Wchodząc po raz kolejny do tego przeklętego budynku miałam ochotę się zajebać. Ale wiadomo że dla mojego profesorka zrobię wszystko.
Przemierzając białe korytarze myślałam jedynie o tym, aby wrócić już do domu. Kupiłam tego gburowi samochód który będzie do odbioru za niecały tydzień. Chcąc nie chcąc musiałam tu wrócić. Musiałam oddać mu kartę i co najważniejsze przypierdolić mu prosto w ryj. Kartę z chęcią mogłabym przygarnąć. Z wielką przyjemnością wydałabym wszystko co na niej jest.
Stanęłam przed drzwiami prowadzącymi do sali Willa zobaczyłam przez okno coś, czego widzieć chyba nie chciałam. Elizebeth siedziała na łóżku mężczyzny, jej twarz była skierowana w jego stronę, a tors delikatnie pochylony nad nim.
Myślałam że zaraz mnie rozpierdoli.
Chwyciłam za klamkę i w momencie weszłam do sali. Wzrok tej dwójki wylądował na mojej osobie.- Oh, chyba nie przeszkadzam. - przechyliłam głowę w bok
Wzrok Lizzy mówił jedno - przeszkadzasz w kurwe. Za ro wzrok Willa mówił zupełnie co innego. On się cieszył że przyszłam.
- Lizz już wychodzi. - rzucił patrząc na kobietę
Ani drgnęła. Dalej przyglądała się mojej sylwetce i mierzyła mnie zabójczym wzrokiem tak, jakby zaraz miała wydrapać mi oczy tymi jebanymi szponami.
Po dłuższej chwili wstała z miejsca, poprawiła spódnicę i ruszyła w moją stronę. Przeszła obok i wcześniej szturchając mnie ramieniem wyszła z pomieszczenia.
Zaśmiałam się pod nosem i skierowałam się do łóżka szatyna.- Masz i ja też uciekam, mam fajniejsze rzeczy do roboty niż siedzenie z tobą. - położyłam czarną kartę na szafce stojącej obok - Wzięłam Range Rovera. Będzie za tydzień do odbioru. Chyba sam dasz radę, a jak nie to nie pomogę.
Uśmiechnęłam się co odwzajemnił - kurewsko kocham to, jak się uśmiecha.
- Za jakieś pół godziny powinien przyjechać tu Nick, więc przygotuj się psychicznie.
- Już jedna z rodziny Smithów wystarczająco zniszczyła mój umysł. - odparł - Nikt nie robi tego lepiej od niej.
- Spierdalaj.
Odwróciłam się na pięcie i gdy chciałam wychodzić zostałam zatrzymana przez niski głos.
- Nigdzie, do kurwy, nie idziesz.
Znowu będzie się książulo rządził? A co to się stało? Zaraz go odepnę od tego wszystkiego i zdechnie cep.
- Chcesz żeby Nicolas z Olivią znowu zaczęli coś podejrzewać? - odwróciłam się w jego stronę - Już się mnie o wszystko wypytała, mam dość. Wracam do domu.
Odwróciłam się ale znowu nie było dane mi wyjść.
- Isa stój.
Noż ja pierdole, odpierdol się ode mnie człowieku.
- Co chcesz?
- Chcesz żeby Lizzy znowu tu przyszła? - spojrzał mi w oczy gdy się odwróciłam - Ja też nie, więc posadź dupę na tym jebanym taborecie i mnie nie wkurwiaj.
+++
Po kolejnych czterdziestu minutach siedzenia z Willem miałam dość. Dowiedziałam się że za dwa dni wychodzi, a za tydzień będzie mógł wrócić do pracy - będę bardzo tęsknić, tak bardzo że aż wcale.
Nicolas dzwonił do niego i zapowiedział się że będzie tu za niecałe dziesięć minut. Chyba trzysta razy chciałam stąd wyjść, ale za każdym razem mnie zatrzymywał, a ze względu że jestem zupełnie nie asertywną osobą - zawsze zostawałam. Zdecydowanie muszę nauczyć się odmawiać. Zaraz mi zaproponuje szybki numerek z pielęgniarką w jakimś kantorku na miotły i znając mnie to się zgodzę.
William cały czas się cieszył i naprawdę miałam ochotę wyjebać mu w ryj. Wyglądał jakby podobało mu się to, że moi rodzice zaczynają coraz bardziej węszyć.- Ostatni raz tu jestem, stary chuju.
Podniosłam głowę tym samym łapiąc kontakt wzrokowy z moim ojcem. Zatrzymał się w pół kroku i patrzył to na mnie, to na Willa.
- Też cię miło widzieć, przyjacielu. - odparł szatyn
Blondyn cały czas na mnie patrzył i zdawał się być trochę za bardzo zdziwiony moją obecnością.
- Cześć tato.
Will z jeszcze większym uśmiechem niż wcześniej obserwował naszą dwójkę więc z jeszcze większą satysfakcją odpięła bym te wszystkie urządzenia.
- Przyszła pomóc mi wybrać samochód, bo mała ma gust. - powiedział widząc szok Smitha - Chcesz zobaczyć jakie wybraliśmy?
Nick kiwnął głową.
- Pokaż tacie, księżniczko. - ostatnie słowo powiedział tak, abym tylko ja to usłyszała
Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni i nacisnęłam ikonkę galerii. Nacisnęłam pierwsze zdjęcie po czym odwróciłam urządzenie w stronę blondyna. Zrobił krok w przód cały czas przyglądając się zdjęciu.
- Ładne, ile za nie?
- Czterdzieści tysięcy dolarów.
Rozszerzył oczy i zakasłał.
- Pojebało cię do reszty? - zmarszczył brwi
- Tak, chyba tak.