06

4 0 0
                                    

7:00 rano. Zuza przewraca się na drugi bok, szukając dłonią swojego mężczyzny. Znalazła. Otwiera powoli oczy i widzi go przed sobą. Problem w tym, że to nie on.

Dopiero zaczyna do niej docierać co wydarzyło się w nocy. Nie, to nie może być prawda.. Wszystko, tylko nie to.. A jednak. Kobieta podniosła głowę i rozejrzała się po pokoju. Na podłodze leżały ich ubrania, a drzwi od sypialni były otwarte. Nagle zaczęła sobie wszystko przypominać, choć tak bardzo nie chciała. Okrywając się kołdrą wstała z łóżka, pozbierała swoje rzeczy i udała się do łazienki. Nie rozpoznawała kobiety, którą widziała w lustrze. To nie była już ona. Jeszcze wczoraj była kobietą, która kochała Jerzego i przyszła tutaj, aby ratować ich związek. A teraz? Sama nie wie czego chce, co czuje. To ją wykańczało. Wykańczało do tego stopnia, że zakryła twarz dłońmi i zaczęła płakać. 

W końcu ubrała się i wyszła z toalety. Spojrzała na śpiącego Wojtka, tak dawno nie widziała jego twarzy o poranku. Teraz nie miała prawa jej widzieć. To nie z nim powinna spędzić tę noc. Kołdrą, którą trzymała w rękach, okryła mężczyznę. Popatrzyła na jego twarz i delikatnie pogładziła go po policzku. Nadszedł czas, żeby się pożegnać. Trzeba wracać do domu.

Nagle przypomniała sobie o Jerzym. Na pewno martwił się przez całą noc. Szybko, więc zaczęła szukać swojej torebki, rzucała ubraniami, które i tak leżały już na podłodze, aby ją odkopać. Udało się. Wyjęła telefon i zobaczyła 14 połączeń nieodebranych i 1 sms-a. "ZUZA GDZIE JESTEŚ? MARTWIĘ SIĘ." 

- Boże.. - wyszeptała. 

Migiem wyszła z pokoju, ubrała buty, płaszcz i opuściła dom Wojtka. Chciała, żeby tak łatwo porzucało się też wspomnienia..

Nareszcie wróciła. Wchodziła najciszej jak potrafiła. Na nic to się zdało, ponieważ wchodząc do salonu ujrzała Jerzego. Serce jej pękało, ponieważ siedział on na fotelu chowając twarz w dłoniach. W ogóle nie spał. Zuza czuła się podle. 

Podłoga zatrzeszczała, a mężczyzna od razu wstał z fotela.

- Boże, Zuza! - powiedział i przytulił kobietę. - Gdzieś Ty była?!

- Spałam u Patrycji..

- U kogo? Mogłaś mi dać znać, martwiłem się o Ciebie!

- Wiem, przepraszam.. - odparła i uścisnęła go jeszcze bardziej.

- Nigdy więcej mnie tak nie strasz.. Odchodziłem od zmysłów - powiedział i pocałował ją w czoło. 

Wyrzuty sumienia Zuzy były tak wielkie, że nie mogła spojrzeć w oczy Jerzemu. Ciągle myślała o nocy spędzonej z Wojtkiem. Mimo tego, że żałowała zdrady, nie mogła wyrzucić jej z pamięci. Tak dobrze czuła się z byłym kochankiem, a jednocześnie tak bardzo jej źle z tym co zrobiła. 

- Coś się stało? Jesteś jakaś przygnębiona - powiedział i podał jej kubek z herbatą.

- Nic mi nie jest.

- Cały dzień będziesz leżeć w łóżku? Może gdzieś wyjdziemy? 

- Wybacz, ale nie mam ochoty.

- Jak wolisz.. To może jutro?

- Jutro będę pewnie dłużej w pracy. Muszę odpracować dzisiejszy dzień. 

Jerzy nie odpowiedział. Chciał wyjść, ale postanowił, że spróbuje poprawić humor kobiecie. Dotknął jej ramienia i chciał pocałować, ale Zuza się odsunęła. Nie mogła się do niego zbliżyć. Nie umiała. 

- Chcę zostać sama.


Po całym dniu spędzonym w łóżku nie miała siły, żeby z niego wstać. Żałowała, że nie poszła do pracy. Może tam nie myślałaby o tym wszystkim. Poza tym Grabowski będzie wściekły.

- Kochanie.. - usłyszała. - Mam coś dla Ciebie. 

Zuza niezbyt zainteresowana uniosła głowę i spojrzała na wielkie pudło w rękach Jerzego. 

- To dla Ciebie - rzekł i wręczył jej prezent. 

Powoli rozpakowała podarunek. Spojrzała na mężczyznę z niedowierzaniem. To była piękna i pewnie bardzo droga sukienka. Była koloru czerwonego, bez ramion, z małymi cekinami wokół pasa. Zuzie zabrakło słów. Ona go zdradziła, a on kupuje jej sukienkę na poprawę humoru.

- To się nie dzieje..

- Nie podoba Ci się? Pytałem o zdanie sprzedawczynię i mówiła, że jest świetna - powiedział wzdychając. - Pewnie zależało jej, żeby sprzedać drogi produkt i tyle..

- Nie, Jerzy - przerwała. - Jest piękna, naprawdę. Ale.. - wstała z łóżka i podeszła do okna. - Ja nie mogę jej przyjąć. 

- Dlaczego? Przecież kupiłem ją dla Ciebie.

- Po prostu nie..

Jerzy niczego nie rozumiał. Myślał, że sprawi jej przyjemność, a zamiast tego powstał kolejny problem.

- Zuza.. ja już nie wiem jak mam z Tobą rozmawiać. Nie wracasz do domu na noc, leżysz w łóżku od rana, nie każesz mi się do siebie zbliżyć. Co się dzieje? Co się stało?

Jak miała mu to wytłumaczyć? Pomyślała jednak, że sama nie chciałaby być oszukiwana. Wiedziała co się stanie, jeśli powie Jerzemu prawdę. Nadal stojąc do niego tyłem przygotowywała się do trudnego wyznania. Żołądek ją bolał, a ręce się trzęsły, ale nie było innego wyjścia. 

- Zdradziłam Cię, Jerzy.. - usłyszał z jej ust.

Cisza. Słychać było tylko ich oddechy. Mężczyzna stał nieruchomo patrząc na nadal odwróconą w stronę okna kobietę. On już jej nie znał. To nie była już ona. Nagle słychać trzaśnięcie drzwiami. Ta cisza była najgorszą karą dla Zuzy. Wolałaby, żeby na nią krzyczał, żeby rzucał wszystkim dookoła. Ale tylko nie to. Tylko nie cisza.

StayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz