• 4 •

155 17 54
                                    

Aether kolejnego dnia wstał sam z siebie o dosyć wczesnej porze. W dodatku wcale mu to nie przeszkadzało.
Z szerokim uśmiechem wyskoczył spod kocyka, bo na spanie pod kołdrą było za gorąco, wsunął kapcie, po czym głośno tupiąc podszedł do okna. Odsłonił firanki i odetchnął zadowolony, wsłuchując się w śpiew ptaków. To zdecydowanie było jego ulubione uczucie — budzenie się i bycie witanym przez ćwierkanie.

Chłopak wyszedł z pokoju ostrożnie, by nie obudzić siostry. To było dosyć niebezpieczne. Zamieniała się w demona, gdy ktoś ją budził. Mimo wszystko zaczęło go niepokoić to, że drugi dzień z rzędu wstał wcześniej.

Zbiegł po schodach, przy okazji zabierając z szafki na korytarzu swój telefon. Sprawdził godzinę i zaskoczony stwierdził, że jest 8. "Woah... Woah." — przemknęło mu przez myśli. Wszedł do kuchni i rozejrzał się.

— Kaziu? — powiedział cicho. Usłyszał tup tupy, w których stronę spojrzał, by zobaczyć swoją ukochaną gęś. Uśmiechnął się. — Cześć. Też jesteś głodna? — zapytał i przesunął się po kafelkach w stronę szafki. Wyjął z nich coś czym się karmi gęsi i podszedł do giga miski. Kazia wiernie szła za nim, patrząc się na niego wyczekująco. Aether nasypał jej jedzonko i odszedł z powrotem do lady w kuchni, zaczynając swój dialog z Kazią (monolog tak w skrócie):

— Wiesz co? — zapytał i potrząsnął głową, żeby pozbyć się kilku kosmyków włosów sprzed twarzy. — Czuję się tak podejrzanie dobrze, że to hit. I nie zgadniesz co! Znalazłem w garażu deskę. Normalnie deskę, tą samą, na której jeździłem z Xiao. Ach, gorąco mi trochę... — mruknął i złapał za szalik, żeby lekko nim poruszyć w taki super fajny falisty sposób. — Może nie powinienem w lato w nim spać? No ale w każdym razie mam plan, że przekupię Xiao, żebyśmy znowu pojeździli. Przecież sporo potrafiliśmy! Nawet nie pamiętam czemu przestałem jeździ...

— Ta, super, ale nie zapomnij, że idziesz do pracy — Aether drgnął zaskoczony, gdy usłyszał głos swojej siostry. Serce podskoczyło mu do gardła i z szokiem spojrzał na blondynkę, łapiąc się za serce. Lumine ziewnęła i przeciągnęła się, wyciągając rękę do sufitu.

— O cholibka, jaki zawał... — odetchnął głęboko.

— A co to za brzydkie słowa? — Lumine teatralnie wytrzeszczyła oczy.

— Wystraszyłem się po prostu. Zresztą dzisiaj niedziela, więc nie muszę iść do pracy.. — burknął Aether i zmarszczył brwi. — Za to mam nadzieję, że cię obudziłem — dodał, uśmiechając się dumnie pod nosem. Odwrócił się od niższej i zaczął przeszukiwać lodówkę.

— No tak się składa, że plotkowałeś z Kazią strasznie głośno, to się obudziłam — zaśmiała się Lumine i przetarła nadgarstkiem oczy. — A, i przecież miałeś zastąpić Heizou, czy coś takiego. I co ty tak wcześnie wstałeś? — mruknęła i ruszyła w stronę stołu. Opadła ciężko na krzesło i oparła policzek na dłoni.

— A, no tak-- — przypomniał sobie Aether. — Jakoś tak wyszło — odpowiedział i uśmiechnął się nieco szerzej.

— Mh-hm.. A co dzisiaj na śniadanie? — zapytała, bawiąc się solniczką na stole.

— Co se zrobisz — prychnął chłopak i mimo swoich słów wyjął cztery kromki chleba. — Tosty.

— Hm.. Okay, brzmi zadowalająco — powiedziała. — Zrób mi dwa — dodała, odkładając solniczke na bok i układając obie ręce na stole. Aether przewrócił oczami i wyjął dwie kolejne kromki chleba.

— Ty dzisiaj kupujesz chleb — zadecydował.

— No a nie możesz ty? Wiesz, jak już będziesz iść na te deskorolki swoje z tym swoim Xiaosiem — zaszczebiotała złośliwie. Aether rzucił jej zirytowane spojrzenie spod zmarszczonych brwi.

"Golden Flowers." (Genshin Impact, Xiaether ━ modern au.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz