Od zawsze na zawsze

216 12 1
                                    

Pov: Bachira
Właśnie miałem iść do domu gdy go zobaczyłem. Był to Isagi, przejąłem się bardzo, biegnąc on w prost przed siebie nie patrząc nigdzie stracił koncentrację. Widziałem to płakał był zły. Nie miałem pojęcia co się stało, ale.. ale... bałem się o niego i pobiegłem za nim. I o to Isagi Yoichi kierował się w prost na ulicę gdzie jechało auto.

Musiałem go zatrzymać biegłem, musiałem musiałem go dogonic, nie pozwole mu tak umrzeć, nie dziś, nie teraz.
-ISAGI NIE PROSZĘ - krzyknąłem gdy właśnie wbiegł na ulicę. Nie zastanawiając się wbiegłem za nim. Obaliłem nas obu na podłoże drugiej strony chodnika, udało się, uratowałem go jednak.. spadliśmy na chodnik mi nic nie było oprócz lekkich obdarć kolana, w końcu spadłem na niego. Isagi on.. krwawił spadł na beton i stracił przytomność. Płakałem jedyne czym się mogłem pocieszyć to że nie został potrącony przez auto, nie minęła chwila i koło nas zaczęło się gromadzić mnóstwo osób wezwano również karetkę. Po kilku minutach ja i Isagi jechaliśmy karetką.

Obudziłem się w szpitalu.
-Oh obudziłeś się już? - powiedziała do mnie bardzo uprzejma pani
-tak.. - odpowiedziałem.
-Jak się czujesz mój drogi? Boli cie coś? - zapytała z troską.
-Chyba nie... - odpowiedziałem trochę zdezorientowany
-Wykazałeś się dużą odwaga ratując tamtego chłopaka. Musi być ci naprawdę wdzięczny. - powiedziała uśmiechając się do mnie.
-Tak... Isagi.. WŁAŚNIE ISAGI! - krzyknąłem.
-Pani doktor wszystko z nim okej czy on żyje!? - zapytałem zdenerwowany
-Widać bardzo Ci na nim zależy, tak żyje ma się nawet dobrze chociaż się jeszcze nie obudził, na szczęście krwotok nie był duży i szybko sobie z tym poradziliśmy. - odpowiedziała mi.

Uśmiechnąłem się to takie szczęście wiedzieć że jest z nim wszystko okej.
-Bedziesz mógł się niedługo z nim zobaczyć, zostanie przewieziony na tą sale. - powiedziała uprzejmie pani doktor.
-Dobrze.. Arigato - powiedziałem uśmiechając się i położyłem się spowrotem na łóżko.
Po chwili ktoś wszedł do sali. Była to cała ekipa Blue Locku.
-BACHIRA!! - krzyknęli i pobiegneli do mnie.
-Wszystko okej!?
-Jak się czujesz??
-Czy ty zdajesz sobie sprawę że mogłeś umrzeć!?
-Ty naprawdę jesteś czasami głupi hahah
-Cieszymy się że nic ci nie jest.
Zostałem zasypany fala pytań.
-Hej wszystkim mi nic nie jest spokojnie, gorzej z Isagim... - odpowiedziałem.
-Właśnie co tam się odwaliło opowiadaj i gdzie teraz Yoichi jest - zaczeli mówić.
-Ehhh Isagi za kilka godzin zostanie tu przywieziony do tej sali ale jeszcze się nie obudził. - powiedziałem przygnębiony.
-Sam nie wiem co się stało jednak.. musiało być to coś poważnego zobaczyłem Isagiego na mieście płakał i był zdenerwowany biegnąc w prost na ulicę.... gdybym.. gdybym się na niego nie rzucił... nawet wolę nie wiedzieć co by było.. - odpowiedziałem a moje oczy były szklane jak nie wiem.
-Grunt że wam nic nie jest, Bachira uważam że naprawdę zachowałeś się wspaniale nie każdy z nas zrobił by to samo.. - powiedział Nagi
-Zgadzam się - przytaknął Reo.
-Ehh jesteś głupcem Meguru ale szanuje to co zrobiłeś, dobrze że z Isagim jest okej - powiedział Rin co mnie zdziwiło uśmiechnął się.

Od kad wszyscy poszli minęło parę godzin dochodziła godzina 18 i właśnie usłyszałem jak kogoś wnoszą na salę. Wnieśli go to był on. Isagi.
-ISAGI! - zerwałem się z łóżka jak najszybciej mogłem i podbiegłem do niego. Głowę miał w bandażu po za tym kilka ran na ciele i siniaków, nadal był nie przytomny. Zacząłem lekko płakać.
-Dobrze to my już może pójdziemy, wszystko z nim okej powinien się niedługo obudzić - powiedział któryś z lekarzy po czym poszli.
-Isagi... cieszę się że nic ci nie jest. - szepnąłem i uśmiechnąłem się trosko. Oparłem swoją głowę o jego.

Nie odstąpiłem jego łóżka ani na krok aż się nie obudził. Wybiła godzina 21. Miałem zamknięte oczy gdy nagle usłyszałem głos.
-B-b-bachira...? - spytał niepewnie cichy głos Isagiego. Od razu się ocknąłem wstałem I wskoczyłem na łóżko tuląc się do niego, zacząłem płakać.
-GŁUPEK, GŁUPEK, GŁUPEK!!!!! - zacząłem krzyczeć.
-JAK MOGŁEŚ ZROBIĆ COŚ TAKIEGO! MOGŁEŚ ZGINĄĆ CZEMU PO CO!? - zacząłem płakać ciszej.
-D-d-dlaczego... Isagi.. dlaczego? - popatrzyłem mu się prosto w oczy. Przytulił mnie jeszcze mocniej. Co mnie zdziwiło.
-Bachira... przepraszam.. Jestem beznadziejny eh... - zaczął mówić z wyrzutami sumienia.
-Obiecaj że już nigdy więcej tak nie zrobisz!!! - płakałem byłem na niego zły co on sobie w ogóle myślał!?
-Obiecuje Bachira.. - powiedział troskliwie.
-A teraz mógłbyś mnie przestać dusić? - powiedział lekko śmiejąc się jak potrafił.
-Oh tak przepraszam hahah - zacząłem się śmiać. Wpatrywliśmy się chwilę w siebie.
-Isagi... powiesz mi co się wtedy stało? - zapytałem.
-Nie musisz jeśli nie chcesz ale... - przerwałem.
-Dobrze powiem Ehh. - odpowiedział mi a jego oczy zaczęły robić się szklane.
-Alice... myślałem że jest inna, ale to był błąd, poszedłem do miasta by kupić jej kwiaty, gdy wracałem zobaczyłem ją bawiącą się super z przyjaciółmi z bukietem róż w ręce i calujaca jakiegoś chłopaka. Nie wiedziałem co zrobić myślałem że ją kocham myślałem że ona mnie kocha ale myliłem się wtedy... uciekłem i dalej już wiesz co było.. - powiedział a łzy zaczęły mu lecieć po policzkach.
-Isagi... Nie kochasz jej? - zapytałem zdezorientowany.
-Tak myślałem że ją kocham ale.. Gdy przypominały mi się wszystkie momenty z tobą stwierdziłem że to ciebie od dawna kocham. Nie wiedziałem jak zerwać z Alice i nie chciałem być złym, więc... wpoilem sobie do głowy że to ona zawsze była moją miłością. - powiedział był bardzo zdezorientowany, ale.. ale...
-Isagi... - powiedziałem. On na mnie spojrzał niewinnym dziecięcym wzrokiem płakał ja też. Pogładziłem go po policzku i się zbliżyłem, teraz dzieliły nas już tylko milimetry aż w końcu, pocałowałem go nasze usta się złączyły a ostatnie łzy smutku spływały bo naszych policzkach. Kochałem go on mnie, teraz liczyło się tylko ja i on. Po chwili przerwałem.
-Isagi... przepraszam ja... Nie powinienem. - powiedziałem z wyrzutami sumienia. Chciałem odejść ale... On mnie złapał za rękę, zdziwiłem się i zarumieniłem. Zbliżył mnie do siebie.
-Zamknij się - szepnął mi do ucha po czym zaczął całować. Jego usta był naprawdę słodkie i soczyste. Nasze języki tańczyły wokół siebie. To był ten moment kiedy czas się zatrzymał ani ja ani on nie chciał tego przerwać. Teraz wiem że moje miejsce jest tu.. tu koło niego. Kocham cię Isagi Yoichi. Dziś zasnęliśmy koło siebie.

Jego uśmiech~ Isagi x BachiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz