10 - Oj, tato! -

91 15 313
                                    

Przemierzając pustą ulicę, włączyłam muzykę mając nadzieję, że zagłuszy ona moje myśli.

Czując rosnący poziom bezsilności oraz beznadziejności, podbiłam na panelu kierownicy dźwięk, ciesząc się z tak dobrego nagłośnienia w aucie. Melodia dudniła tak głośno, że czułam rezonowanie w sercu, lecz przyniosło to upragnione ukojenie.

Wręcz wykrzykując słowa piosenki Twocolors "Lovefool", pragnęłam wyrzucić z siebie wszystkie negatywne uczucia.

Znając dość dobrze angielski - w końcu zdawałam go na maturze w rozszerzeniu, poczułam pieczenie pod powiekami.

- Fałszywa miłość. Kochany, obawiam się że mamy problem. Ty mnie już nie kochasz, wiem to. I być może nic nie mogę zrobić żebyś mnie pokochał. Mama mówi mi, że nie powinnam się przejmować, że powinnam trzymać się innego mężczyzny, który z pewnością na mnie zasługuje. Lecz ja myślę, że Ty zasługujesz...

Od razu pomyślałam o mojej mamie, która twierdziła, że trzymało mnie przy Marcinie tylko przywiązanie. Jednak z drugiej strony, gdyby była to tylko zwykła więź, czy to by tak bolało?

- Kochaj mnie, kochaj mnie. Powiedz, że mnie kochasz, okłamuj mnie, okłamuj mnie - miałam ochotę wyć z psychicznego bólu. Wściekła sama na siebie, zacisnęłam palce w pięści, uderzając ich bokami o zewnętrzną obręcz kierownicy.

- Zostaw mnie, zostaw mnie. Powiedz tylko, że mnie potrzebujesz. Nie mogę przejmować się niczym innym, niż ty - kolejne słowa wcale nie przyniosły ulgi, ale pomogły wypłakać cały żal.

Nie chcąc spowodować wypadku, zjechałam na pobocze, widząc przez mgłę przejeżdżający obok samochód. Opierając czoło o kierownicę, pozwoliłam sobie na chwilę słabości.

- Ostatnio desperacko zastanawiam się... Spędzam noce bezsennie i myślę, co powinnam była zrobić coś inaczej, aby zatrzymać cię. Jednak rozum nie doprowadzi mnie do konkluzji i w końcu zgubię się w tym zamieszaniu. Nie obchodzi mnie czy tobie naprawdę zależy. Tak długo, dopóki nie odejdziesz - na te słowa podciągnęłam nosem, kładąc brodę na kierownicy.

- Więc płaczę, modlę się i błagam - zaniosłam się szlochem i choć ścierałam zawzięcie łzy, to one na nowo zalewały moje oczy.

- Kochaj mnie - szepnęłam przez ściśnięte gardło, przełykając sporą ilość słonej wody, która zgromadziła się pod moimi powiekami oraz w nosie.

Nim piosenka dobiegła końca, wcisnęłam na panelu przycisk powtarzania. Wiedziałam, że dobijałam się na własne życzenie, ale potrzebowałam wyrzucenia tego wszystkiego z siebie.

Powoli uspokajając się, oparłam głowę o zagłówek siedzenia, zamykając na moment oczy. Niestety długo nie dano mi posiedzieć w tym błogim stanie, który przyniósł w końcu upragniony spokój.

Pukanie do bocznej szyby nieco mnie wystraszyło, przez co natychmiastowo otworzyłam powieki, zduszając pisk. Moje serce podeszło mi do gardła, ściskając niewidzialnym supłem żołądek.

Widząc dobijającą się do mnie policjantkę, przyciszyłam muzykę, otwierając automatyczną szybę.

- Witam, posterunkowa Izabela Szymańska  - wylegitymowała się, pokazując wiszący na szyi dokument.

- Witam - przestraszyłam się. Przecież nic złego nie zrobiłam.

- Wszystko w porządku?- zapytała ze zmarszczonymi brwiami, wskazując na mnie dłonią.

- Tak?- spytałam w sumie nie wiedząc, co odpowiedzieć.- Złamałam jakiś przepis drogowy?- zagaiłam zdezorientowana, patrząc na policjantkę jak na kata.

Pąki Białych RóżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz