ROZDZIAŁ TRZYNASTY

267 20 45
                                    

Tak jak obiecałam! Pod rozdziałem ważne info.       #nothingventurewatt


JUDY

Obudził mnie Jerry, który wskoczył na łóżko i zaczął lizać mnie po twarzy, domagając się jedzenia.

Wsypałam mu karmę do miski, jednocześnie uzupełniając specjalny podajnik, który automatycznie uzupełnia miskę, gdy jestem dłużej poza domem.

Za oknem było już dość ciemno, dlatego spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że była już dziewiąta wieczorem. Spałam ponad dziesięć godzin!

No nieźle.

Moje zdziwienie wzrosło, gdy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

Wyjrzałam przez wizjer i zaskoczyłam się jeszcze bardziej, gdyż zobaczyłam Wyatt'a, trzymającego w dłoni karton pizzy.

Otworzyłam szybko drzwi i popatrzyłam na niego lekko się uśmiechając.

- Mam nadzieję, że jesteś głodna, bo sam tego nie zjem. – Oznajmij, wchodząc do mieszkania.

- Właśnie gotowałam wodę na zupkę chińską.

- Wiesz, że od ich jedzenia wzrasta prawdopodobieństwo wystąpienia nowotworu?

- Na coś trzeba umrzeć, nie?

Poprowadziłam go do salonu i rozsiadłam się na kanapie, klepiąc miejsce obok siebie.

Wyatt postawił pizzę na stoliku i wyjął zza pleców kwadratowy pakunek.

- Obiecałem odkupić, więc proszę bardzo. – Powiedział, podając mi do rąk czarne pudełko.

Popatrzyłam niepewnie to na niego, to na prezent i powoli rozwinęłam złotą kokardkę na wierzchu.

Zdjęłam wieczko pudełka.

Oczy rozszerzyły mi się ze zdziwienia, gdy zobaczyłam w środku błyszczące, czarne Louboutiny.

- Przecież ja żartowałam! Nie musiałeś mi nic odkupować...

- Wiem, ale chciałem.

Nie myśląc długo, przytuliłam go mocno i podziękowałam za ten gest.

Oderwałam się od niego po chwili i zaczęliśmy jeść naszą kolację.

- A jak było w pracy? Dowiedziałeś się czegoś ciekawego? – Zapytałam, rozsmarowując na pizzy sos czosnkowy.

Mam nadzieję, że Wyatt dziś nie będzie chciał mnie całować, bo będzie niefajnie...

- Właściwe, między innymi dlatego tu jestem. Masz laptopa?

Pokiwałam głową w odpowiedzi i poszłam przynieść sprzęt z sypialni.

Wyatt podłączył do niego pendrive'a i odpalił krótki filmik.

- O w mordę jeża! – Krzyknęłam, zauważając blondwłosą czuprynę jakiejś zdziry w czarnym mercedesie, którym odjechał ten skurwysyn spod mojego niedoszłego domu.

- Niestety tylko tyle udało się wyciągnąć z nagrania.

- Żartujesz? Przecież widać coś jeszcze.

- Niby co? To nagranie sprawdzał dokładnie jeden z funkcjonariuszy. Według niego to wszystko, co udało mu się znaleźć.

- Tak? To popatrz w którą stronę kieruje się potem auto.

Wyatt zmrużył oczy na moje pytanie, po czym powiedział:

- Jakbyś zapomniała, Karotko, jestem z Nowego Jorku. Nie znam rozkładu ulic jebanego LA.

NOTHING VENTURE, NOTHING GAINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz