Vince: Już Idziemy droga Hailie
*Wszyscy poszli do Tonego, który już sie wybudził*
Hailie: Tony... Przepraszam Tak bardzo cie przepraszam, kocham cie poprostu byłam zdenerwowana, nie chciałam żebyś się źle poczuł.... przepraszam
*Hailie przytuliła się do Tonego, który Najpierw sie spiął a potem odwzajemnił uścisk*
*Przyszedł lekarz i powiedział że z Tonym już wszystko dobrze i może jutro wyjść że szpitala*
*Już w domu*
*Tony miał bandarze na nadgarstkach*
*Mieniły już dwa tygodnie od wypadku Tonego, a jego rany się nie zagoiły, zauważył to Will*
*Tony codziennie sięgał po żyletkę I robił sobie na nadgarstkach nowe rany, każdy zauważył że teraz Tony więcej pali i jest bardziej senny*
Hailie: Tony wszystko okej?
Tony: Tak, po co pytasz?
Hailie: Ostatnio chodzisz cały czas zmęczony i ciągle palisz, martwię się.
Tony: Pale tyle samo co wcześniej a Chodź zmęczony bo muszę się uczyć
*Hailie poszła do swojego pokoju*
*Tony poszedł do kuchni, w domu była tyło Hailie, Tony wziął do ręki nóż i zastanawiał się czy nie podciąć nim żył, znowu, do domu bezszelestnie wszedł Vince i zobaczył Tonego z nożem w ręku*
*Podbiegł do niego i wytrącił mu nóż z ręki, Tony zaczął płakać, a Vincent go przytulił*
Vince: Tony co ci przyszło do głowy, wszystko dobrze?
Tony: Nie wiem ostatnio jakoś beznadziejnie się czuje, nie wiem
Vince: Masz Napij się wody
*Tony napił się wody*
Vince: Tony ty też powinieneś o siebie zadbać, pamiętaj że możesz przyjść do mnie
Tony: Ide do pokoju się przespać
Vince: Okej
*Vince poszedł do pokoju Hailie*
Vince:Hailie..
Hailie: Tak
Vince: Widzialas ostatnio Tonego?
Hailie:Tak a co?
Vince:Chodzi zmęczony, dużo pali, jego rany na rękach się nie goją, nie powinienem ci tego mówić, ale pójdziesz do niego i porozmawiasz z nim?
Hailie: Pójde
*Hailie poszła do pokoju Tonego*
Hailie:Tony...
Tony: Co?
Hailie: Możemy porozmawiać?
Tony: A to ważne?
Hailie:Bardzo
Tony: No to możemy
Hailie: Tony jeszcze raz cie przepraszam za tamto, czuje się winna temu że się tniesz i nie dbasz o siebie, jeśli coś jest nie tak to możesz mi powiedzieć, chyba że mi już nie ufasz
Tony: Hailie ufam Ci i to nie twoja wina, poprostu czuje się tu nie potrzebny....