Pov : Lee Minho
Wracałem właśnie z sesji dla marki Calvin Klein. Od rana siedziałem na jednym krześle gdy fotografowie zajmowali się uchwyceniem mojego ciała w kadrze. Praca modela przynosiła mi duże sukcesy i lubiłem to robić ale człowiek po czasie ma dość flash-ów wpadających ci prosto w oczy podczas robienia zdjęć.
Była godzina dziewiętnasta prawie dwudziesta . Postanowiłem , że zajdę jeszcze do jednej kawiarni bo byłem spragniony. Zanim jednak zdążyłem wejść na jedną z najbardziej ruchliwych ulic Seulu paparazzi i Dispatch czekali już na mnie. Pełno kamer i aparatów przed moją twarzą. Po całym dniu sesji miałem dość tego błysku. Ze swojej czarnej torby , którą miałem na ramieniu, wyjąłem okulary przeciwsłoneczne by chociaż trochę zapobiec świetle. Sława czasem jest męcząca.
Gdy udało mi się przedostać przez ten tłum skręciłem w mniej ruchliwą uliczkę. Z tamtąd ruszyłem do kawiarnii. Tym razem obyło się bez dużej ilości fotografów. Spacerowałem około 10 minut. Po czasie ukazała mi się kawiarnia , Którą odwiedzałem naprawdę często. Wszedłem do środka i udałem się do lady. Zamówiłem kawę i cierpliwie na nią czekałem. Po niedługiej chwili dostałem swój napój. Wiedziałem , że zaraz znów będzie zlot paparazzi więc wziąłem kawę na wynos.
Wracając do domu popijałem napój z papierowego kubka , rozglądając się wokół. Już ciemne niebo i świecące budynki w centrum Seulu powodowały , że czułem coś niesamowitego. Jakbym znalazł się w jakiejś dramie. Jakbym znalazł się w śnie. Mimo , że całe życie mieszkam w Korei nie miałem jeszcze okazji ujrzeć stolicy w takim stanie. To było coś pięknego.
Ludzie wracali a raczej dopiero co szli do baru upić się w ten piątkowy wieczór.
Muzyka z klubów grająca w tle.
A nawet ten jeden menel pod budką z kurczakiem z rożna.
Przez to czułem , że jestem w stolicy.Przedzierałem się przez tłum. W końcu mogłem skręcić w stronę swojego Domu. Co prawda mieszkałem w dużym wieżowcu ale na szczęście nie znajdował się on w centrum miasta. Gdy byłem już blisko i budynek był już na widoku pozostało mi tylko przejść przez przejście dla pieszych i ominąć najgorszy kawałek.Rozkopany chodnik. Nie żebym był jakimś lalusiem co się boi kamyków i błota ale nie raz w nocy udało mi się tam zmoczyć buta nawet dwa.
Byłem już przed pasami. Nacisnąłem przycisk znajdujący się na sygnalizacji świetlnej. Czekając na zielone światło przy okazji poprawiłem swoją czarną oversizeową marynarkę. Gdy kolor czerwony Zniknął z sygnalizacji świetlnej spojrzałem w obie strony i przeszedłem na drugą stronę ulicy. Gdy kierowałem się w stronę swojego mieszkania poczułem ochotę na dłuższy spacer. Postanowiłem jednak , że udam się do domu , przebiorę i znów wyjdę na dwór.
Kiedy znajdowałem się przed drzwiami do mieszkania z torby wyjąłem klucze po czym otworzyłem drzwi. Wszedłem do mieszkania i zdjąłem z siebie marynarkę oraz buty. Udałem się do swojej sypialni.
Pomieszczenie otaczały białe ściany a na jednej z nich wisiał obraz namalowany przez mojego przyjaciela - Hyunjina. Biurko stało po lewej części pokoju a tuż obok niego komoda w , której trzymałem różne pierdoły. Na prawo od łóżka stała szafa do , której miałem zamiar zajrzeć.
Grzebałem w ciuchach szukając jakiś wygodnych dresów oraz bluzy. Duża ilość ubrań znalazła się na podłodze. Dopiero potem udało mi się znaleść coś wygodnego. Przebrałem się w czarne dresy oraz jasnobrązową bluzę. Ponieważ postanowiłem iść na dłuższy spacer wziąłem ze sobą jeszcze małego batonika wrazie jakbym zgłodniał.
Ponownie udałem się do przedpokoju i założyłem tam buty. Zamiast marynarki zarzuciłem na siebie luźny płaszcz. Wyjąłem klucze z zamka i opuściłem mieszkanie. Zakluczyłem je i zszedłem na dół. Gdy opuściłem budynek ruszyłem w stronę mniej tłocznej dzielnicy miasta. Często spacerowałem tam bo chciałem uniknąć tłumów.
Spacerowało mi się bardzo przyjemnie. Lekki powiew wiatru rozwiewał mi grzywkę na różne strony. Ze względu jednak na to , że był początek października nie było aż tak zimno.
Skręciłem w węższą uliczkę , która znajdowała się pomiędzy dwoma blokami mieszkalnymi. Na początku nie widziałem w niej nic podejrzanego. Jednak gdy zrobiłem paręnaście kroków do przodu zobaczyłem nastolatka. Siedział sam oparty o ścianę budynku. Wyglądał na bardzo osłabionego. Lekko mnie to przeraziło ale nie miałem serca tak tego zostawić.
Podszedłem do niego i ukucnąłem na przeciwko chłopaka.- Wszytko w porządku ? - zapytałem uprzejmie próbując nie wystraszyć nastolatka. Nie odpowiedział. Usłyszałem tylko ciche pociągnięcie nosem - Nie zrobię ci nic złego . Wyglądasz na bardzo obolałego. Ktoś zrobił ci krzywdę ? - zapytałem gdy zobaczyłem ranę rozciągająca się na szyi i obojczyku rannego.
- S - Skąd takie p-przypuszczenia ? - odpowiedział mi na co mi ulżyło. Widziałem jednak , że jest mocno przestraszony.
- Masz ranę na szyi. Nie wyglada to ciekawie. - bardziej przyjrzałem się rozcięciu na jego ciele. - Ktoś musiałby ci to opatrzyć.
- Jest a-aż tak źle ? - powiedział tym razem już bardziej wystraszony.
- Nie aż tak spokojnie. Woda utleniona i plasterek powinny wystarczyć.- na moje słowa nastolatek podniósł głowę do góry - Masz kogoś kto mógłby się tym zająć ?
- Oh , umm niezbyt. Ale zagoi się. - próbował wstać ale jego prawa noga odmówiła posłuszeństwa. Udało mi się jednak delikatnie znów posadzić go na ziemi. - Czemu ktoś taki jak ty chce mi pomóc ? - jego słowa naprawdę mnie zaskoczyły.
- Czemu bym nie mogł ?
- Bo ... nie wiem po prostu to troszkę nietypowe... przepraszam jeżeli zabrzmiało to wrednie. - tym razem troszkę się rozczuliłem.
- Nie zabrzmiało , rozumiem cię. To jak , dalej mogę ci pomóc ? Źle mi się na ciebie patrzy gdy jesteś taki osłabiony. - podałem mu rękę a ten nieśmiało za nią złapał. Pomogłem mu wstać na obie nogi.
- Mhm , dziękuje .. -
- Minho. Możesz mi na spokojnie mówić po imieniu. - powiedziałem z uśmiechem na twarzy
- Dziękuje Minho. - odspowiedział mi.
Postanowiliśmy zajść do najbliższej apteki. Droga tam nie zajęła nawet pięciu minut. Szybko wskoczyłem do sklepu i kupiłem plastry - takie już na większe rany oraz wodę utlenioną.
Usiedliśmy z młodszym na ławce. Z kieszeni wyjąłem paczkę chusteczek i wylałem na jedną z nich odrobine wody. Przyłożyłem materiał delikatnie do skóry chłopaka. Wiedziałem , że to nie przyjemne ale naprawdę chciałem mu pomóc.
- Trochę nie przyjemne co ?
- Ta , trochę. - odpowiedział spoglądając na mnie.
Gdy skończyłem przemywać jego ranę otworzyłem pudełeczko z plasterkami. Z jednego z nich oderwałem papierek i przykleiłem na odpowiednie miejsce. Okazało się , że jeden nie wystarczy więc tą samą czynność wykonałem z drugim plastrem. Kiedy skończyłem opatrywać jego ranę postanowiłem odprowadzić go pod dom- oczywiście za jego zgodą. Mimo tego , że spacerując nie rozmawialiśmy prawie wcale atmosfera była bardzo przyjemna.
- Już jesteśmy - powiedział młodszy-jeszcze raz dziękuje. Matka by mnie zabiła za coś takiego.
- Nie ma za co naprawdę. Hej , a właśnie młody. Jak masz na imię ?
-Jisung , Han Jisung - odsiedział bez wahania.
- W takim razie dobranoc Jisung - pomachałem mu kiedy ten już wchodził do klatki schodowej.
- Dobranoc Minho - odmachał a potem zamknął drzwi i zniknął.
Wracając do mieszkania myślałem tylko o tym co mogło mu się przytrafić.
____
1103 słowa
🌷🌷
CZYTASZ
perfect pose || MINSUNG
FanfictionLee Minho jest światowej sławy koreańskim modelem. W wieku 23 lat osiągnął naprawdę wielki sukces. Żyje współpracując z największymi projektantami mody i nie tylko. Pewnego wieczoru napotyka 19-latka Hana Jisunga. Chłopak był ranny i wystraszony. M...