10. VERITASERUM

329 33 31
                                    

- Wspomnienie może być spreparowane. Widziałem już takie przypadki - wciął się Albus.

- Wiem o tym, jednak te wygląda prawidłowo, osoby się nie plączą w rozmowach, nie ma przeskoków czasowych, nie ma żadnego tropu podważającego ten dowód. Możliwe, że list został błędnie odrzucony.

- Jeśli dla uwiarygodnienia dowodu potrzebujecie zeznań, to odpowiem na wszystkie pytania.

- Nie chcesz chyba uwierzyć wilkołakowi?! - Krzyknął dyrektor szkoły, a Remus pobladł. Nie sądził, że Albus użyje jego przypadłości jako broni, zawsze dyrektor go wspierał, dał mu wykształcenie i pracę. Jednak patrząc na ostatnie dni nie powinien być zaskoczony. Dumbledore czuł, że musi wykorzystać każdą kartę, jaką tylko ma, ponieważ nie miał wpływu na szefa biura Aurorów. Dodatkowo nie mógł liczyć na pokierowanie sprawą przez ministera Knota, ten też pozostawał bez jego nadzoru i, mimo że często korzystał z jego rad nie miał pewności, że sprawa zostanie pokierowana zgodnie z jego oczekiwaniami.

- Jesteś wilkołakiem? - Zapytał z poważną miną Gawain Robards.

- To nie jest przedmiotem sprawy.

- Zeznania istot magicznych nie są brane pod uwagę w sprawach.

- Jestem cywilizowanym czarodziejem, który przez nabytą przypadłość jest stygmatyzowany przez całe życie. Przekazałem dwa dowody w sprawie, z czego jeden został bezpodstawnie odrzucony, a drugi właśnie jest podważany przez uprzedzenia. Mogę zeznawać pod veritaserum, jeśli tylko wtedy uznacie moje słowo za wartościowe. - Remus zakończył swoją wypowiedź i wbił paznokcie we wnętrza dłoni. Nie przemyślał ostatniej deklaracji, jedyne o czym myślał to nadziei, którą widział w oczach ukochanego i którą sam w nim wzbudził.

- Czy eliksir zadziała na wilkołaka? To nie człowiek. - Dumbledore po raz kolejny próbował podważyć decyzję Remusa.

- Odpowiednia dawka zadziała. Jednak potrzebujemy zgody ministra. Albusie, jeśli chcesz możesz nas opuścić.

- Zostanę.

- Panie Lupin - kontynuował Gawain - proszę usiąść i poczekać aż wrócę.

Szef Biura Aurorów zniknął, Remus usiadł na wskazanym krześle i nerwowo wbijał paznokcie w dłonie.

- To żałosne, że jesteś ślepo wpatrzony w szkolną miłość. - Wypluł Dumbledore, jednak Remus za punkt honoru obrał utrzymanie resztek spokoju. Jeśli da się ponieść emocjom zniszczy życie Syriusza, a do tego nie może dopuścić. - Gdybyś był prawdziwie wielkim czarodziejem potrafiłbyś stanąć oko w oko z prawdą i oddać Blacka w ręce dementorów, tak jak ja pokonałem Grindelwalda tala temu. - Remus nie patrzył w jego kierunku, tylko skupił się na najistotniejszych faktach uniewinniających Syriusza. - Tu nie chodzi o twoje szczęście, a dobro całego świata. Większe dobro, które przyniesie pokój całemu światu.

- Ciekawe spostrzeżenia Albusie, witaj - szeroko uśmiechnięty Korneliusz Knot wszedł do biura, a za nim szedł Robards. - Pan Remus Lupin jak dobrze rozumiem? - Knot wyciągnął dłoń w jego kierunku i Remus chciał wstać aby ją uścisnąć, jednak nie był w stanie podnieść się z krzesła.

- Zaklęcie uziemiające - wytłumaczył Robards - nic osobistego, standardowa praktyka przy przesłuchaniach związanych z veritaserium.

- Rozumiem - Remus potwierdził, choć nie wierzył, że to nic osobistego po tym, gdy już dowiedzieli się o jego przypadłości. Uścisnął dłoń ministra pozostając na krześle.

- Czyli to pana propozycją były zeznania pod veritaserum w sprawie Syriusza Blacka, tak? - Zapytał Knot.

- Dokładnie.

Koniec i początek - WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz