- Rok 2023 -
Ostrożnie upijając pierwszy łyk świeżo zaparzonej kawy, spojrzałam za okno. Pięknie świeciło słońce na lazurowym niebie, gdzie tylko od czasu do czasu sunęły pierzaste chmury.
- Obawiam się, że ciężarówka może być za mała dla tych wszystkich rzeczy - moja mama weszła do pokoju, opierając się o mahoniową futrynę. Choć na twarzy drobnej brunetki widniał uśmiech, to jej oczy wcale tego nie odzwierciedlały.
- Tata użyczy mi swojego dostawczaka? - zaśmiałam się nerwowo, obawiając się iż rodzicielka mogła mieć rację. Zdecydowanie zbyt wiele kartonów zalało mój pokój, a jeszcze nie zbliżałam się do końca pakowania.
- Raczej nie będzie miał innego wyjścia - jęknęła z grymasem smutku, na myśl o mojej wyprowadzce. Tyle cudownych lat spędziłam w tym domu. Musiałam zostawić tyle wspaniałych wspomnień.
Serce na samą myśl ścisnęło mi się z bólu.
Biorąc kolejny łyk kofeiny, odłożyłam gorącą szklankę na parapet.
- Jak się trzymasz?- mamuśka starała się wybadać grunt, robiąc przy tym niepozorną minę.
- Nie jest źle. Z jednej strony ciesze się, że idę z Marcinem na swoje i czuję przez to ekscytację - zawiesiłam na moment głos, gdyż w tym wszystkim znajdowała się także druga strona medalu.
- Ale...- dopytywała się brunetka, podchodząc do mnie nieco bliżej, choć z zachowaną ostrożnością.
- Boje się - szepnęłam czując kręcenie w nosie od gromadzących się pod powiekami łez.
- Kochanie - mama od razu znalazła się obok mnie, obejmując delikatnie ramieniem. Bezpieczeństwo oraz troska otuliły moje skołowane nerwy.
- Pamiętaj, że tu możesz zawsze wrócić. Tu zawsze będzie twój dom - szeptała spokojnym głosem, głaszcząc mnie nieśpiesznie po plecach. Robiła to tak delikatnie, jakbym została wykonana z najkruchszego szkła.
- Wiem mamuś - przełknęłam ciężko ślinę, która zgęstniała od słonych kropli.
Starając się zapanować nad drżącymi w moim sercu emocjami, oparłam brodę o ramię kobiety.
- Nie jestem za Marcinem, uważam że zasługujesz na kogoś znacznie lepszego - zdębiałam na te słowa.
Znaczy... Doskonale znałam zdanie mamy o moim chłopaku, lecz uważałam inaczej - Marcin szanował mnie, kochał i dbał o mnie jak tylko potrafił. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Jednak to twoje życie córuś i nie mam zamiaru się wtrącać. Pamiętaj jednak, że możesz w każdej chwili do nas wrócić - rodzicielka oderwała się ode mnie, kładąc swoje delikatne oraz drobne dłonie na moich szczupłych ramionach.
Jej szmaragdowo-zielone oczy iskrzyły się od obawy oraz przysłowiowych świeczek.
- Wiem, ale ja myślę o Marcinie bardzo poważnie. Chcę z nim stworzyć w niedalekiej przyszłości rodzinę, co wiąże się ze wspólnym zamieszkaniem. Nie mogę cały czas siedzieć na garnuszku rodziców - niby się zaśmiałam, jakbym powiedziała śmieszną anegdotkę, lecz tak naprawdę sama wątpiłam w prawdziwość swoich słów.
Miałam prawo odczuwać strach przed nieznanym.
- Zawsze byłaś odpowiedzialna oraz przejawiałaś dojrzałe zachowanie - mama pogłaskała mnie delikatnie po policzku, myśląc nad czymś.
CZYTASZ
Pąki Białych Róż
RomanceAmelia dzięki wyprowadzce z domu rodzinnego, znajduje w zapomnianych czeluściach strychu tajemnicze dzienniki. Z pozoru zwykłe notesy, obrośnięte pierzyną kurzu. Jednak w ich wnętrzu kryje się prawdziwy skarb - wspomnienia jej praprababki, która prz...