1 - Zapomniane notesy -

183 23 331
                                    

                                                                                - Rok 2023 -

Ostrożnie upijając pierwszy łyk świeżo zaparzonej kawy, spojrzałam za okno. Pięknie świeciło słońce na lazurowym niebie, gdzie tylko od czasu do czasu sunęły pierzaste chmury.

- Obawiam się, że ciężarówka może być za mała dla tych wszystkich rzeczy - moja mama weszła do pokoju, opierając się o mahoniową futrynę. Choć na twarzy drobnej brunetki widniał uśmiech, to jej oczy wcale tego nie odzwierciedlały.

- Tata użyczy mi swojego dostawczaka? - zaśmiałam się nerwowo, obawiając się iż rodzicielka mogła mieć rację. Zdecydowanie zbyt wiele kartonów zalało mój pokój, a jeszcze nie zbliżałam się do końca pakowania.

- Raczej nie będzie miał innego wyjścia - jęknęła z grymasem smutku, na myśl o mojej wyprowadzce. Tyle cudownych lat spędziłam w tym domu. Musiałam zostawić tyle wspaniałych wspomnień.

Serce na samą myśl ścisnęło mi się z bólu.

Biorąc kolejny łyk kofeiny, odłożyłam gorącą szklankę na parapet.

- Jak się trzymasz?- mamuśka starała się wybadać grunt, robiąc przy tym niepozorną minę.

- Nie jest źle. Z jednej strony ciesze się, że idę z Marcinem na swoje i czuję przez to ekscytację - zawiesiłam na moment głos, gdyż w tym wszystkim znajdowała się także druga strona medalu.

- Ale...- dopytywała się brunetka, podchodząc do mnie nieco bliżej, choć z zachowaną ostrożnością.

- Boje się - szepnęłam czując kręcenie w nosie od gromadzących się pod powiekami łez.

- Kochanie - mama od razu znalazła się obok mnie, obejmując delikatnie ramieniem. Bezpieczeństwo oraz troska otuliły moje skołowane nerwy.

- Pamiętaj, że tu możesz zawsze wrócić. Tu zawsze będzie twój dom - szeptała spokojnym głosem, głaszcząc mnie nieśpiesznie po plecach. Robiła to tak delikatnie, jakbym została wykonana z najkruchszego szkła.

- Wiem mamuś - przełknęłam ciężko ślinę, która zgęstniała od słonych kropli.

Starając się zapanować nad drżącymi w moim sercu emocjami, oparłam brodę o ramię kobiety.

- Nie jestem za Marcinem, uważam że zasługujesz na kogoś znacznie lepszego - zdębiałam na te słowa.

Znaczy... Doskonale znałam zdanie mamy o moim chłopaku, lecz uważałam inaczej - Marcin szanował mnie, kochał i dbał o mnie jak tylko potrafił. Przynajmniej tak mi się wydawało.

- Jednak to twoje życie córuś i nie mam zamiaru się wtrącać. Pamiętaj jednak, że możesz w każdej chwili do nas wrócić - rodzicielka oderwała się ode mnie, kładąc swoje delikatne oraz drobne dłonie na moich szczupłych ramionach.

Jej szmaragdowo-zielone oczy iskrzyły się od obawy oraz przysłowiowych świeczek.

- Wiem, ale ja myślę o Marcinie bardzo poważnie. Chcę z nim stworzyć w niedalekiej przyszłości rodzinę, co wiąże się ze wspólnym zamieszkaniem. Nie mogę cały czas siedzieć na garnuszku rodziców - niby się zaśmiałam, jakbym powiedziała śmieszną anegdotkę, lecz tak naprawdę sama wątpiłam w prawdziwość swoich słów.

Miałam prawo odczuwać strach przed nieznanym.

- Zawsze byłaś odpowiedzialna oraz przejawiałaś dojrzałe zachowanie - mama pogłaskała mnie delikatnie po policzku, myśląc nad czymś.

Pąki Białych RóżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz