ROZDZIAŁ CZTERNASTY

194 17 14
                                    

Witam po tak długi polsacie! Obiecuję, że Wam to wynagrodzę, a więcej info na twt: l0sammy_
1/3

#nothingventurewatt


WYATT

- Ona nie żyje, Wyatt.

Słowa brunetki nieprzyjemnie dzwoniły w moich uszach. Czułem wyrzuty sumienia, że jeszcze poprzedniego dnia, zignorowałem jej przeczucie i zapewniałem, że wszystko jest w porządku.

Popatrzyłem w oczy Judy, które były jakby puste. Wlepiała spojrzenie swoich oliwkowych tęczówek w jeden punkt na ścianie.

Nagle potrząsnęła gwałtownie głową i raptownie wstała, wybiegając z pomieszczenia, nim zdołałem chociażby otworzyć usta, żeby coś powiedzieć.

Pobiegłem zaraz za nią, jednak przy punkcie informacji zostałem zatrzymany przez Dennisa.

- Pali się czy co? – Zapytał.

- Matka Benett nie żyje. – Odpowiedziałem szybko, chcąc ruszyć za brunetką.

- Odpuść, Bayer. Judy potrzebuje pobyć sama.

- Nie jesteś zdziwiony. Czemu nie jesteś zdziwiony?

- Jeśli chodzi Ci o zabójstwo jej matki – to dostałem raport od jednostki z Sacramento, a jeśli chodzi Ci o Benett – to po śmierci Thomasa zareagowała tak samo. Uwierz mi, Bayer, ona potrzebuje teraz samotności.

Położyłem rękę na karku, wplatając palce we włosy i ciągnąc za nie w przypływie nagłej bezradności.

Zacząłem w głowie układać plan moich wizyt pod jej drzwiami. Musiałem chociaż dopilnować, żeby jadła normalne jedzenie, zamiast tego chińskiego makaronu.

- Pojedziesz jutro do Sacramento. Prawdopodobnie zostaniesz tam na noc, ale zdążysz wrócić na bal. Ktoś z naszych musi być przy sekcji zwłok, a z wiadomych przyczyn nie wyślę tam Judy. – Oznajmił mi Dennis, wpatrując się w moją, zapewne rozkojarzoną, twarz.

- Nie mogę. Nie zostawię jej tu samej. Co jeśli oni znowu zaatakują?

- Judy dostanie całodobową ochronę, nie musisz się o nic martwić.

- Jej matka też miała całodobową opiekę. – Wycedziłem przez zaciśnięte zęby.

- To jest rozkaz, Bayer. Masz jeszcze jakieś zastrzeżenia?

- Żadnych, „Szefie".

Przewróciłem oczami i wyminąłem Waltona, wychodząc z budynku.

Zdecydowanie za dużo czasu spędzam z Benett, bo zacząłem się zachowywać jak rozkapryszona dwudziestokilkulatka.

Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu siostry.

Kładąc się na kanapie, odczytałem sms'a z instrukcjami odnośnie mojej wizyty w Sacramento.

Wybałuszyłem oczy, gdy zobaczyłem, że z LA muszę wyjechać o czwartej nad ranem.

No cóż.. Nigdy nie byłem rannym ptaszkiem.

Popołudnie spędziłem na sprzątaniu i pakowaniu się na wyjazd. Wieczorem wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka.

Wpatrywałem się w napisaną przez siebie wiadomość do Judy, z zapytaniem jak się czuje. Nie zastanawiając się zbyt długo, kliknąłem „wyślij" i czekałem.

Czekałem przez ponad dwie godziny, ale odpowiedź nie nadeszła.

Znużony czekaniem, zasnąłem.


NOTHING VENTURE, NOTHING GAINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz