10

2 0 0
                                    

Wojtek wybudził się ze śpiączki. Trzeba przyznać, że gburowaty lekarz powinien zwrócić Zuzi honor. Ale oczywiście tego nie zrobił. Następnego dnia, Zuza postanowiła porozmawiać z Wojtkiem o wydarzeniach sprzed tygodnia. Nie chciała go męczyć, ale tę sprawę trzeba było wyjaśnić jak najwcześniej.

- Nie ma o czym mówić. Stało się i tyle - odpowiedział spokojnie.

- Nie ma o czym mówić? Wojtek, Ty leżysz w szpitalu, byłeś w śpiączce! Jerzy musi za to odpowiedzieć. 

- Nie, Zuza. Zasłużyłem. Dał mi po gębie bo przespałem się z jego kobietą.. Tylko uderzył nie tak jak trzeba.

Zuza czuła się bezradna. Z jednej strony nie chciała, żeby Jerzy odpowiadał przed sądem, ale z drugiej była na niego wściekła za to co zrobił. Złość była jednak silniejsza.

- Jak Ty to sobie wyobrażasz? Przecież to oczywiste, że Jerzy jest winny.

- Ja też nie jestem święty. 

- Ale Ty się broniłeś.

- Daj już spokój. Nie rozmawiajmy o tym więcej.

Kobieta kompletnie nie rozumiała postawy Wojtka, ale nie miała wyboru. Musiała uszanować jego decyzję. 

Po południu do sali wszedł doktor. Powiadomił pacjenta, że za kilka dni będzie mógł opuścić szpital. 

- Podejrzewam, że wszystko będzie dobrze. Jeśli nie zauważymy żadnych niepokojących zmian, nie widzę powodów, aby Pana tutaj dłużej trzymać. 

Zuza ucieszyła się z tego co usłyszała. Podobnie jak Wojtek. Z uśmiechem na ustach złapała go za rękę, okazując swoją radość. 

- Nie oznacza to jednak - kontynuował - że wraca Pan do formy. Musi Pan siebie oszczędzać i na siebie uważać. Na szczęście ma Pan wsparcie - mówiąc to spojrzał na Zuzę. - Dobrze by było, gdyby otoczyła Pani męża opieką. 

Kobieta przytaknęła. Wojtek był trochę zdziwiony, że Zuza przedstawiła się jako jego żona. Domyślał się jednak, dlaczego to zrobiła.

Po kilku dniach, tak jak obiecał lekarz, Wojtek wrócił do domu.

- Dziękuję, że to dla mnie robisz - powiedział do Zuzy. 

- Nie ma o czym mówić. Zostanę z Tobą, aż wrócisz do siebie. 

Kobieta postanowiła wprowadzić się na jakiś czas do Wojtka. Nie chciała zostawiać go samego.

- Dobra, ustalmy sobie od razu warunki mojego pobytu tutaj - powiedziała wchodząc do salonu. - Ja będę spać na tej sofie.

- Nie no co Ty, ja będę spał w salonie. 

- Wojtek, ja nie pytałam Cię o zdanie.

Mężczyzna nie chcąc kłócić się z Zuzą ustąpił, choć zamierzał wrócić do tej rozmowy.

Wieczorem oboje byli zmęczeni. Jedyne o czym marzyli to gorąca kąpiel i sen.

- Wojtek, muszę skoczyć do domu po kilka rzeczy. 

- Pomogę Ci.

- Nie. Ty masz odpoczywać. Będę niedługo - powiadomiła i wyszła.

Po chwili była już na miejscu. Przed drzwiami zauważyła plamy krwi na chodniku. Niektóre jeszcze przetrwały. Przypominały jej o złych wydarzeniach. Wchodząc do domu czuła się dziwnie. Dawno nie jadła w nim żadnego posiłku, wchodziła tutaj tylko po to, aby wziąć kąpiel i przespać się kilka godzin. Nie lubiła tego miejsca. Od kiedy się tutaj wprowadziła, wszystko się zawaliło. 

W końcu była już w salonie. Na podłodze leżały części jej telefonu, jeszcze ich nie pozbierała.

No właśnie. Telefon.

Od tylu dni nie miała z nikim kontaktu. Jedyne osoby, z którymi rozmawiała to lekarze, pielęgniarki i Wojtek. Nie licząc Pani ze szpitalnego bufetu.

Postanowiła, że spróbuje poskładać swoją komórkę. Znalazła baterię, która leżała pod kanapą oraz obudowę telefonu. Gdzieś za szafą leżał kawałek tylnej klapki, ale nie był jej na razie potrzebny. W końcu wykręciła numer do Patrycji. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci... Nie odebrała. Wybrała, więc numer do Ingi. 

- Zuza! Martwiłyśmy się o Ciebie, dlaczego się nie odzywałaś?

- Długa historia..

- Chętnie jej wysłucham. Możesz przyjechać?

Zuza nie miała siły, aby odwiedzić przyjaciółkę. Inga jednak bardzo nalegała.

- Dobrze, przyjadę - powiedziała. 

Niedługo później stała już pod drzwiami przyjaciółki.

- Chodź, chodź. Herbata?

- Nie, dzięki. 

- Co Ty taka nie w sosie?

- Zmęczona. 

- Co się dzieje?

Zuza nie wiedziała od czego zacząć. W końcu zaczęła swoją historię, a gdy skończyła Inga była w szoku.

- To niemożliwe.. - wyszeptała.

- Niestety. Nie wiem jak Jerzy mógł zrobić coś takiego. Normalnie mu odbiło. Nie znałam go od tej strony.

Inga poczuła się jednak trochę urażona. Ostatnio jej relacje z Jerzym się poprawiły. Stanęła, więc po jego stronie. 

- Zuza, licz się ze słowami.. Nie zapominaj, że to mój ojciec.

Zuza spojrzała na kobietę z niedowierzaniem. Rozumiała, że to jej ojciec, ale jasne było, że źle zrobił. 

- Zamierzasz go bronić? 

- Nie chcę po prostu tego słuchać. Wojtek też pewnie nie jest bez winy.

- Wojtek się bronił - powiedziała lekko uniesionym głosem. - A on pobił go do nie przytomności.

- Ja to rozumiem, ale..

- Ale co? - Zuzę trochę poniosło. - Myślisz, że mi nie jest ciężko? Jest jak cholera. Ale nie potrafię wybaczyć czegoś takiego, rozumiesz?

- Ty go zdradziłaś. Też nie jesteś święta.

Zuza popatrzyła na przyjaciółkę. Nie wierzyła w to, co słyszy. Oczywiście, że nie była święta. Ale potrafiła odróżnić jedną sprawę od drugiej. On mógł zabić Wojtka. Konsekwencje mogły być naprawdę poważne. I tak dobrze, że wybudził się ze śpiączki bez większych urazów. Zuza już została ukarana. Jerzy zostawił ją, nie dając jej szansy na wyjaśnienia. Ona to rozumiała. Ale nie miał prawa krzywdzić Wojtka. Te wydarzenia mogły skończyć się tragicznie. 

Zuza wzięła swój płaszcz i wyszła bez słowa. Inga stała nieruchomo ze łzami w oczach. Czuła się okropnie, jednak nadal uważała, że ma rację. Nie chciała po raz kolejny stracić ojca. Czuła, że musi go bronić.

- Mamo, dlaczego krzyczałaś? - zapytała zaspana Hania wychodząc ze swojego pokoju.

- Nic się nie dzieje, kochanie. Chodź, pójdziemy do łóżeczka.

Gdyby nie Hania, stałaby pewnie tak i płakała, rozmyślając o kłótni z Zuzą. Po raz kolejny nie mogły dojść do porozumienia. Po raz kolejny z powodu Jerzego.

StayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz