ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

259 18 5
                                    

#nothingventurewatt


JUDY

Otworzyłam ciężkie powieki i rozejrzałam się po jasnym pomieszczeniu, które niemiłosiernie raziło mnie po oczach.

Spojrzałam w lewo i zobaczyłam Wyatt'a, który przyglądał mi się ze szpitalnego łóżka na wpół na nim siedząc.

- Zemdlałam, prawda? – Zapytałam mężczyznę, jednocześnie łapiąc się za skronie, które zaczęły boleśnie pulsować.

- Tak, Karotko. – Odpowiedział chłodno, co nieco mnie zdziwiło.

Popatrzyłam na niego niepewnie, na co odetchnął głośno i powiedział:

- Co Ty sobie myślałaś?

- Zależy kiedy, bo na ogół to staram się cały czas.

- No właśnie chyba jednak nie bardzo. – Zaśmiał się, jednak w tym śmiechu nie było nic z wesołości.

- Jezu, przepraszam, że Cię tam zostawiłam, ale wiedziałam, że nic Ci nie będzie, a miałam szansę złapać tego kretyna i po prostu dlatego tak... – Powiedziałam, uciekając przed jego spojrzeniem.

Po prostu nie lubię przepraszać.

Wyatt zmarszczył brwi i potrząsnął lekko głową.

- Ty myślisz, że chodzi mi o przeprosiny? Chryste, Karotko! Po jaką cholerę wróciłaś do tego domu sama? Co gdyby zamiast naszego technika, znalazłby Cię tam ten sukinsyn?

Otworzyłam oczy ze zdziwienia.

On.. martwił się o mnie? Jakby.. okej?

Czułam jak moją klatkę piersiową przygniata taki ogromny kontener na śmieci.

Dziwne uczucie...

Pomrugałam kilkukrotnie i zdałam sobie sprawę, z tego, że patrzę na Wyatt'a z szeroko otwartymi ustami, jak jakaś psychopatka.

- Masz minę jak srający kot na pustyni i nie wiem czy mam się z tego śmiać czy płakać.

Zaśmiałam się lekko na jego komentarz i wyraźnie musiał zobaczyć coś na mojej twarzy, ponieważ po chwili uśmiechnął się do mnie szeroko.

Co było dla mnie widokiem dziwnym i niecodziennym.. ale jednocześnie strasznie uroczym.

Chciałabym widzieć ten uśmiech częściej.

Moje wpatrywanie się w przystojną twarz Wyatt'a, przerwał lekarz wchodzący do naszej sali.

Uśmiechnął się do mnie. Zbyt flirciarsko jak na mój gust.

- Cieszę się, że Cię widzę panno Benett. Jak samopoczucie? – Zapytał młody doktor, przystając przy moim szpitalnym łóżku.

- Jest super. Cieszę się. Kocham. Swoje. Życie. – Odpowiedziałam, uśmiechając się na koniec tak sztucznie, że bardziej się już chyba nie dało.

Jak ten pierdzielony doktorek śmiał przerwać mi wpatrywanie się w twarz Wyatt'a?

- Dobrze to słyszeć! Przygotuję dla Ciebie wypis i będziesz mogła już dzisiaj opuścić szpital. – Na słowa doktorka, podniosłam brwi w niedowierzaniu.

Czy on naprawdę nie wyczuł tego sarkazmu?

Nie zmieniając mimiki twarzy, popatrzyłam na Wyatt'a, który widząc moją minę, zaśmiał się donośnie.

A ja do niego dołączyłam.

Co chyba lekko zbiło z tropu tego, pożal się Boże, doktorka, ponieważ przeskakiwał wzrokiem ze mnie na Wyatt'a i odwrotnie, próbując chyba zrozumieć co nas tak rozbawiło.

NOTHING VENTURE, NOTHING GAINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz