Gdy tylko przekroczyłam próg ojciec zaczął dopytywać czy to na pewno nie byłam ja, i czy na sto procent byłam u Jane. Nie czułam się dobrze z tym że okłamywałam ojca, ale co miałam mu powiedzieć?
"No wiesz tato, to ja byłam tam z panem Willem. A i jeszcze się razem przespaliśmy, i tak naprawdę to u niego spałam. Nie jesteś zły, prawda?". To miałam mu, do chuja, powiedzieć? Myślę że nie byłby zbytnio zadowolony.
Zaraz zapewne zacznie wydzwaniać do mnie Jane i już wtedy będę mogła pożegnać z moim marnym życiem. Chociaż i tak wiem że będzie zadowolona i przez najbliższe dni będzie gratulować mi uwiedzenia najprzystojniejszego - w jej oczach - profesora na roku.- Isa, możemy porozmawiać? - spytała Olivia uchylając drzwi
- Jasne. - uśmiechnęłam się odrzucając komórkę na bok
Kobieta w momencie znalazła się w środku i zamknęła za sobą drzwi. Usiadła na łóżku i spojrzała na mnie podekscytowanymi oczami. I już wtedy wiedziałam że wymyśliła coś głupiego.
- Ojca nie ma dlatego przyszłam zapytać cię co sądzisz o tym co wymyśliłam. - uśmiechnęła się poprawiając brązowe włosy - Odkąd Coco odeszła ten stary cwel nie chce wziąć innego psa, chociaż i tak widziałam jak ogląda hodowle z Golden retrieverami.
Oho, Olivia chce zakupić mojemu tatusiowi pieska. Super pomysł - on nas zastrzeli.
- I dzisiaj wieczorem jestem umówiona na odbiór pieska...
I dopiero teraz mi o tym mówi? Jak zwykle musi podejmować takie decyzje samemu.
- A że jutro ma urodziny to stwierdziłam że musimy podrzucić go komuś, tylko jeszcze nie wiem komu.
- Will, znaczy pan Will. - powiedziałam - Myślę że się nie obrazi.
- Tak? Okej, to napisz proszę do niego i ogarnij się trochę to pojedziemy na jakieś zakupy.
Kiwnęłam głową i chwyciłam do ręki telefon. Wyszukałam konwersację z panem Walkerem i zaczęłam wystukiwać pojedyncze litery.
Isabella: Przygotuj się na moją obecność.
Przywieziemy ci z Olivią psa na dosłownie jedną noc.Pan Will: To wy macie psa??
Isabella: Jeszcze nie.
Nie otrzymałam już odpowiedzi więc podniosłam się z materaca i podeszłam do komody. Wyciągnęłam z niej czystą bieliznę po czym ruszyłam do łazienki.
++
Wraz z Olivią i całą wyprawką dla szczeniaczka ruszyłyśmy w drogę do Clinton, bo tam mieściła się hodowla z goldenami.
Will chyba na pewno był na mnie zły bo nakrzyczał na mnie w SMS'ach i zaczął wysyłać złe emotki. Wczoraj gdy praktycznie całą noc spędziłyśmy razem dowiedziałam się o nim kilku rzeczy.
Żony nie posiadał nigdy. Dzieci nie chce. Jedyne czym w życiu się zajmował to kaktus, którego ususzył. Lubi grać w szachy i w koszykówkę. Ojca nie zna, a matki chciałby nie znać.- Will na pewno nie jest zły?
- To tylko jeden wieczór, nic mu się nie stanie. - przewróciłam oczami
Jeżeli powie choć jedno złe słowo to będzie mógł pożegnać się ze swoją dumą. Osobiście go wykastruję.
- A tata o której wraca? - spytałam przeciągając się
- On sam pewnie nie wie. Pojechał do mojej matki to znając ją wróci za tydzień. - zaśmiała się
++Jakiś czas później w samochodzie nie siedziałyśmy we dwie, a we trzy. Szczeniak siedział na moich kolanach i delikatnie zestresowany merdał ogonkiem. Imienia jeszcze nie posiadał, więc dostanie je zapewne gdy Nick już nas zamorduje.
- Z chęcią nazwałabym ją Meggie. - odparła głaszcząc ją po głowie
- Myślę że Nicolas wymyśli swoje unikatowe imię i nie będziemy miały co do gadania. - spojrzałam na brunetkę - A teraz jedź do pana Willa bo zaraz naprawdę nie wpuści nas do domu.
Kobieta kiwnęła głową i przekręciła kluczyk w stacyjce. Tymczasowa Meggie chwilę pokręciła mi się na udach po czym ułożyła się na nich wygodniej i położyła się spać. Uśmiechnęłam się do siebie i również postanowiłam uciąć sobie drzemkę.
++
Obudziłam się dosłownie kilka minut od domu Willa i jedyne co dostrzegłam to pyszczek psa. Zadowolona polizała mnie po twarzy i z powrotem usiadła na moich kolanach.
- Leć ją zanieść, a ja poczekam. Weź jeszcze karmę. - powiedziała
Podniosłam szczeniaka i wcześniej zabierając z tylnej kanapy mniejszą paczkę z karmą wręcz pobiegłam na posesję. Zadowolona zadzwoniłam dzwonkiem, a drzwi dosłownie kilka sekund później się otworzyły. W środku zobaczyłam Willa w jedynie ręczniku owiniętym wokół bioder. Moje policzki automatycznie oblał rumieniec, a głowa powędrowała w dół.
- A tobie co? Głowa w górę, w tym momencie.
Powoli podniosłam głowę i wbiłam wzrok w jego twarz.
- Do środka.
Zrobiłam dwa kroki w przód, a drzwi za mną zostały zatrzaśnięte. Położyłam suczkę na podłogę i nim zdążyłam położyć białe opakowanie na małą półkę zostałam przyszpilona do ściany za mną. Gorące wargi naparły na moje, a duże dłonie wylądowały na mojej talii.