8. Pechowe objawienia

42 5 5
                                    

Gdy drzwi do pokoju otwarły się, Rachel odruchowo zgasiła ekran telefonu. Jinx bez słowa rzuciła niechlujnie ręcznik na swoje łóżko, usiadła na nim i wygrzebała z szafki niewielkie lusterko. Ujęła gumkę w usta i zaczęła układać niesforne włosy w wysokiego kucyka.

– Wszystko w porządku? – Rachel sięgnęła po glany.

– Mhm – odmruknęła przez zaciśnięte wargi i kiwnęła głową. Siłowała się przez chwilę z uciekającymi kosmykami. – Dobra, mamy to – rzuciła triumfalnie, gdy w końcu udało jej się ułożyć fryzurę. – Co się tak patrzysz? – spytała zdziwiona.

Rachel nie spuściła z niej wzroku. Wiedziała, że Jinx odpowiedziała jej „na odwal”.

– Mam wrażenie, że coś jest nie tak – odparła powoli.

– Jest ósma rano, środek nocy, to jest nie w porządku. – Jinx próbowała zabrzmieć swobodnie, ale nerwowość w ruchach ją zdradzała. Drążenie dalej nie miało sensu. – Chodźmy już, bo zajmą nam najlepsze miejscówki na stołówce. – Wstała żwawo i podeszła do drzwi. – No, raz raz, jak zostanie nam sam groszek na śniadanie, to osobiście wcisnę w ciebie moją porcję. – Uśmiechnęła się złośliwie.

– No już, co ja poradzę, że wiązanie glanów tyle zajmuje. – Rachel wystawiła dziewczynie język.

Wcisnęła sznurówki za cholewkę i wyszła na korytarz. Jinx dołączyła do niej, trzasnąwszy przez przypadek drzwiami.

– Sorki, przeciąg – rzuciła z krzywym uśmiechem.

Ruszyły razem w stronę klatki schodowej. Dwójka chłopców, wychodząc ze swojego pokoju, przystanęła na ich widok. Obdarzyli je nieufnymi spojrzeniami. Rachel zerknęła kątem oka na Jinx, ale ta wydawała się niewzruszona. Kiedy jednak mijając kolejnych rówieśników, spotkały się z podobną wrogością, współlokatorka nieznacznie zacisnęła pięści. Gdy dodatkowo odsunęli się zgodnie o krok, co najmniej jakby bali się czymś zarazić, rzuciła:

– Zignoruj.

Lecz Rachel nie była w stanie. Doskonale znała te spojrzenia. Poczuła, jak żołądek zacisnął się z nerwów. Czyżby wszyscy zdążyli się już dowiedzieć o jej wczorajszym ataku?

Weszły na stołówkę, gdzie zebrała się część mieszkańców ośrodka. Stojąc w kolejce po jedzenie, Rachel czuła palące spojrzenia na plecach. Spuściła głowę, by zasłonić twarz włosami.

– Jinx, wiesz o co im chodzi? – spytała, gdy wzięły swoje porcje.

– Siądźmy najpierw – odparła, nawet nie patrząc na koleżankę.

Zajęły miejsce w samym rogu, z dala od innych. Jinx chwyciła drożdżówkę, oderwała duży kawałek i wsadziła do ust.

– No więc? – ponagliła Rachel. – Nawet mi nie mów, że powiesz, jak skończysz jeść, bo osobiście cię nakarmię w trybie ekspresowym. – Chwyciła rękę Jinx, gdy ta miała zamiar sięgnąć po kolejny kęs.

– No co mam ci powiedzieć? Gratulacje, że dołączyłaś do ekskluzywnego stowarzyszenia społecznych wyrzutków? – odparła szorstko, zerkając ponad ramieniem Rachel. – Od razu dodam, że członkostwo jest dożywotnie, a o twoim przyjęciu zadecydowało wybitne jury w postaci tamtych młotków – ciągnęła z jadem w głosie i wskazała podbródkiem.

Rachel zerknęła za siebie. W kolejce ustawili się właśnie Daniel wraz z wianuszkiem przydupasów. A w zasadzie bez wahania tę kolejkę ominęli.

– Niech sobie gadają, po prostu ignoruj i w końcu odpuszczą – stwierdziła już łagodniej Jinx. – Wiem z własnego doświadczenia.

Titans: RewrittenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz