Prowadząca ogłosiła koniec zajęć nieco zachrypniętym już głosem. Odsunięte w jednym momencie krzesła zapiszczały o stare panele, wywołując kłujący ból w skroniach Rachel.
Skrzywiła się i wstała powoli. Poczekała na uboczu, aż ludzie wylali się na korytarz. Czuła przy tym zaciekawione spojrzenie młodej nauczycielki, która z anielską cierpliwością odpowiadała na wszelkie, zarówno te dociekliwe, jak i te zwyczajnie głupie pytania na temat wojny secesyjnej.
Rachel była żywo zainteresowana historią, jednak grupa kilku chłopaków, na oko blisko osiemnastki, skutecznie uniemożliwiała pani Brown prowadzenie zajęć. Przywoływało to niemiłe wspomnienia ze szkoły, dotyczące klasowego kółka wzajemnej adoracji złożonego z popularnych dzieciaków. Zadufanych i znęcających się nad innymi, próbując podbudować własne ego.
Dlaczego łudziła się, że tutaj takich nie spotka? Jinx ostrzegała ją zwłaszcza przed jednym z przedstawicieli tego gatunku – Danielem Wilsonem. Podobno nawet pracownicy uginali się, byleby nie wejść mu w drogę. Oficjalnie nie zrobił nic, by trafić do więzienia, jednak krążyło o nim mnóstwo historii.
Rachel skończyła ostatnie zajęcia w bloku popołudniowym. Umówiła się z Jinx na spotkanie, by razem zwiedzić budynek. Musiała tylko przemknąć korytarzem do schodów, a stamtąd na czwarte piętro. Najlepiej tak, by przy okazji nikomu nie wejść w drogę.
Zauważyła, że na klatce schodowej w każdym oknie wstawione były solidne kraty. Dlaczego tylko tu, a w pokojach nie? Jeśli chcieli tym ocieplić wizerunek ośrodka, to kiepsko im szło.
Rachel z ulgą stwierdziła, że ostatnie piętro było zdecydowanie najcichsze ze wszystkich. Może dlatego, że osoby z obniżonym sprawowaniem nie miały tu wstępu?
Przystanęła, próbując sobie przypomnieć, o którym pomieszczeniu mówiła Jinx. Na lewo, czy na prawo? Przeklęła swoją słabą pamięć do takich informacji i pchnęła najbliższe drzwi. Głównie dlatego, że widniała na nich tabliczka z napisem „biblioteka".
Nie spodziewała się czegoś spektakularnego, ale kilka lichych regałów, dwa stoliki na środku pomieszczenia i parę wygniecionych puf pod ścianą, gdzie światło ledwo sięgało, wykrzywiło twarz Rachel w rozczarowaniu. Zdziwiło ją, że ośrodek, który miał resocjalizować i edukować wychowanków, nie inwestował w literaturę.
Podeszła nieco zniechęcona do jednego z regałów. Przekrzywiła głowę, czytając tytuły. Niektóre grzbiety wyglądały, jakby książki dotarły tu w ramach darowizny, inne zaś, jakby ani razu nikt ich nie tknął. Kilka sztampowych powieści dla młodzieży, nudne podróże, biografie nieznanych osób, poradniki jak żyć i parę pozycji historycznych. Nic ciekawego.
Westchnęła. Spojrzała przelotnie na przeciwległą półkę, ale nie miała zapału do poszukiwań.
– Tu się księżniczka zgubiła.
Rachel podskoczyła.
Jinx stała między regałami z rękami zaplecionymi na klatce piersiowej.
– Wyraźnie podkreślałam, drzwi na prawo. Na prawo. – Uniosła ręce, jakby wołając o pomstę do nieba i westchnęła teatralnie. – Dobrze, że chociaż jesteś przewidywalna i od razu cię znalazłam. Jakbym miała latać za tobą po całym budynku, to zostawiłabym cię na pożarcie sprzątaczkom, zapamiętaj to sobie. – Wycelowała w Rachel palec.
– No dobrze, dobrze. – Pokazała dziewczynie język. Zmrużyła przy tym oczy, przedrzeźniając ją.
– Osz ty, zobaczysz, sama na ciebie naślę sprzątaczkę, i to tę grasującą w piwnicy. – Pogroziła palcem.
CZYTASZ
Titans: Rewritten
FanfictionDick Grayson już dawno porzucił strój Robina. Teraz próbuje ułożyć swoje życie na nowo z dala od Gotham i superbohaterskich akcji jako policyjny detektyw w Detroit. Wszystko komplikuje się, kiedy zostaje wysłany do zbadania tajemniczej sceny morders...