15. Verdad i Sims

14 0 0
                                    

Reggie Oven jest kutasem.
Ten idiota wymyślił sobie, że chce poznać rodziców mojej mamy. I takim sposobem zamiast spędzić weekend w Dogh z przyjaciółmi czy Oscarem (z którym nadal byłam pokłócona) to siedziałam w samolocie i oglądałam z Lizzy Czarownicę.

W dzieciństwie kochałam latać do dziadków. Zawsze chwaliłam się wszystkim, że mam w Europie rodzinę co było wtedy moim flexem.
Teraz nie koniecznie ale nie dla tego, że nie lubiłam dziadków. Po prostu nie lubiłam zostawiać wszystkiego w Ameryce.

Wyjrzałam przez okno. Zauważyłam, że lecimy nad oceanem. Już niedługo i będziemy na miejscu.

***

-Verity, jak ty urosłaś - babcia podbiegła do mnie zamykając mnie w uścisku. Przywitała się również z Lazy i mamą. Reggiego zostawiła na koniec.
-Miło mi w końcu panią poznać.
-Wyatarczy Áugustina. Cienie również miło poznać.

***

Dziadka dzisaj nie było w domu a szkoda, bo stęskniłam się za nim. Był lekarzem i miał całodobowy dyżur. Był młodszy od babci o trzy lata ale obywdoje trzymali się świetnie.
-No to co Veri, masz tam jakiegoś kawalera w tej wielkiej Ameryce? - spytała babcia po hiszpańsku.
Boże... wiedziałam.
-Taak! Verity ma mega chłopaka!- krzyknęła Lazy zanim zdążyłam się odezwać.
Áugustina od razu poprawiła się na krześle i wlepiła we mnie spojrzenie.
-Ma na imię Oscar. Nie jesteśmy razem długo, jakoś tak z miesiąc ale znamy się od lutego - wytłumaczyłam.
-Rozkosznie. A ty Liz?
-Yyy... no w sumie to nie wiem.
-No albo się z kimś jest albo nie.
Lizzy mruknęła coś czego nie zrozumiałam. Wyszeptałam też do babci aby jej nie męczyła bo mama nie wie.

***

Nic tak nie poprawia chumoru jak "zabawa w kasyno" z babcią.
Gdy byłam dzieckiem zazdrościłam dziadkowi, że umie jak to stwierdziłam - grać z hazardem. Babcia miała jeden wolny pokój więc przekształcia go w mini kasyno i takim sposobem jako sześciolatka byłam hazardzistką. Co prawda grałyśmy na pieniądze z Monopoly ale i tak wygrana dawała ogromną satysfakcję.
-Nie wiedziałem, że umiesz grać- powiedział Reggie opierając się na mnie tak, że całym ciałem dotykał moich pleców.
Odsunęłam się lekko do przodu przytakując.
-Ale Martinowi nigdy nie dorówna - zaśmiała się babcia.

***

Leżałam z Lizzy w jednym łóżku jak zawsze gdy nocowaliśmy u babci. Dziewczyna pokazywała mi na telefonie jakiś tusz do rzęs, który podobno działał cuda a ja słuchałam jej uważnie. Poczułam wibracje telefonu.
-Mmm kto to?- spytała siostra.
Weszłam w instagrama aby sprawdzić kto się do mnie odezwał.

Simon
możemy się jutro zobaczyć?

-O ja pierdole, Simon! - kszyknęła Lizzy.
Niemal od razu mu odpisałam.

tam gdzie zawsze o 10

***

Babcia na 100% wiedziała z kim mam się spodkać. Zrobiła mi nawet kanapki.

Punktualnie o 10 zjawiłam się na placu zabaw na którym zawsze spotykałam się z przyjacielem. Nie musiałam na niego długo czekać.
-Verdad, jak dobrze cię widzieć!- usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i podbieglam do bruneta.
-Ciebie również, Sims - wtuliłam się w niego wdychając zapach kremu czekoladowego.

Verity IssuesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz