Duży krok

35 2 1
                                    

Pov: Isagi

Ten miesiąc jest dla mnie bardzo ciężkim miesiącem. Co chwilę gdzieś chodzę, co chwilę coś załatwiam. Byłem chyba w 50 jubilerach bo żaden pierścionek według mnie nie był tak idealny jaki chciałem mieć dla Bachiry. Myślałem nad miejscem, myślałem zdecydowanie o tym wszystkim za dużo.

Bachira wprowadził się do mnie na początku miesiąca i tak super się dogadujemy mieszkając razem. Zrobiliśmy sobie nawet grafik ogarniania chaty kto co w jaki dzień robi. Jednak ostatnio jestem taki zabiegany... że czasami zostawiam Bachire z tym wszystkim samego.
Mam nadzieję że nie jest na mnie bardzo zły. Sam chciałbym leżeć sobie z nim w łóżku do 12 sprzątać z nim dom czy robić obiad. Niestety.. ale są rzeczy ważne I ważniejsze.

Po jakimś pół miesiącu w końcu udało mi się znaleźć idealny pierścionek dla Bachiry. Trochę kosztował... ale co mi tam? Jestem bogaty i tak.

Ja wiem że daleko wybiegam w przyszłość i nawet nie wiem czy zgodzi się na moje oświadczyny ale.. znalazłem taką cudowną ville w złotej dzielnicy i naprawdę chciałbym tam kiedyś zamieszkać z Bachirą jako małżeństwo. Tak bardzo że już aż rozmawiałem z agentem nieruchomości i wstępnie umówiłem się by móc pójść pooglądać mieszkanie. Jednak to sobie odłożyłem na później, moim pierwszym celem jest oświadczenie się Bachirze. I w tym celu właśnie udaje się do Reo. Zadzwoniłem dzwonkiem a Reo otwierając mi drzwi wpuścił mnie do środka.
- Oooo no siema Isagi przyszedłeś się poradzić? - powiedział śmiejąc się lekko
- Tsa... Wiesz jak bardzo się stresuje?! A co jak się nie zgodzi... nawet nie wiem jak to chce zrobić jak i kiedy nie mam miejsca... mam tylko pierścionek!!! - krzyknąłem lekko zdepresowany.
- Tak takkkk wiem przeżywałem to samo Yoichi. Ale nie ma co się bać nie ma opcji by się nie zgodził. Po za tym pierścionek to już połowa sukcesu! - powiedział z uśmiechem Reo.
- Ehh.. tak sądzisz..? To co mam zrobić..  nie mam miejsca żadnego i mam pustkę w głowie. - powiedziałem z zmęczeniem w głosie.
- No wiesz co.. ja wybrałem miejsce takie jakie pasuje mi pod charakter Nagiego.. I pod jego preferencje. Wiem że Nagiemu zwykle się nic nie chce i wolał by leżeć całe dnie w łóżku niż socjalizować się z ludźmi I wychodzić na miasto. Dlatego stwierdziłem że wybiorę wielką polane.. z ładnymi kwiatkami, trawą, jeziorkiem. Wiedziałem że Nagiemu się spodoba bo będzie mógł sobie poleżeć na trawce z dala od jakiejkolwiek cywilizacji. Porobić wianki z kwiatków czy popatrzeć na jeziorko. I trafiłem w punkt było po prostu idealnie. - powiedział Reo z uśmiechem na twarzy.
- Damn... ja tak nie umiem chyba... ale ci się naprawdę udało... zazdroszczę Ci.. - odpowiedziałem mu zdepresowany na co on się lekko uśmiechnął.
- Pomyśl.. nie ma jakiegoś miejsca które kojarzy ci się z bachirą..? Które było by odpowiednie do wlasnie takiej chwili? Po prostu pomyśl o czymś co lubi lub ci sie z nim kojarzy i odpowiedz okaże się prostsza niż ci się zdawało. - powiedzial Reo dodając mi otuchy.
- Uh.. Wiesz co... - pomyślałem.
- Albo może... WIEM! WIEM WIEM WIEM! BOZE STARY KOCHAM CIE ZIOMKU MÓJ NAJLEPSZY WYNAGRODZĘ CI TO KIEDYS A TERAZ LECE - krzyknąłem podekscytowany i udalem się do wyjścia z domu na co on się tylko zaśmiał.

Naprawdę ja wydaje cały swój majątek na tego Bachire, ale czego się nie zrobi dla miłości twojego życia. Gdzie pobiegłem? odpowiedź jest prosta. Oceanarium. Bachira kocha delfiny, a cały klimat podziemnej wody totalnie mi się z nim kojarzy. Wiem że bardzo lubi zwierzęta morskie i wiem nawet że ma pluszaka delfinka to jego ulubiony, czasami nawet jestem zazdrosny że ten delfin dostaje więcej atencji ode mnie.
Czy muszę mówić ile mnie kosztowało wynajęcie całego oceanarium na jeden dzień? Nie. Możecie się jedynie domyślać że było to w chuj drogie ale cóż. A PODOBNO PIENIĄDZE SZCZĘŚCIA NIE DAJĄ. DAJĄ ONI WAS SCAMUJĄ WSZYSCY JAK JESTES RICH BITCH TO JESTES HAPPY. Anyways.

Gdy załatwiłem większość spraw z miejscem randki to wróciłem do domu. Było już całkiem ciemno zdjąłem buty przed wejściem bo widziałem że Bachira posprzątał.
- Kochanie jestem! Przepraszam że tak późno jutro jestem cały dzień z tobą! - krzyknąłem nie wiedząc w jakim pokoju jest bachira.

Po chwili poczułem jak ktoś mnie przytula, oczywiście że był to mój chłopak, tulił się do mnie jak jakaś przylepa.
- Co tak długo.. I nie odpisywałeś mi od paru godzin... - powiedział lekko smutnym głosem bachira.
- No wiem wiem.. przepraszam telefon mi się popołudniu rozładował.. zjemy kolacyjke i pooglądamy film hmm? - zapytałem całując go w usta.
- mhmmm taakkk... - powiedział tuląc się do mnie cały czas. Trochę się podszkoliłem w gotowaniu. Bachira poszedł się wykąpać a ja zrobiłem nam w miarę dobrą kolację bo jajecznicę z bekonem. Bachira wyszedł po 10 minutach on to się szybko kąpie nie to co ja który zwykle siedzi godzinę w łazience.
- Wróciłem.. - powiedział lekko przymulonym głosem gdy nakładałem jedzenie na talerze. Miał  słodką piżame, która była lekko mokra od góry przez jego wilgotne i kapiące włosy. Uśmiechnąłem się do niego zanosząc nam herbaty jak i kolacje na stolik obok kanapy.
- To dobrze kochanie - podeszłem do niego całując go w czoło i lekko się zdziwiłem. Przyłożyłem rękę do jego czoła.
- Bachira przecież Ty jesteś cały rozpalony... - powiedziałem martwiącym tonem
- Mhm.. tak..? Nie to pewnie przez prysznic.. - powiedział lekko słabym głosem.
- Ta. już to widzę. Siadaj do kolacji na kanape. Ja tylko się przebiorę i pójdę ci po termometr. - powiedziałem idąc do pokoju szybkim krokiem założyłem dresy jak zwykle zostawiając swoją klatę odkrytą, mi jest zawsze gorąco. Poszedłem po termometr i Wróciłem do salonu gdzie bachira siedział na kanapie jedząc jedzenie które mu zrobiłem, przykryłem go najpierw kocem a potem zmierzyłem temperaturę.
- Bachira masz 38.8 ty masz gorączkę... - powiedziałem martwiąc się o niego.
- Mhm.. nie mam.. - powiedział ale jakoś mnie to nie przekonywało. Od razu poszedłem do kuchni otwierając szafkę z lekarstwami i biorąc coś na gorączkę i odporność.
- Masz weź to popij herbatą.. - położyłem mu na stół tabletki a bachira niechętnie je wziął I połknął.
- Ehhh nie wierzę że mi teraz tu chorujesz.. - powiedziałem jedząc kolację.
- Nie choruje - przykrył się bardziej kocem gdy skończył jeść.
- Dziękuję za kolację pyszna była.. - powiedzial bachira a ja się uśmiechnąłem szybko jedząc swoją.
Wziąłem, przyciągnąłem go do siebie jednym ruchem tak by bachira mógł poleżeć sobie na mojej klacie. Oczywiście szczelnie go przykryłem by nie było mu zimno.
Włączyłem kdrame po jego długich namowach. Jednak Bachira szybko zasnął ze zmęczenia przez chorobę chyba.. dałem mu buziaka i wziąłem go na ręce zanosząc do pokoju. Położyłem się obok niego zasypiając wraz z nim.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jego uśmiech~ Isagi x BachiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz