Świat cierpi na brak mężczyzn, szczególnie tych, którzy są cokolwiek warci.
Jane Austen „Duma i uprzedzenie"
Scarlett co jakiś czas obracała się za siebie, by sprawdzić, czy matka nie depcze jej po piętach. Kiedy zrozumiała, że zgubiła ją gdzieś w plątaninie żywopłotów, odetchnęła z ulgą.
Zdyszana schroniła się w pokoiku dla dam, prosząc lokaja o przyniesienie pelerynki. Przemarzła w ogrodzie, choć od środka jej ciało płonęło. Przyłożyła dłonie do policzków i uśmiechnęła się pod nosem. Była równocześnie przerażona i szczęśliwa. Być może przez cały ten czas tego jej brakowało: wzięcia sprawy we własne ręce. Pewnie przesadziła, może nie powinna była uciekać się do agresji, ale jak inaczej mogła wziąć odwet? W każdym razie hrabia otrzymał od niej czuły pożegnalny prezent w postaci kilku siniaków, a Scarlett przynajmniej namiastkę satysfakcji.
Przysiadła na pufie i przyglądała wchodzącym i wychodzącym damom. Była ukryta w rogu, więc nikt jej nie dostrzegał. Słyszała urywki rozmów. Większość krążyła oczywiście wokół zaręczyn Brightdale'a i samej Scarlett. Ciężko jej było znosić wszystkie krytyczne komentarze, ale zagryzła zęby i z rozpaczą wpatrywała się w zegar. Jeszcze kwadrans, nim jej matka poprosi o sprowadzenie powozu. Zawsze opuszczały bal o tej samej porze, nieważne jak dobrze się bawiły. Papa zwykle zostawał do później.
W końcu w drzwiach pojawiła się wychudzona sylwetka baronowej. Od razu wypatrzyła córkę. W środku była jedynie służąca, zatem według lady Shefield nie było tu nikogo.
– Gdzież ty się szwendała, moja panno? – zapytała zdyszana.
– Przez cały czas byłam tutaj – powiedziała, podnosząc się z pufy. Matka zmierzyła ją oceniającym spojrzeniem. – Sama cię szukałam – skłamała.
Lady Mary z irytacją pstryknęła palcami na służącą, którą w mgnieniu oka odnalazła jej domino. Młody lokaj przestąpił przez próg i pomógł baronowej założyć pelerynę.
– Za mną – syknęła do córki.
Scarlett westchnęła.
Kiedy wyszły na hol, odnalazły gospodynię przyjęcia. Baronowa z fałszywym uśmiechem ujęła dłonie lady Basset, wylewnie dziękując za wspaniały bal i rewanżując się zaproszeniem na ten, który będzie wydawać w przyszłym miesiącu.
Scarlett zastanawiała się, czy ktokolwiek się na nim pojawi, skoro jej notowania spadły jeszcze niżej. Całe szczęście, że mieli mnóstwo bażantów i kucharkę specjalistkę od ich przyrządzania. Chyba jedynie to utrzyma przy nich zainteresowanie socjety.
Baronowa prowadziła córkę przez hol, wbijając się palcami w jej przedramię. Scarlett z naburmuszoną miną przeszła przez drzwi i odnalazła wzrokiem powóz. Foryś w eleganckiej liberii wystawił schodki i pomógł wsiąść do środka damom. Drzwiczki powozu trzasnęły, po chwili pojazd zachwiał się na resorach, gdy służący wskakiwał na tył powozu. Konie ruszyły stępa. Baronowa długo nie czekała z rozpoczęciem ataku:
– Z pewnością wiesz, że mam ci sporo do powiedzenia, moja panno.
– O tak, mamo. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Nawet tycich.
Baronowa prychnęła, rozpinając dwa guziczki sukni przy szyi. Wzięła głęboki oddech, co zawsze zwiastowało długi monolog. I tym razem nie mogło być inaczej.
– Nawet największe harce Charliego nie przyprawiały mnie o taką migrenę jak twoje zachowanie – powiedziała, zasłaniając zasłonkę w oknie. – Jesteś niewdzięczna. Nie doceniasz niczego. Nie doceniasz nawet tego, że poświęciłam ci tyle uwagi. Zrobiłam wszystko, by jak najlepiej przygotować cię do debiutu. Zainwestowałam wiele w coś, co i tak z góry było skazane na porażkę. Powiedz mi, która matka wydałaby fortunę na naukę, mając kalekę za córkę?
CZYTASZ
Gorzki listopad [18+]
RomanceAnglia, czasy regencji. Cóż to za skandal! Angielska socjeta nie pozostawia suchej nitki na lady Scarlett Shefield. Porzucona przez niedoszłego narzeczonego, zostaje uznana za wadliwy towar, niegodny szanowanego dżentelmena. Szanse na znalezienie pr...