Nadchodził wieczór. Zuza była jeszcze w biurze. Miała bardzo dużo pracy. Nagle usłyszała dzwonek swojej komórki. Spojrzała na świecący się ekran. To Jerzy.
- Halo?
- No cześć. I jak tam w pracy?
- Niedługo kończę.
- Wydaje mi się, że spędzasz tam zbyt wiele czasu.
- Daj spokój, muszę dokończyć to co zaczęłam bo jutro mam wiele innych rzeczy do załatwienia - powiedziała wzdychając.
Nagle usłyszała w tle dziewczęcy głos.
- Daddy! Długo jeszcze?
Nie myliła się. To Kate.
- Przepraszam Cię, ale obiecałem, że zawiozę Kate na koncert jej nowego znajomego - powiedział. - Jak wrócisz do domu daj znać. Postaram się przyjechać jak najszybciej.
Zuzę zdziwiła ta wiadomość. Myślała, że wróci do domu, w którym będzie czekał na nią Jerzy, a tymczasem będzie on w drodze na koncert. Znowu to samo. Znowu nie ma do kogo wracać.
- Zuza, jesteś tam?
- Jestem.. - odpowiedziała cicho. - W takim razie jedźcie, uważajcie na siebie - dodała i szybko nacisnęła czerwoną słuchawkę. Nagle straciła ochotę do dalszej pracy. Spojrzała na wszystkie otaczające ją papiery, pusty kubek po kawie i włączonego laptopa. Postanowiła, że wróci do domu.
Po kilku minutach była już na miejscu. Zmęczona wysiadła z samochodu i zamknęła bramę.
- Zuza? - usłyszała. Odwróciła się za siebie i zaskoczyła tym, że znowu spotyka jego..
- Wojtek? Co Ty tutaj robisz?
- Mieszkam. A Ty?
To niemożliwe. Ona i on razem na tym samym osiedlu. Jak to możliwe?
- Ja też.. od wczoraj - rzekła.
- Ty sama w takim wielkim domu? Co się stało?
Problem w tym, że wcale nie sama. Ale nie potrafiła tego z siebie wydusić. W pewnym momencie doszło do niej, że rozmawiają przez zamkniętą bramę. Było ciemno, a zza ogrodzenia nie widzieli się zbyt dobrze. Nagle zaczęła się śmiać.
- Wiesz, niezręcznie rozmawia się w ten sposób. Może wejdziesz? - zapytała, ale zaraz potem tego żałowała.
- W sumie.. czemu nie - odpowiedział, a Zuza zrobiła zawiedzioną minę co nie uszło uwadze Wojtka. - Chyba, że się rozmyśliłaś.. - dodał.
- Nie, nie! Coś Ty.. - skłamała rumieniąc się. - Chodź.
Po chwili byli już w środku. Zuza zaprosiła Wojtka do salonu, modląc się, żeby Jerzy nie wrócił teraz do domu.
- Ładnie tu - powiedział siadając na skórzanej sofie. - Nie czujesz się samotna w tak wielkim domu?
- Przyzwyczaiłam się do samotności - odpowiedziała i zdjęła płaszcz. W końcu zajęła miejsce obok Wojtka. Ze stresu zapomniała zaproponować mu coś do picia, nie odwiesiła nawet jego kurtki. To wszystko co działo się w tym momencie w jej domu było dziwne. Ostatnią osobą, która powinna tu teraz być jest Wojtek.
W pewnym momencie zadzwonił telefon Zuzy. Wcześniej położyła go na stoliku, więc Wojtek dobrze widział, kto dzwoni. Jerzy. Mężczyzna spojrzał na Zuzę, chciałby wiedzieć kim on jest. Niestety nie mógł o to zapytać.
- Przepraszam - powiedziała i wyszła do kuchni, aby odebrać telefon.
- Halo?
- Cześć. Jesteś już w domu?
- Tak, jasne.
- Dlaczego nie dałaś mi znać? Miałaś zadzwonić.
- Przepraszam.. wypadło mi z głowy. Kiedy będziesz z powrotem?
- Niedługo. Jestem prawie na miejscu.
W tym momencie Zuza poczuła, że traci oddech. Jerzy zaraz będzie w domu. W domu, w którym jest Wojtek. Nie mogła dopuścić do ich spotkania.
Szybko weszła do salonu, czym przyprawiła Wojtka niemal o zawał.
- Coś się stało? -zapytał.
- Nie, nie.. Wszystko okej. Tylko wiesz co.. głowa mnie strasznie rozbolała. Naprawdę, chciałabym z Tobą porozmawiać, ale chyba rozumiesz..
- Jasne.. Jesteśmy sąsiadami. Pewnie będziemy się często widywać.
Zuza przytaknęła z lekkim uśmiechem na ustach. Wojtek wstał i udał się w stronę wyjścia. Zuza podążała tuż za nim. Nagle mężczyzna odwrócił się gwałtownie, przez co Zuza prawie na niego wpadła. On przybliżył się tak, że kobieta czuła jego oddech. Czuła się niezręcznie, chciała się odsunąć, ale Wojtek złapał ją za rękę.
- Dziękuję za to spotkanie. Dziękuję, że mnie zaprosiłaś - powiedział ściszonym głosem. Zuza myślała, że to wszystko, więc chciała ruszyć do przodu, ale Wojtek jej to uniemożliwił stojąc tuż przed nią.
- Nie wiem jak Ty, ale ja cały czas pamiętam. Często o nas myślę - kontynuował. - Tęskniłem.
To wyznanie zdruzgotało Zuzę. Ona nie myślała nadal o Wojtku. Oddzieliła przeszłość grubą kreską i szła dalej. Musiała. A teraz wszystko się zmienia, z powodu jednego spotkania. Teraz byli tak blisko siebie, że oboje mogli się sobie dokładnie przyjrzeć. Zuza patrząc na mężczyznę, którego niegdyś kochała zauważyła zmarszczkę na czole, której nigdy nie widziała. Na pewno jej nie było. Przecież znała go na pamięć.
- Wojtek... - zaczęła. - To co było, nadal jest gdzieś tam we mnie, wiele się dzięki Tobie nauczyłam.. Ale to już koniec -powiedziała patrząc mu w oczy. Widać było na jego twarzy żal i smutek. Ale spodziewał się tego. Ich związek to przeszłość.
Przez to wszystko Zuza zapomniała, że Jerzy zbliża się do domu.
- Witam - usłyszeli. To był on. Żadne z nich nie usłyszało otwierających się drzwi. Być może dlatego, że nie były zamknięte i wystarczyło je tylko otworzyć, a być może dlatego, że oboje zapomnieli o całym świecie, kiedy dali się ponieść chwili.