ROZDZIAŁ 2 ARTU

143 5 7
                                    

Siedziałem za biurkiem w biurze, podczas gdy Sebastian i Sylwek zajmowali miejsce na kanapie po lewej stronie od drzwi. Po obu stronach znajdowały się regały wypełnione książkami. Światło było włączone, ponieważ nie przepadałem za oknami w gabinecie. Zasłoniłem je zaraz po tym, jak straciliśmy naszych rodziców.

Pamiętam, że to była ich dwudziesta rocznica ślubu. Siedzieli w gabinecie, planując imprezę rocznicową, a ja byłem z nimi. Tata zajmował to samo miejsce, co ja teraz, z oknem za plecami, które prowadziło na taras. Nagle usłyszeliśmy strzał, a tata osunął się na biurko. Chwyciłem broń i wybiegłem na taras, ale nikogo nie zauważyłem. Dopiero gdy padł drugi strzał, dostrzegłem go siedzącego na drzewie. Strzeliłem mu prosto w głowę. Zawołałem Camillo, naszego ochroniarza i przyjaciela, i kazałem mu sprawdzić, czy wszystko jest bezpieczne, oraz ustalić, kto stał za zamachem. Potem wróciłem do biura i zobaczyłem tatę leżącego z głową na biurku, a mamę na podłodze z raną postrzałową w głowie. Podszedłem do ojca, sprawdziłem jego puls, ale niestety już nie żył. W ten sposób, mając dwadzieścia lat, musiałem stać się Donem.

Dziś kończę trzydzieści lat, a wciąż nie znamy odpowiedzi na pytanie, kto zabił naszych rodziców. Straciłem nadzieję, że uda nam się to odkryć i wymierzyć sprawiedliwość. Głos Sylvka przywrócił mnie do rzeczywistości.

– Czy w ogóle nas słuchasz? – zapytali, oboje wpatrując się we mnie z troską. Odchrząknąłem i odpowiedziałem.

– Przepraszam, wpadłem w zamyślenie.

– Co się dzieje, Artu? Wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć – powiedział Sylwek. Patrzyłem na nich, zastanawiając się, co odpowiedzieć. Nie mogłem im wyznać, że od dziesięciu lat nie potrafimy znaleźć zabójcy naszych rodziców. Wiedziałem, że oni również to przeżywają.

– Nic się nie dzieje. Zamyśliłem się nad balem i zastanawiałem się, czy spotkamy tam Nicolę – odpowiedziałem, unikając trudniejszego tematu.

– Myślałem, że już Cię to nie obchodzi. – odparł zdziwiony Sebastian.

– Co ty mówisz? Przecież nie miałem z nią nic poważnego. Spotkaliśmy się tylko dwa razy, i to wszystko.

– No właśnie, to już za dużo jak na ciebie – zauważył Sylvek. Zawsze spotykałem się z kobietą tylko raz, ponieważ obawiałem się, że mogę coś poczuć. Od czasu porwania Gianny nie umawiałem się na randki ani nie całowałem żadnej innej. Moje usta zawsze były tylko dla niej.

Gianna była moją pierwszą dziewczyną. Poznałem ją, gdy miałem czternaście lat, a szybko zakochaliśmy się w sobie nawzajem. Nasze rodziny się lubiły, co bardzo im odpowiadało, więc wspólnie jeździliśmy na wakacje. To z nią przeżyłem mój pierwszy pocałunek, a razem straciliśmy dziewictwo. Wszystko, co robiliśmy, było dla nas nowym doświadczeniem. Nic dziwnego, że w Boże Narodzenie, gdy miałem siedemnaście lat, uklęknąłem przed nią po kolacji wigilijnej i się oświadczyłem. Oczywiście, od razu się zgodziła. Nasze rodziny zaczęły już planować nasz ślub na następny rok. W dniu ślubu miałem osiemnaście lat i czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. W eleganckim czarnym garniturze, białej koszuli i czarnej muszce stałem przed ołtarzem, czekając na moją ukochaną. Kiedy limuzyna podjechała, wszystko potoczyło się bardzo szybko. Wysiadła, a zaraz potem przyjechał bus, z którego wysiadło czterech zamaskowanych mężczyzn. Chwycili ją, wrzucili do środka i odjechali. Moje życie legło w gruzach. Byłem emocjonalnie rozbity. Wszyscy jej szukali – policja, detektywi, nasze rodziny. Niestety, nie znaleziono żadnego śladu. Przez trzy lata miałem nadzieję, że się odnajdzie, pozostając jej wiernym. Aż pewnego dnia ogłoszono jej śmierć. Od tego momentu z każdą kobietą spędzam tylko jedną noc; nie pozwalam im zostać u mnie, ani ja nie zostaję u nich. Całowanie stało się dla mnie absolutnie zabronione, ponieważ uważam, że to coś bardzo osobistego. Seks traktuję jedynie jako sposób na uwolnienie emocji, nic więcej.

KSENIA - KOBIETA BEZ UCZUĆ #1 [ZAKOŃCZONA]  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz