10. Tajemnice

22 3 6
                                    

Rachel wpatrywała się tępym wzrokiem w swoje dłonie. Były blade i drżały. Cała drżała. Jej ciało wciąż pozostawało w trybie „walcz lub uciekaj”, z tą różnicą, że utkwiła gdzieś pomiędzy tymi stanami. Zmroziło ją.

Obraz dłoni rozmył się i zniknął. Mrok ponownie pochłonął Rachel, otaczając ją setkami czerwonych oczu i mrożącego krew w żyłach krzyku Omen.

– Rachel… Rachel, co się dzieje?

Trzęsła się. Po policzkach spływały łzy. Pani Quinzel siedziała obok w milczeniu. Chociaż Rachel nie widziała jej twarzy, wręcz czuła namacalne zmartwienie psycholożki.

– Jesteś bezpieczna, cokolwiek widziałaś, nie zagraża ci tutaj – zapewniła kobieta.

Dziewczyna podkurczyła kolana pod brodę i utkwiła wzrok w butach. Czuła włoski postawione na baczność. Szósty zmysł szeptał coś o zagrożeniu. Nie wiedziała jednak, czyj był to głos. Intuicji? Czy potwora żyjącego w jej głowie? Nie mogła już sobie ufać. Nie po tym, co się stało.

– Mogłabyś na mnie spojrzeć, proszę? – Głos pani Quinzel ponownie sprowadził ją do rzeczywistości. – Widzę, że dryfujesz gdzieś umysłem, a chciałabym cię mieć na chwilę tutaj.

Dziewczyna powoli uniosła wzrok, jednak nie spojrzała kobiecie w oczy.

– Przede wszystkim chcę cię przeprosić, Rachel. Jest mi bardzo przykro z powodu tego, co się stało. Nie powinnam była pozwolić na to spotkanie i biorę pełną odpowiedzialność za wszystkie konsekwencje – powiedziała ze skruchą. – Chcę dołożyć wszelkich starań, by pomóc ci się z nimi uporać.

Zapadła cisza. Rachel balansowała na granicy świadomości. Jakaś niewidzialna siła próbowała wciągnąć ją w głąb umysłu.

– Co z panią Omen? – wydusiła jedyne pytanie, jakie była w stanie sklecić.

– Jest pod dobrą opieką i na pewno wydobrzeje.

Rachel kiwnęła głową, walcząc z otępieniem. Skupiła całą swoją uwagę na liczeniu sznurówek w glanach, byleby tylko znów nie odpłynąć.

– Ostrzegałem – syknął głos w głowie.

Wbiła paznokcie w uda. Uparcie powtarzała w myślach liczby.

– Jesteś naiwna, myśląc, że możesz zignorować samą siebie – zaśmiał się.

– Nie jestem tobą – syknęła.

Jej głos zabrzmiał inaczej. Był znacznie głębszy, gardłowy. Wręcz sama się go przestraszyła.

– Jesteś do niego podobna bardziej, niż chcesz przyznać.

– Do kogo? – spytała zdezorientowana.

Cisza.

– Odpowiedz mi! – warknęła szorstko.

Drwiący śmiech zadzwonił jej w uszach.

Powróciła do gabinetu w ośrodku. Zauważyła swoje pobielałe od zaciskania kłykcie. Uderzyła ją fala ciepła. Dyszała z trudem.

– Co się dzieje? – Quinzel pochyliła się do przodu, by widzieć twarz dziewczyny.

– Nic – mruknęła głosem ostrzejszym, niż zamierzała. – Przepraszam… – dodała cicho.

– Nie musisz przepraszać, Rachel. Bardzo dużo przeszłaś, możesz czuć wszelkie emocje, za żadne cię nie ocenię – zapewniła psycholożka łagodnym głosem. – Jestem tu, by ci pomóc sobie z tym poradzić. Czy chciałabyś porozmawiać o tym, co się stało?

Titans: RewrittenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz