x oc || One Shot [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz