12. Diabeł tkwi w szczegółach

23 6 0
                                    

Rachel zerwała się z łóżka. Zaryła głową w stelaż, aż obraz pociemniał jej przed oczami. Stęknęła. Poczuła ból w całym ciele, które było niemiłosiernie ciężkie. Opadła bezwładnie na pościel.

Próbowała przypomnieć sobie, gdzie była i jaki był dzień. Jak przez mgłę widziała wychodzącą z pokoju Jinx. Potem chciała wypróbować zaproponowaną przez panią Quinzel medytację. Co było dalej...?

- Boże, kobieto, co ty się tak z samego rana rozbijasz? - Jinx wychyliła się z łóżka i kontynuowała, przewieszona głową do dołu: - Widziałam, w jakiej połamanej pozie spałaś, nie musisz sobie dokładać bólu.

Rachel mruknęła coś nieskładnie. W istocie, ćmiło ją w skroniach, a całe ciało krzyczało, jakby zostało rozjechane walcem. Kilkukrotnie. Usilnie jednak próbowała wypełnić lukę w pamięci. Zmarszczyła brwi.

Zaczęła medytować... Najpierw się rozpraszała, ale potem się udało... Było tak błogo i lekko... Wykrzywiła twarz w grymasie bólu. Dopadło ją wspomnienie strachu. Spotkanie z imaginacją. Sam na sam. Zupełnie bezbronna wobec bestii. A jednak... Powoli przypominała sobie jej słowa.

Ojciec? Raven? Coś o spotkaniu?

Nie wiedziała, czy miało to jakikolwiek sens. Co, jeśli to były halucynacje? Nie znała przecież swojego ojca. Mama nigdy o nim nie mówiła. Zresztą, co mogłaby jej powiedzieć? Znała tylko Angele.

- Szuka mnie...? - wyszeptała drżącym głosem.

- Hm? - mruknęła Jinx.

Rachel zignorowała koleżankę. Próbowała uchwycić ociężale płynące myśli.

- Dlaczego teraz? We śnie? - mruczała dalej. - Czemu w taki sposób?

- Rachel? - Jinx zwinnie zeskoczyła z łóżka. - Halo, ziemia do Rachel. - Pomachała dłonią przed jej twarzą. - Ej, kontaktuj, bo zaraz wezwę egzorcystę.

Rachel powoli uniosła wzrok. Uświadomiła sobie, że kołysała się w przód i w tył.

- Naćpali cię czymś? Nie było mnie wczoraj ledwie parę godzin. - W głosie Jinx było coraz więcej niepokoju.

- List - szepnęła Rachel.

- Co?

- List - powtórzyła głośniej. - Muszę go przeczytać.

Zerwała się, nieomal taranując dziewczynę.

- Do reszty cię opętało?! - krzyknęła Jinx, ratując się przed upadkiem.

Rachel dopadła do biurka. Pospiesznie wysunęła szufladę i wyrzuciła wszystko ze środka. Kilka kartek i wizytówka od detektywa poleciały na podłogę. Włożyła rękę na sam koniec. Pusto. Obróciła się, w panice skanując otoczenie. Gdzie go zostawiła?

- Powiesz mi, co się dzieje? - Jinx stanęła przed koleżanką, zagradzając jej drogę.

- Przepuść mnie.

- Popatrz na mnie.

- Daj mi przejść - wydusiła błagalnym tonem.

- Rachel.

Stanowczy głos Jinx rozbudził ją jak siarczysty policzek. Oprzytomniała. Popatrzyła na współlokatorkę.

- Ja... - Spuściła wzrok.

- Hej, spokojnie. - Położyła ręce na ramionach koleżanki. - Usiądź i powiedz mi, kto cię szuka i czy chodzi o ten list, który leży na łóżku? - Wskazała kartkę zlewającą się z białą pościelą.

Rachel opadła ciężko na rozkopaną kołdrę i chwyciła zgubę. Wlepiła wzrok w pismo matki. Próbowała rozsupłać splątane w chaosie myśli.

- Nie wiem... - sapnęła zrezygnowana. - Wczoraj jak wyszłaś, to próbowałam medytacji... Coś poszło nie tak... - Zacisnęła dłonie na liście, lekko go gniotąc. - Nie wiem, co to było, ale... Widziałam siebie... Tak jakby siebie, ale złą... Nie, to nie ma sensu. - Pokręciła głową, kuląc się.

Titans: RewrittenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz