Rachel zerwała się z łóżka. Zaryła głową w stelaż, aż obraz pociemniał jej przed oczami. Stęknęła. Poczuła ból w całym ciele, które było niemiłosiernie ciężkie. Opadła bezwładnie na pościel.
Próbowała przypomnieć sobie, gdzie była i jaki był dzień. Jak przez mgłę widziała wychodzącą z pokoju Jinx. Potem chciała wypróbować zaproponowaną przez panią Quinzel medytację. Co było dalej...?
- Boże, kobieto, co ty się tak z samego rana rozbijasz? - Jinx wychyliła się z łóżka i kontynuowała, przewieszona głową do dołu: - Widziałam, w jakiej połamanej pozie spałaś, nie musisz sobie dokładać bólu.
Rachel mruknęła coś nieskładnie. W istocie, ćmiło ją w skroniach, a całe ciało krzyczało, jakby zostało rozjechane walcem. Kilkukrotnie. Usilnie jednak próbowała wypełnić lukę w pamięci. Zmarszczyła brwi.
Zaczęła medytować... Najpierw się rozpraszała, ale potem się udało... Było tak błogo i lekko... Wykrzywiła twarz w grymasie bólu. Dopadło ją wspomnienie strachu. Spotkanie z imaginacją. Sam na sam. Zupełnie bezbronna wobec bestii. A jednak... Powoli przypominała sobie jej słowa.
Ojciec? Raven? Coś o spotkaniu?
Nie wiedziała, czy miało to jakikolwiek sens. Co, jeśli to były halucynacje? Nie znała przecież swojego ojca. Mama nigdy o nim nie mówiła. Zresztą, co mogłaby jej powiedzieć? Znała tylko Angele.
- Szuka mnie...? - wyszeptała drżącym głosem.
- Hm? - mruknęła Jinx.
Rachel zignorowała koleżankę. Próbowała uchwycić ociężale płynące myśli.
- Dlaczego teraz? We śnie? - mruczała dalej. - Czemu w taki sposób?
- Rachel? - Jinx zwinnie zeskoczyła z łóżka. - Halo, ziemia do Rachel. - Pomachała dłonią przed jej twarzą. - Ej, kontaktuj, bo zaraz wezwę egzorcystę.
Rachel powoli uniosła wzrok. Uświadomiła sobie, że kołysała się w przód i w tył.
- Naćpali cię czymś? Nie było mnie wczoraj ledwie parę godzin. - W głosie Jinx było coraz więcej niepokoju.
- List - szepnęła Rachel.
- Co?
- List - powtórzyła głośniej. - Muszę go przeczytać.
Zerwała się, nieomal taranując dziewczynę.
- Do reszty cię opętało?! - krzyknęła Jinx, ratując się przed upadkiem.
Rachel dopadła do biurka. Pospiesznie wysunęła szufladę i wyrzuciła wszystko ze środka. Kilka kartek i wizytówka od detektywa poleciały na podłogę. Włożyła rękę na sam koniec. Pusto. Obróciła się, w panice skanując otoczenie. Gdzie go zostawiła?
- Powiesz mi, co się dzieje? - Jinx stanęła przed koleżanką, zagradzając jej drogę.
- Przepuść mnie.
- Popatrz na mnie.
- Daj mi przejść - wydusiła błagalnym tonem.
- Rachel.
Stanowczy głos Jinx rozbudził ją jak siarczysty policzek. Oprzytomniała. Popatrzyła na współlokatorkę.
- Ja... - Spuściła wzrok.
- Hej, spokojnie. - Położyła ręce na ramionach koleżanki. - Usiądź i powiedz mi, kto cię szuka i czy chodzi o ten list, który leży na łóżku? - Wskazała kartkę zlewającą się z białą pościelą.
Rachel opadła ciężko na rozkopaną kołdrę i chwyciła zgubę. Wlepiła wzrok w pismo matki. Próbowała rozsupłać splątane w chaosie myśli.
- Nie wiem... - sapnęła zrezygnowana. - Wczoraj jak wyszłaś, to próbowałam medytacji... Coś poszło nie tak... - Zacisnęła dłonie na liście, lekko go gniotąc. - Nie wiem, co to było, ale... Widziałam siebie... Tak jakby siebie, ale złą... Nie, to nie ma sensu. - Pokręciła głową, kuląc się.
CZYTASZ
Titans: Rewritten
FanfictionDick Grayson już dawno porzucił strój Robina. Teraz próbuje ułożyć swoje życie na nowo z dala od Gotham i superbohaterskich akcji jako policyjny detektyw w Detroit. Wszystko komplikuje się, kiedy zostaje wysłany do zbadania tajemniczej sceny morders...