Pocałunek z Ksenią był inny. Czułem, że całuje mnie, jakby chciała zapamiętać ten moment, tak jakby miało nie być następnej szansy. Tak jakby następnego razu miało nie być. Pragnąłem, aby mi to wyjaśniła, ale unikała mojego wzroku. Plan był już opracowany; niedługo miała być na pokładzie mojego samolotu. Nie mogłem drążyć tematu, bo właśnie dotarliśmy na miejsce. Wysiadłem z samochodu z braćmi i przyjacielem, a moja kobieta pozostała w aucie, zgodnie z ustaleniami. Stanęliśmy przed pojazdem: z lewej strony stał Sylvek, z prawej Camillo, a obok niego Sebastian. Na wprost nas stał Pakhan, a obok niego Olgierd i dwóch jego popleczników.
– Gdzie Ksenia? – rzucił ten skurwiel, a ja zacisnąłem pięści, starając się nie okazywać emocji. W środku byłem wściekły, najchętniej wsiadłbym do auta i odjechał z nią daleko od tego wszystkiego.
– Najpierw Kirił! – Odrzekłem.
– Olgierd, podejdź, przekaż Kiriła, a odbierz od nich Ksenię! Nie radzę próbować żadnych sztuczek! – Kiwnąłem Sebastianowi, aby poszedł po Ksenię. Ten skurwiel obserwował mnie uważnie, nie mogłem się obrócić w jej kierunku. Mój brat podszedł na środek, przejął tego śmiecia, a oddał moją kobietę. Obserwowaliśmy, jak wsiadają z nią do wozu i odjeżdżają. Związali tego typa i wrzucili do bagażnika. Teraz pozostawało nam czekać na informację od naszych ludzi, że kobieta jest na lotnisku. Wszyscy byli poddenerwowani, ale rozmawiali ze sobą. Ja nie mogłem się skupić, wciąż zerkałem na telefon. Po około trzydziestu minutach zacząłem krążyć, zastanawiając się, dlaczego jeszcze nie dzwonią.
– Zaraz się odezwą, pewnie lekarz najpierw ją bada – stwierdził Camillo, próbując mnie pocieszyć. Miałem złe przeczucia; przypomniałem sobie jej zachowanie w samochodzie – też była zdenerwowana. Nagle mój telefon rozdzwonił się.
– Wreszcie! – krzyknąłem do słuchawki.
– Szefie, nie ma jej z nami. Czekamy cały czas, ale nasi ludzie nie odbierają, nie wiemy, co robić – odpowiedział głos w słuchawce. Nie potrafiłem się skupić; w mojej głowie krążyła tylko myśl, że nie dotarła na miejsce.
– Czekajcie! Odezwę się, jak coś ustalę! – krzyknąłem i się rozłączyłem, kierując się na miejsce kierowcy.
– Wsiadajcie do samochodu natychmiast! – wrzasnąłem do reszty, a oni już ładowali się do środka. Chwilę później ruszyłem z piskiem opon.
– Co się, kurwa, dzieje? – wrzasnął mój przyjaciel. Spojrzałem na niego, ściskając mocniej kierownicę.
– Ksenia nie dotarła na lotnisko, nie potrafią się dodzwonić do naszych ludzi, którzy byli odpowiedzialni za odbicie jej! – Widziałem, jak ogarnia go wkurwienie, a moi bracia słusznie uznali, że lepiej milczeć w tej chwili.
Za zakrętem zahamowałem i wyskoczyłem na zewnątrz. Od razu zauważyłem dwa nasze pojazdy, a wokół leżały ciała naszych ludzi. Sprawdzaliśmy im tętno, ale na pomoc było już za późno.
– Dzwonię na lotnisko, żeby wstrzymali wszystkie loty, nawet te prywatne! – ryknął Sebastian, oddalając się, by wykonać połączenie. Wściekłość mnie ogarnęła, więc z całej siły uderzyłem w maskę swojego samochodu. Zajmę się nimi wszystkimi. Teraz najważniejsze to odnalezienie mojej kobiety. Otrzymałem wiadomość i wyciągnąłem telefon z kieszeni.
NIEZNANY: MÓWIŁEM, ŻE STRACISZ CZUJNOŚĆ. TERAZ JEST MOJA! POMYŚLĘ, MOŻE ODDAM CI DAWNĄ WŁASNOŚĆ, JUŻ MI NIEPOTRZEBNA.
Ścisnąłem telefon w dłoni tak mocno, że aż dziwne, że się nie rozpadł.
– Wracamy do rezydencji! Wyślijcie ludzi, żeby tu posprzątali! Musimy ustalić plan działania! Muszę ją odzyskać! – warczałem na zespół, czując narastającą wściekłość.
CZYTASZ
KSENIA - KOBIETA BEZ UCZUĆ #1 [ZAKOŃCZONA] 18+
RomanceKsenia przez całe życie była przekonywana, że miłość to słabość. Doświadcza na własnej skórze, jacy potrafią być mężczyźni. Pewnego dnia zostaje porwana przez mężczyznę z wrogiej rodziny mafijnej. Z czasem zaczyna mu ufać i zbliżać się do niego, ale...