[17]

237 34 10
                                    

William

 Gdy tylko z sali na której leżałem wyszedł Nicolas z Olivią do środka wbiegła Elizabeth. Kurwa, jebana, mać.  Jak zobaczyła że mój wzrok jest w nią wbity, automatycznie na jej twarz wpłynęło zmartwienie. Podeszła do mnie i palcami przejechała po całej długości mojej ręki. 

- Po co tu przyjechałaś?

- Żeby upewnić się, że nic Ci nie jest. - rzuciła z czarującym uśmiechem

 Już mnie na to nie złapiesz, panno Flynn. 

- To już możesz pojechać. Nie potrzebuję cię tu.

- Will przecież jesteśmy małżeństwem! Jak możesz tak mówić? - zapłakała

- Sześć miesięcy temu miałaś postawić się na rozprawie rozwodowej, a gdzie byłaś? Na jebanej Majorce z Noah, bo tak ma na imię ojciec twojego dziecka, prawda? - zmarszczyłem brwi patrząc na kobietę

 Blondynka ubrana w krótką spódnicę zajęła miejsce tuż przy moim łóżku i spojrzała mi prosto w oczy. Czekoladowe tęczówki wręcz mnie mordowały i znając ją z chęcią odpięła mnie od wszystkich sprzętów do których byłem podpięty i na dodatek poddusiłaby mnie poduszką żeby mieć pewność, że umarłem. 

- Już z nim nie jestem, więc proszę nie wspominaj o nim.

- Znowu pozbawiłaś Natalie ojca? Cudna mamuśka z ciebie, normalnie na medal. 

 Westchnęła.

- Skoro dalej jesteśmy małżeństwem to może... - zaczęła

- Liz, spotykam się z kimś.

  Rozszerzyła oczy i z wrażenia poprawiła krótką kieckę. Co taka zdziwiona? Myśli, że dzieło wykute przez samego Michała Anioła będzie się marnowało? Jej niedoczekanie. Jestem zbyt piękny żeby się zmarnować. A ten jej Noah to chyba rzeźbiony przez Shreka z błota. 

- Rozumiem. - wstała z miejsca

 Uśmiechnąłem się do siebie i przeniosłem wzrok z niej na białą ścianę przed sobą. Zabrała swoją torebeczkę i szybkim krokiem udała się do wyjścia. 

 Isabella

Moi rodzice wyszli do pracy więc w końcu zostałam sama. I właśnie tego potrzebowałam. Mogłam bezstresowo chodzić po całym domu, słuchanie muzyki na całą głośność i samotne oglądanie telewizji w salonie. Jednak mój spokój nie trwał zbyt długo ponieważ gdy tylko usiadłam na kanapie mój telefon zawibrował. Wyciągnęłam go z kieszeni, a na wyświetlaczu zobaczyłam numer Williama.

 Pan Will: Każdy już u mnie był, a ty gdzie? 

 W dupie.

 Pan Will: Liczyłem że przyjdziesz z nimi.

 No to się przeliczyłeś. Odłożyłam komórkę na stolik kawowy i włączyłam telewizor. Puściłam pierwszy lepszy serial na netflixie i to na nim skupiłam swoją uwagę. Iphone znowu się podświetlił, tym razem do mnie zadzwonił. Chwyciłam go w dłoń i przez parę sekund patrzyłam na jego imię po czym odebrałam połączenie.

- Halo?

- Mogłabyś chociaż łaskawie odpisać. 

- Nie mam zbytnio czasu, Will.

- Ah tak? A co takiego robisz, Iso?

- A interesuje cię to?

- Nie.

 Zaśmiał się co wywołało uśmiech na mojej twarzy.

- Przyjedź do mnie, musimy porozmawiać.

 Oho.

- Do zobaczenia, księżniczko.

 Rozłączył się. Ogólnie to nie miło. Zrobiło mi się bardzo przykro, jak nigdy. Nie ładnie panie Williamie.

+++

Znowu weszłam do tego przeklętego budynku i miałam ochotę się porzygać. Po tych dwóch dniach mogę stwierdzić, że nienawidzę szpitali. Jebie tu bardziej niż u mnie w domu po trzydniowej imprezie gdy Olivia ze swoim mężem byli w Hiszpanii. Dalej się dziwię, że aż tak mi zaufali. Byłam przez tydzień sama i przez około cztery dni bez przerwy wietrzyłam każde pomieszczenie i zgarniałam jakieś puszki spod dosłownie wszystkich mebli w domu. 
 Od razu skierowałam się do sali numer czterysta dwadzieścia na której leżał słynny William Walker + jego żona. Nie zapominajmy o gwieździe. Otworzyłam szklane drzwi, a zielone tęczówki wylądowały na mojej osobie. Uśmiechnął się, a ja tego nie odwzajemniłam. Niech sobie nie myśli. Dalej jestem obrażona że nie powiedział mi o ślubie z tym czymś pochodzącym z niemieckiego burdelu.

- O czym musimy pogadać? - spojrzałam na niego siadając na małym stołeczku - Jeżeli o tej dziw... koleżance podającej się za twoją żonę to już mogę iść.

- Nie o to mi chodziło, ale jeśli chcesz to oczywiście możemy.

 Te bilety na koncert Drake'a muszę ewidentnie sprzedać. On na nie, nie zasługuje. 

- Nie wyglądasz jakbyś dopiero co miał wypadek. - stwierdziłam 

  Na twarzy nie miał nawet najmniejszego zadrapania, a połowa torsu która była odkryta jedyne co ukazywała to jeden siniak przy lewej piersi. Ja nawet jak uderzę małym palcem o nogę od krzesła to mam podbite oko, a on co? 

- Jestem rzeźbiony przez Michała Anioła, to ciało nie będzie miało nigdy żadnego zadrapania. - zaśmiał się -Chyba że będą to te, robione przez ciebie w sypialni.


===============

 Daje wam możliwość zabicia jednej postaci z tej książki, kto to będzie?

Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz