-... Brook ciszej, ona ma jeszcze chwilę spać. - Usłyszałam przytłumiony głos Matthiasa pode mną.
-Ale jak to jesteście razem? Dlaczego ja nic nie wiem?! - krzyknęła niby szeptem oburzona.
Przesunęłam się lekko.
-Daj spokój.. Pogadamy o tym później. Zasnęła przed 6, a ty już łazisz i ją budzisz.
-Nie dałeś jej spać?? Boże! Ledwo jesteście razem! - krzyknęła śmiejąc się.
-Brooklyn wynocha z mojego mieszkania. - syknął cicho Matt.
Wtuliłam się mocniej w jego klatkę piersiową. Brooklyn dalej się śmiała, ale szybko wyszła.
-Wiem, że nie śpisz. Przepraszam za taką pobudkę.
Nachylił się i szepnął mi do ucha.
-Dzień dobry. - wymruczałam cicho będąc wtulona w jego piersi.
-Dzień dobry kochanie.
Pocałował mnie w czubek głowy. Leżeliśmy w ciszy i żadne z nas nie chciało tego przerwać. Ciepło jego ciała było cudowne.
Złapał mnie mocniej i przyciągnął wyżej. Leżałam teraz z głową w zagłębieniu jego szyi.
-Nie zostawię Cię już pijanej bez opieki.
Jego głos zabrzmiał stanowczo. Podniosłam głowę.
-Nic się przecież nie stało..
-Ale mogło.. Boże i to z mojej głupoty.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Przytuliłam się do niego mocno.
-To nie twoja wina. Dlaczego chcesz się obwiniać? Na dodatek za coś, do czego nie doszło..
-Będziemy mieli dziś zasięg. Pisałem do twojej rodziny. Chcieliby żebyś zadzwoniła jak tylko będzie możliwość.
Don.. Mam mu tak dużo do opowiedzenia. Mama będzie ciekawa obrotu sprawy, ojciec może zapyta o ogólniki. Ciekawe jak ma się Laren..
-Dziękuję, że to załatwiłeś.
-Przydałby się buziak w podzięce..
Powiedział i zaśmiał się sugestywnie. Wyciągnęłam dłoń w stronę jego twarzy. Odparłam się na łokciach i gdy już miałam złożyć całusa na jego policzku, on obrócił głowę. W rezultacie nasze usta się złączyły.
Ja jednak szybko wycofałam się. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.
-Dziękuję Ci za to, że dałaś mi drugą szansę księżniczko.
-Księżniczko? - byłam w szoku.
-No chyba, że wolisz... Nie wiem robaczku.
Teraz zaśmiałam się ja.
-Ta od razu chmurko i jednorożcu.
Pocałunek złączył nasze usta. Ja próbowałam przestać się uśmiechać, on tak samo.
Ugryzłam go w dolną wargę, a on widocznie zaskoczony syknął.-To może żmijko?
Wtuliłam się w jego kark i próbowałam opanować śmiech, a on perfidnie zaczął mnie łaskotać.
Znalazł się nade mną, a ja płakałam ze śmiechu.
-I co teraz powiesz? Dalej będziesz walczyć?
-Niee, niee.. Po.. Poddaję się!
Zamiast mnie posłuchać ten jeszcze bardziej sprawiał, że się śmiałam.
-Zrobię co ze ..ze.. chcesz.. Tylko mnie puść! - próbowałam go z siebie zrzucić, ale śmiech i jego ręce mi to uniemożliwiały.
Poczułam jego oddech na karku, gdy przestał.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chce wbić w ciebie zęby kochanie.. Cholera muszę się opanować. Szaleje w twojej obecności.
Pocałował mój odsłonięty obojczyk.
Wyślizgnęłam się delikatnie z jego ramion i w mgnieniu oka to ja byłam u góry. Siedziałam na nim okrakiem i dopiero jak już to się stało, zdałam sobie sprawę z wyglądu sytuacji.On wcale nie pomagał. Zamiast mnie zrzucić, położył swoje dłonie na moim tyłku.
-Daine kusisz mnie samą obecnością.. A teraz siedzisz na pewnym elemencie mojego ciała.. który w szczególności na ciebie reaguje.
Zarumieniłam się.
-Ja.. Może zejdę..
-Zostań. Chcę ciebie po prostu. Twojej obecności, twojego śmiechu koło mnie. Mój wewnętrzny wilk dawno by się na ciebie rzucił, ale nie musisz się bać. Nie posunę się dalej niż mi na to pozwolisz.
Więc zamiast z niego zejść, to nachyliłam się i położyłam na jego klatce piersiowej.
-Daine..
-Oh zamknij się Matthias i po prostu mnie pocałuj.
Syknęłam sfrustrowana i sama złączyłam nasze usta. Jego dłonie powędrowały na moje biodra, a moje znalazły się w jego włosach. Całował mnie zachłannie, jakby dawała mu tlen potrzeby do życia.
Mialam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Mój instynkt podpowiadał mi, że to właśnie mężczyzna, dla którego jestem stworzona. Złączyliśmy się idealnie ustami, a nasze oddechy się mieszały.
Przycisnął mnie bardziej do siebie, a ja siedziałam na ,,czymś" twardym.
Było mi cholernie dobrze. Krew uderzyła do głowy.Gdy oderwał się ode mnie poczułam zawód. Wtedy sierował pocałunki po lini żuchwy, aż do szyi.
Poczułam jak jego zęby delikatnie się o mnie ocierają. Jednak nie wgryzł się, a przyssał. Zostanie mi tam ślad po jego wyczynach. Jęknęłam kiedy przestał i znowu zatopił się w moich ustach.
Gdy zabrakło mi powietrza oderwałam się i szepnęłam mu do ucha słowa, na które długo czekał.
-Kocham Cię Matthias. Zostanę twoją Luną.
CZYTASZ
Zagubiona w mroku
WerewolfDaine zmaga się z niepełnosprawnością. Straciła wzrok, a pomimo tego zostaje wydana przez ojca do watahy, z którą do tej pory walczyli. Przewieziono ją, a tam poznaje Alfę Matthiasa i Villhelma. Starszy wydaje się oschły i okrutny. Vill ma w sobie c...