Pov: Bachira
Właśnie wstałem, popatrzyłem w telefon była 9:00. Jestem taki niewyspany, narzekałem, ale co się dziwić jak wróciłem do domu o 2:30. Ehhh trzeba się przyszykować dziś miałem zagrać mecz z innymi na stadionie narodowym chociaż wątpię czy ktoś się trzyma po wczoraj ale cóż praca to praca.Była ładna pogoda, więc postanowiłem się przejść na dwór. Gdy tak sobie szedłem parkiem zobaczyłem ich. Był to Nagi i Reo, siedzieli razem na ławce i widać było że dobrze się bawili. Popatrzyli na mnie.
-Hej Bachira! Chcesz się dosiąść? Chodź do nas! - krzyknął z daleka Reo. Stwierdziłem że co mi szkodzi i podszedłem do nich.
-Hej chłopaki - przywitałem się i przybiłem im piontkę.
-Oh Bachira cześć - powiedział zaspany Nagi który leżał na jego kolanach.
-Spacerek z rana co? - zapytał się Reo. Potaknąłem głową.
-Jak chcesz możesz iść z nami właśnie mieliśmy iść na śniadanie - powiedział zaspany Nagi.
-Oh no dobrze jeśli mogę, jeszcze nic nie jadłem hah - odpowiedziałem im.I tak o to zmierzaliśmy w kierunku kawiarni na uboczu żeby ominąć tłumu ludzi którzy gapili by się lub podchodzili do nas. Nagi z Reo trzymali się za ręce więc co mi szkodziło stwierdziłem że zapytam.
-Jestescie razem? - zapytałem ich. Zdziwiło ich trochę to pytanie.
-Tak już od kilku miesięcy. - odpowiedział mi Nagi który od razu się ożywił i trochę zaczerwienił. Zaśmiałem się lekko.
-Pasujecie do siebie - powiedziałem z uśmiechem. Uśmiechnęli się do mnie przy czym lekko czerwieniac.Doszliśmy do kawiarni i zamówiliśmy jedzenie. Nagi zamówił zapiekaną kanapkę z serem i szynką i do tego gorącą herbatę. Reo zamówił sałatkę owocową i sok. Natomiast ja naleśnika z czekoladą i bananem a do tego kawę. Wszyscy się chyba najedli dawno nie jadłem takiego śniadania. Zapłaciliśmy i wyszliśmy z lokalu. Pożegnałem się z nimi i na koniec jeszcze życzyłem im szczęścia.
Nie miałem dzisiaj więcej co robić więc stwierdziłem że wrócę się do domu po piłkę i pójdę już na stadion poćwiczyć. Dzisiejszy mecz miał być ważny dla całego klubu Blue lock więc co zaszkodzi jak się lepiej przygotuję. Gdy doszłam na stadion bawiłem. Się trochę piłka powrzucałem kilka bramek i gdy zrobiłem sobie przerwę zobaczyłem go. Był to Isagi siedział sobie i kozłował piłkę. Stwierdziłem że podejdę, ale zauważyłem że jest przysmucony i to nawet bardzo.
-Isagi.. - powiedziałem.
-Wszystko w porządku? - zapytałem zmartwiony.
-Oh nie sądziłem że ktoś tu będzie o tej porze.. - powiedział i popatrzał na mnie. Jego Niebieskie oczy były tak szklane widać że zachwile by się tu rozpłakała.Byłem zaskoczony, nawet nie wiedziałem co teraz robię, bez zastanowienia się przytuliłem go.
-Ciiii.. Isagi.. Jestem tu. Możesz mi wszytko powiedzieć pamiętaj. - powiedziałem. Przytuliłem go pod wpływem emocji, ale wiem że potrzebował tego i tych słów ode mnie, wsparcia. Wtulił się we mnie jeszcze mocniej i zaczął trochę płakać, byłem zaskoczony nigdy nie widziałem go w takim stanie. Zarumieniłem się trochę.
-Widzisz Bachira.. pokłóciłem się.. pokłóciłem się z kimś bardzo ważnym w moim życiu.. boję się że stracę tą osobę.. - powiedział mi był bardzo tym przejęty było widać, ale.. nie wiem czemu zabolały mnie te słowa. Co jest ze mną nie tak?
-Isagi jestem pewien że jeśli kochasz tą osobę a ona ciebie to napewno się pogodzicie. Trzeba walczyć o swoje. - powiedziałem te słowa jako dobry wspierający przyjaciel.
-Jestem tu dla ciebie.. - nie wiem czemu to powiedziałem i czy to dobrze ale czułem że muszę.Chłopak się ode mnie odsunął i patrzył mi się gleboko w oczy trochę zdziwiony. Po chwili się zarumienił po czym odwrócił głowę.
-Dziękuję... Bachira.. - powiedział trochę zawstydzony. Chciałem trochę rozluźnić atmosferę.
-Nie ma za co od tego są przyjaciele! Przecież nie pozwolił bym Ci być w takim stanie i to jeszcze przed tak ważnym meczem jak ten! Hahah - odpowiedziałem się śmiejąc się na co on też odpowiedziałem lekkim śmiechem.
-To co gramy? - uśmiechnąłem się z wyrazem twarzy do super walki.
-Jasne, tym razem wygram. - odpowiedziałem pewnie.
-Zobaczymy. - zaśmiałem się.I tak minęła godzinka meczu dziś to Isagi mnie ograł, widać było że musiał się wyżyć. Była 17 więc wszyscy zaczęli się zbierać o 18:00 mieliśmy mecz. Zbierała się już też cała widownia a my się szykowaliśmy w szatni. Graliśmy dziś z Francją dlatego to był ważny mecz. Weszliśmy na boisko, start nie zapowiadał się dobrze nie mogliśmy w ogóle dostać piłki, cały czas nam ją zabierano, w pewnym momencie chigiri się odpalił i strzelił jedną bramkę, lecz oni szybko nadrobili było 1:1. Po pierwszej połowie byliśmy załamani nadal nie zrobiliśmy żadnych postępów i zakończyliśmy pierwsza połowę z wynikiem 1:3
CZYTASZ
Jego uśmiech~ Isagi x Bachira
FantasiWszystko się skończyło, i wróciło do normalności zaczęliśmy normalne życie chociaż byliśmy sławni, mecze, praca, pieniądze a nawet rodziny niektórzy założyli Isagi i Bachira są najlepszymi przyjaciółmi jednak wydaje się że czują do siebie coś więcej...