Środek nocy. Zuza nadal nie śpi. Nie może przestać myśleć o tym co wydarzyło się kilka godzin temu. Wstaje, okrywa ciało kocem i wychodzi na balkon. Jest chłodno, ale przyjemnie. Zuza opiera się o barierkę i czuje, jak włosy szaleją od wiatru. Widzi Warszawę pogrążoną w śnie. W śnie, który o niej najwidoczniej zapomniał.
- Co Ty tutaj robisz? -słyszy męski głos, ale nie odpowiada. Mężczyzna podchodzi bliżej i również opiera się o barierkę. - Popatrz, dziś jest pełnia. Lubię patrzeć w gwiazdy. Zawsze, kiedy to robiłem, myślałem o moich córkach.
- Przepraszam - wyszeptała.
- Ne wracajmy do tego.
Następnego dnia Zuza stara skupić się na pracy. Nie było to jednak łatwe. Miała dużo papierkowej roboty, ale często się myliła, więc musiała wszystko zaczynać od początku. Na biurku panował istny haos. Druczki, które prosiły się o wypełnienie leżały na sobie, gdzieś pomiędzy nimi znajdował się kubek z kawą, a laptop przygniatał teczki z dokumentami. Na dodatek sięgając po długopis, Zuza przewróciła kubek, zalewając laptopa i dokumenty.
- Cholera jasna!
Szybko zaczęła zbierać rzeczy z biurka, ale były tak przemoczone, że nie nadawały się już do użytku. Zdenerwowana rzuciła wszystkim co miała w rękach na podłogę, po czym oparła się o biurko, zwieszając głowę w dół. Kompletnie sobie nie radziła.
Kiedy wychodziła z pracy odebrała telefon od Ingi.
- Cześć Zuza, powiedz mi, że chociaż Ty masz dziś chwilę. Chciałam gdzieś wyjść, pogadać, a dziewczyny są zajęte. Mam dziś wolny wieczór, więc chciałam go wykorzystać.
Po chwili zastanowienia zgodziła się. Sama też potrzebowała rozmowy.
Dziewczyny spotkały się w umówionym miejscu. Rozmawiały o swoich problemach, wydarzeniach, które miały niedawno miejsce. Gdyby mogły rozmawiałyby dłużej, ale Inga była oczekiwana gdzieś indziej.
- Zuzka, przepraszam Cię - powiedziała ubierając kurtkę. - Zadzwonił do mnie Szymon. Zabrał dziś Hanię do kina, żebym mogła odpocząć, ale zadzwonił i powiedział, że się przewróciła i chyba zwichnęła kostkę. Wybacz - rzuciła szybko i wybiegła z restauracji.
Zuza została sama przy stoliku i dopiero dochodziło do niej to co powiedziała przyjaciółka. Wybiegła tak szybko, że nawet nie zdążyła zaproponować jej podwiezienie. Popatrzyła przez okno, widziała jak ludzie pogrążeni w codzienności spieszą się z pracy do domu, do rodziny, do dzieci.. Ona też chciała być w końcu w pełni szczęśliwa. Zależało jej na Jerzym, dlatego postanowiła zakończyć sprawy; które zatruwały jej życie, które niszczyły ład i harmonię, która dopiero niedawno nastała. Musiała odwiedzić Wojtka.
- Słucham? - usłyszała jego głos przez słuchawkę, chyba wyrwała go właśnie ze snu.
- Hej. Masz chwilę? Chciałam z Tobą porozmawiać.
- Jasne. Może wpadniesz do mnie? Pogadamy na spokojnie.
Chwila namysłu.
- Podaj mi adres.
Im bliżej była jego domu, tym bardziej czuła jak żołądek podchodzi jej do gardła. Bała się, ale nie miała innego wyjścia. Musiała zerwać znajomość z Wojtkiem na nowo, dla dobra jej związku.
- Hej. Proszę, wejdź.
Kobieta weszła do środka. Chciała załatwić to szybko, dlatego nie zdjęła płaszcza.
- Usiądź. Napijesz się czegoś?
- Nie, Wojtek porozmawiajmy - powiedziała chowając ręce do kieszeni.
- A o czym chciałaś rozmawiać?
- Musimy to skończyć. Cokolwiek by to nie było.
- Chyba nie rozumiem.
Zuza wzięła głęboki oddech.
- Nie możemy się więcej spotykać.
Wojtek nie odpowiedział. Patrzył na kobietę stojącą przed nim, która nadal była mu bliska. Tyle się wydarzyło, tyle czasu się nie widzieli, a teraz wszystko odżyło na nowo. W pewnym momencie podchodzi bliżej i przygląda się jej niebieskim tęczówkom. Widzi w nich smutek, ale też determinację. Ona naprawdę chciała to zakończyć.
- Ten facet.. Ty z nim mieszkasz? - zapytał cicho.
Zuza przytaknęła.
- Nie przyznałaś się do tego wcześniej. Dlaczego?
Nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Bardziej zastanawiała się, dlaczego pozwala mu stać tak blisko siebie. To wcale nie ułatwiało im rozmowy.
- Ja wiem - powiedział. - Nie chcę ingerować w Twoje życie. Chcę dla Ciebie dobrze, przecież wiesz. Tylko proszę Cię o jedno.. - zatrzymał się na chwilę, a serce kobiety zaczęło bić jeszcze szybciej. - Powiedz mi, że nic do mnie nie czujesz - odparł. - Że mnie nie kochasz.
Trafił w czuły punkt. Zuza nie wiedziała co się z nią dzieje. "Tak; kocham Jerzego." - powtarzała w myślach. Ale dlaczego nie potrafiła tego powiedzieć na głos? Właśnie chciała spróbować to zrobić, wyrzucić z siebie wszystko to, co układała sobie w głowie przez całą drogę w samochodzie. Wojtek uznał jednak, że milcząc zaprzecza. Pochylił głowę i powoli zbliżył swoje usta do jej ust, czuł jej oddech, a ona czuje jego. Serca im szalały, podobnie jak oni w tym momencie. Zuza się poddała. Zbliżyła się do niego, choć przez cały czas stała nieruchomo. Wojtek musnął ją wargami, a Zuza lekko drgnęła. W końcu pocałował ją, a ona odwzajemniła pocałunek. Tak wiele musiało się wydarzyć, aby być tam gdzie teraz są. Aby znowu być razem. Aby znowu stać się jednością. Trwali tak w swoich objęciach, obdarzając się pocałunkami. Ale przecież Zuza nie po to tutaj przyszła. Nie tak miało być...
