9. Wywiad środowiskowy

30 3 6
                                    

Dick otworzył drzwi i przepuścił w nich Rachel. Komisarz był na tyle miły, że udostępnił na godzinę pokój przesłuchań przygotowany specjalnie z myślą o młodszych świadkach. Zamiast zimnej stali i wszechobecnych szarości pomieszczenie pomalowano na ciepły, beżowy kolor. Metalowe meble zastąpiono prostym drewnianym zestawem i niewielką, zieloną kanapą. Znalazło się nawet miejsce na kolorowe zasłony w oknach.

- Rozgość się. - Uśmiechnął się niemrawo w stronę dziewczyny.

Młoda zmierzyła wzrokiem pokój. Uniosła brew na widok kreskówkowych małp skaczących po drzewie, które zdobiły ścianę.

- Postaram się - mruknęła tylko. Objęła się ramionami i niepewnie usiadła na kanapie.

- Czy doktor Quinzel wyjaśniła ci, po co tu dziś przyjechałaś? - Zamknął ostrożnie drzwi za sobą. Chciał dać jej chwilę na oswojenie się z nowym otoczeniem.

Rachel kiwnęła głową.

- Mam się spotkać z ekspertką od mojej... przypadłości. - Zacisnęła palce na ramionach. Unikała jego spojrzenia.

- Pani Clay pomoże nam lepiej zrozumieć, co zdarzyło się tamtej nocy. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby dowiedzieć się, kto stoi za zabójstwem twojej matki - powiedział z mocą.

Na dźwięk słowa „matka" zadrżała. Dick ugryzł się w język.

- Ach, właśnie. - Sięgnął do kieszeni kurtki, by ukryć speszenie. Wyciągnął trochę pomiętą od dłuższego noszenia przy sobie kartkę. - To jest list, który otrzymałem od przełożonej zakonu. Napisała go twoja biologiczna matka. - Wyciągnął dłoń w jej stronę. - Pomyślałem, że pewnie chciałabyś go mieć.

Przez chwilę przyglądała się wymiętej kartce, zaskoczona. W końcu niepewnie przyjęła prezent.

- Dziękuję - wymamrotała. Złożyła go w pół i schowała do kieszeni jeansów.

Rozległo się pukanie do drzwi. Po chwili do pomieszczenia zajrzała Quinn.

- Witaj, Rachel. - Uśmiechnęła się delikatnie. - Jak się dzisiaj czujesz? Możemy niedługo zaczynać?

Rachel tylko skinęła głową i spuściła wzrok. Doktorka znów zniknęła za drzwiami, a po chwili powróciła wraz z Omen. Lilith tym razem ubrała się po cywilnemu. Pewnie po to, by jeszcze bardziej nie stresować młodej.

- Hej, głowa do góry, będzie dobrze. - Nim do niego dotarło, co właściwie robi, poklepał Rachel po ramieniu. Uśmiechał się przy tym pocieszająco. - Będę nad wszystkim czuwał. - Wskazał głową na zajmujące pół ściany lustro weneckie.

Niepewnie odwzajemniła uśmiech.

***


Detektyw posłał jej uspokajający uśmiech i wyszedł z pokoju. Została sam na sam z panią Clay, która stała nieruchomo naprzeciwko niej.

Rachel czuła obawę przed spojrzeniem jej w twarz. Choć kobieta była chuda i drobna, biła od niej jakaś dziwna siła, która wzbudzała zarazem zaciekawienie, jak i respekt. Nawet powolny ruch rąk, jaki wykonała, by oprzeć je na oparciu krzesła, przyprawiał o dreszcze na plecach.

- Nazywam się Lilith Clay, ale preferuję Omen - odezwała się lekko ochrypłym, cichym głosem. - Poproszono mnie o pomoc ze względu na moje telepatyczne zdolności. Chcemy zrozumieć, co stało się w dniu zabójstwa.

Rachel kiwnęła powoli głową. Poruszyła się niespokojnie na kanapie, słysząc niewyraźny szept w głowie. Rozumiała, że ją ostrzegał. Nie wiedziała jednak, przed czym.

Titans: RewrittenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz