[14]

250 31 8
                                    

William


Gdy po naszej jakże interesującej wymianie zdań, moja blond włosa królewna znowu nachyliła się nad Isą nie wytrzymałem. Moja pięść naprawę przez przypadek wylądowała na ślicznej buźce Alana. Początkowo nie wiedział co się dzieje, lecz dosłownie po chwili był gotowy żeby mi oddać. Zabawne, nie powiem że nie. Isabella w ciszy się temu przyglądała, bo wiedziała że i tak nic nie wskóra.
Pojawiła się pomiędzy nami dopiero wtedy jak blond cwel zrobił krok w moją stronę. Stała tyłem do mnie, więc jej uwaga w pełni skupiona była na delikatnie zakrwawionej twarzy naszej blondyneczki. Choć krew leciała mu jedynie z łuku brwiowego to i tak było jej w kurwe.
Przysięgam, że jeżeli pobrudzi mi swoim HIV dywan w przed pokoju, osobiście wyrwę mu jaja i wsadzę mu je w dupę.

- Powinieneś już iść. - powiedziała, kładąc dłoń na jego torsie

  Oj, zdecydowanie wypierdalaj w podskokach.

- Otworzyć ci drzwi, kochanie? - spytałem z uśmiechem

Uśmiech nawet na moment nie zszedł mi z twarzy, za to księżniczka nie podziela mojego dobrego humoru - a szkoda.
Niezadowolony blondyn chwycił do ręki swój telefon i bez słowa opuścił mój dom - oby już nigdy nie musiał tu wracać.
Gdy tylko drzwi się zatrzasnęły zdenerwowana brunetka odwróciła się w moją stronę.

- Moje kochane metr siedemdziesiąt się zdenerwowało?

- A żebyś, kurwa, wiedział że tak. - uderzyła pięścią w moje ramię - Co ty odpierdalasz? Na mózg ci już padło, kretynie skończony?!

  Wyglądała dość uroczo gdy się denerwowała.

- Może i tak.

Dziewczyna wypuściła powietrze przez usta po czym spuściła wzrok na swoje ręce.

- Zachowujesz się jak jebany nastolatek, a do niego naprawdę ci daleko.

- Czy ty w tym momencie próbujesz mnie obrazić? - zmarszczyłem brwi, podnosząc jej podbródek w górę

  Niemal niezależny uśmieszek pojawił się na jej ustach, i choć bardzo próbowała go ukryć, nie wychodziło jej to. Przygryzła dolną wargę i w zwolnionym tempie ją puściła.
Ty mała, wredna kusicielko.
Bez chwili namysłu załączyłem nasze usta, pokonując dzielącą nas odległość. Jej ręce automatycznie wylądowały na moim karku, za to moje spoczęły na jej biodrach. Zamruczała zadowolona, co wywołało ponowny uśmiech na moich ustach.
Tak bardzo nienawidzę tego, co robi ze mną młoda Smith. Już się nie dziwię dlaczego Olivia poleciała na Nicolasa. Każdy z rodziny Smithów ma w sobie coś, co do nich przyciąga niczym jebany magnes. Nigdy nie kręciły mnie młodsze kobiety, widocznie teraz się to zmieniło. Isa mogłaby być moją córką lecz nie partnerką. Nie wyobrażam sobie siebie z o połowę młodszą dziewczyną u boku. Szczególnie gdy jestem jej profesorem. Ale jednak bruneta ma w sobie coś, co za chuja nie pozwala mi jej zostawić.

Isabella

Gorące wargi cały czas napierały na moje przybierając niewyobrażalnie szybkie tempo. Z jednej strony było to chaotyczne i zachłanne, a z drugiej delikatne i romantyczne. Zdecydowanie wolałam opcję drugą, lecz Will wydawał się mieć inne zdanie.
Walker złapał mnie za uda po czym przygwoździł mnie do lodowatej ściany. Jęknęłam mu wprost do ust gdy dużymi dłońmi ścisnął moje pośladki.
Telefon w mojej kieszeni wydał z siebie dźwięk, więc powoli odsunęłam się od mężczyzny i wyciągnęłam urządzenie. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojego ojca.

- Czego ten stary chuj znowu chce? - wyrzucił ręce w powietrze

- Zaraz się przekonamy.

  Odebrałam połączenie, a jedyne co usłyszałam to nieumiarkowane oddechy staruszka.

- Cześć córciu! Kiedy będziesz w domu?

Robił dziwne akcje z moją matką.

- Rano. Nie musicie się obawiać, cały dom jest do waszej dyspozycji, ale z dala od mojego pokoju.

- Super! W takim razie do zobaczenia.

Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, rozłączył się. Z ust Willa wypadło głośne parsknięcie, a gdy na niego spojrzałam zakrył usta dłonią.

- Będzie zapinał twoją matkę od tyłu na twoim łóżku, możesz być tego pewna.

- Ha-ha jakiś ty zabawny. - uderzyłam w jego ramię - Żarty ci się dzisiaj trzymają jak nigdy.

- To moja księżniczka Alan tak na mnie działa, przepraszam. - ponownie się zaśmiał

×××

Will ma zdecydowanie za wygodne łóżko. Było już grubo po dziesiątej, a ja od około dwóch godzin miałam być w domu. Mój profesorek niedawno pojechał na uczelnię zostawiając mnie samą w swoim królestwie. Klucze również ofiarował mi, może być pewien że już ich nie odzyska. Będę go nawiedzać jeszcze częściej.
Postanowiłam zaprosić tutaj Jane. Bo w końcu zostałam sama do osiemnastej, a wcześniej nie miałam zamiaru się stąd ruszać. Myślę że moim rodzicom jakoś to nie przeszkadza.
Gdy moja komórka zawibrowała na miejscu obok mnie, chwyciłam ją i uważnie zaczęłam czytać treść wiadomości otrzymanej od mojej mamy. Dochodząc do jej ostatniego wyrazu, zamarłam.

Olivia: Isa, pan Will miał wypadek.





Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz