- Wojtek.. Wróć.
Siedziała tak przy nim już kilkanaście minut. Przez cały czas się nie odzywała. Patrzyła tylko na niego z bólem serca. On na to nie zasłużył. Powolnym ruchem zbliżyła swoją dłoń do jego dłoni. Dotknęła jej najpierw opuszkami palców, a później chwyciła ją mocno, jakby nigdy nie miała zamiaru jej puścić.
- Nie rób mi tego.. - wyszeptała. - Nie możesz znowu mnie zostawić. Nie w ten sposób..
Mówiła zapłakana. Zdała sobie sprawę, że dawno tyle nie płakała. Płacz był kiedyś jej obcy. Ale teraz, siedząc obok mężczyzny, z którym tak wiele ją łączyło... i łączy, nie potrafiła się opanować.
- Nie wiem co się ze mną dzieje. Myślałam, że już Cię nie kocham.. Że moje miejsce jest przy Jerzym. Ale kiedy się znowu pojawiłeś.. Obiecuję, że dam Ci już spokój, że więcej mnie nie zobaczysz. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciał mnie znać. Tylko wróć. Tylko tyle..
Minęło 6 dni. Zuza codzień odwiedzała Wojtka, rozmawiała z nim, czuwała przy jego łóżku. Na dodatek poprosiła Grabowskiego o kilka dni wolnego. Przyjaciel zrozumiał jej sytuację, ale miał nadzieję, że szybko wróci do pracy. Od czasu tragicznych wydarzeń, Zuza nie miała kontaktu z Jerzym. Być może dlatego, że nie miała telefonu, w domu bywała rzadko, a w pracy nie było jej w ogóle. Nie obchodziło ją to. Przez ten czas myślała tylko o Wojtku.
- Proszę Pani - powiedziała pielęgniarka wchodząc do sali. - Pan Doktor za chwilę przyjdzie zbadać Pani męża, więc proszę o opuszczenie sali.
- Jasne.. Wrócę - zwróciła się do Wojtka.
Mówiąc do niego cały czas miała nadzieję, że ją słyszy. Kiedy zbliżała się już do drzwi, pielęgniarka zatrzymała ją.
- Proszę być dobrej myśli.
Zuza nie odpowiedziała. "Kobieto, nawet nie wiesz, ile razy byłam w życiu dobrej myśli." - pomyślała.
Po kilku minutach lekarz skończył badanie pacjenta.
- Nie mam Pani nic nowego do powiedzenia. Stan jest stabilny, wszystko jest w normie.
- A czy wiadomo...
- Nie wiem kiedy wybudzi się ze śpiączki, jeśli o to chce Pani zapytać - powiedział przerywając kobiecie.
Lekarz nie należał do najmilszych. Był wysoki, dobrze zbudowany, a na prawie łysej głowie było widać kilka siwych włosków.
- A tak poza tym, wie Pani kto go tak urządził? Trzeba zbadać tę sprawę.
Zuza nie wiedziała co odpowiedzieć. Czuła, że powinna powiedzieć prawdę. Wiadome było to, że Jerzy zawinił. Ale zanim zdążyła cokolwiek z siebie wydusić, lekarz zakończył rozmowę i odszedł.
Kobieta wróciła z powrotem do Wojtka. Zauważyła, że pielęgniarka zdjęła mu bandaż z głowy.
- Przed chwilą rozmawiałam z lekarzem. Straszny gbur.
W pewnym momencie poczuła, że zgłodniała. Wyjęła z torebki jogurt, który wzięła na wszelki wypadek.
- Podzieliłabym się, ale sam widzisz.. Poza tym dostajesz kotlety w kroplówce. Tak zawsze mówiła mi Stefa, kiedy leżałam w szpitalu.
Było coraz później. Kończył się czas odwiedzin. Zuza szykowała się do wyjścia, podeszła do wieszaka po płaszcz i wróciła do Wojtka, żeby się pożegnać. Aż tu nagle, zauważyła jak Wojtek lekko porusza palcem. Stała nieruchomo wpatrzona w jego dłoń. Jednak on już się nie poruszył. Spanikowana niemal pobiegła do lekarza i opowiedziała mu o tym co widziała.
- Proszę się nie ekscytować. Takie skurcze się zdarzają. To o niczym nie świadczy.
Ten facet wiedział, jak zabić w człowieku nadzieję.
- No ale jaki skurcz, o czym Pan mówi?! Poruszył się, przecież widziałam!
- Dobrze, umówmy się tak: Przyjdzie do mnie Pani, kiedy pacjent pomacha do Pani, otworzy oczy.. - ewidentnie z niej kpił. - A może wejdzie Pani do sali i zobaczy jak wcina kanapkę. Wtedy zapraszam.
Po tych słowach lekarz odszedł. Kompletnie nie zdawał sobie sprawy ze swojego braku podejścia do rodzin pacjentów.
- Co za fiut.. - powiedziała sama do siebie.
Kiedy wróciła do Wojtka, miała ochotę opowiedzieć mu o wszystkim i wyrzucić z siebie to co myśli o polskiej służbie zdrowia. I tak zrobiła.
- No rozumiesz to? Jak on mógł mnie tak potraktować?
Po chwili uspokojona nieco, podeszła do Wojtka i pogładziła go po policzku.
- Ale to nie był tylko skurcz, prawda?
Nagle do środka weszła pielęgniarka przypominając o mijającej porze odwiedzin.
- Dobrze, jeszcze momencik..
Zuza popatrzyła na Wojtka, który leżał już tak bez ruchu prawie od tygodnia. Pochyliła się, aby jak zwykle ucałować go w czoło na pożegnanie, jednak tym razem zatrzymała na chwilę twarz tuż przed nim.. jeszcze raz popatrzyła na śpiącego mężczyznę i zbliżyła swoje usta do jego ust. Przesłała wszystkie swoje uczucia jednym pocałunkiem.
- Kocham Cię - wyszeptała, chociaż nie miała pojęcia dlaczego. To wyszło z niej samo, tak jakby było to coś oczywistego, jakby mówiła mu to codziennie. Kiedy była pochylona nad jego twarzą, opierała się rękami o barierkę od łóżka. Nagle poczuła dotyk. Od razu odwróciła głowę i ujrzała uniesione dwa palce Wojtka, które zatrzymały się na jej dłoni. Sama nie wiedziała, czy to jej pocałunek tak go poruszył, czy może jej wyznanie.. Które samą ją zszokowało.
