29.

368 20 3
                                    


– Tak – odparł Darcy, który nie mógł już dłużej panować nad sobą – ale to było na samym początku naszej znajomości, od wielu bowiem miesięcy uważam ją za jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie znam.

Jane Austen „Duma i uprzedzenie"

Niegdyś Aidan dałby się pokroić za możliwość wzięcia udziału w polowaniu. Odkąd pamiętał, odmawiano mu wszakże wszelkich dziecięcych zabaw, a potem podniet, którym oddawali się dorośli mężczyźni. Natomiast teraz, gdy myślał o pogoni za bezbronnymi zwierzętami, wcale nie czuł podekscytowania.

Zastanawiał się nad tym jak ulotne są marzenia i jak ich przedmiot łatwo zastąpić innym. Wsunął ręce w kieszenie bryczesów i spod opuszczonej głowy przyglądał się pracującym stajennym.

Masztalerz pochylał się nad skórzanym notatnikiem i ołówkiem zakreślał nazwiska i imiona koni. Dobór zwierząt do jeźdźców został już dawno szczegółowo i skrupulatnie zaplanowany, by uniknąć przykrych niespodzianek.

Niemożliwym przecież było, by potężnie zbudowany lord Hetlif dosiadał karej klaczy o krótkich nogach i nie zabił się na jej grzbiecie. A panna Laveterr absolutnie nie mogłaby w damskim siodle okiełznać dzikiego Oriona, zanim nie skręciłaby karku. Aidanowi przypadł młodszy brat Attyli – konia, który złamał Scarlett nogę. Uważał to za żart, biorąc pod uwagę, że krew, która krążyła w żyłach Arminiusa przyczyniła się także do i jego największej tragedii.

– Hrabio, czy mogę w czymś lordowi pomóc? – Rozmyślania przerwało mu pytanie zadane przez masztalerza.

Mężczyźnie najwyraźniej niezbyt odpowiadało towarzystwo rozpieszczonego arystokraty w jego doskonale utrzymanej stajni. Aidan jednak lubił zapach koni i panujący w środku gwar, więc tego burzliwego ranka jego obecność była tu nieunikniona.

– Chciałem zażyć przejażdżki – wyjaśnił, uderzając skórzanymi rękawiczkami o umięśnione udo.

Aidan po nocy ze Scarlett nie zmrużył już oka. Do stajni wyszedł od razu, gdy tylko blade macki świtu przedarły się przez sine niebo. Musiał przemyśleć sporo spraw, zwłaszcza, że zawartość jego kieszeni, choć niewielka, ciążyła mu jak kamień przywiązany do szyi topielca.

Tyle słów padło, a każde z nich okraszone były ładunkiem, którego ani on ani Scarlett nie byli w stanie nieść. Jak miał jej spojrzeć dzisiaj w oczy? I czy powinien jej ufać? Jeśli poświęciła chociażby chwilę, by zastanowić się nad tym, co oboje planowali, z pewnością zmieni zdanie. Aidan nie był jeszcze do końca pewien, którego jej zachowania bardziej się obawiał i na które mocniej liczył.

– Osobiście oporządzę Arminiusa. – Masztalerz krótko skinął głową. – Dzisiaj aż rwie się do cwału. Zresztą to może być dobre ćwiczenie przed czwartkowym polowaniem – stwierdził i skierował się w stronę ściany z pedantycznie powieszonymi rzędami.

Krzyknął do jednego z młodszych chłopców i wspólnie przygotowali konia do przejażdżki. Aidan nie skorzystał z podstawionego stołka i lekko wskoczył się na twardy grzbiet. Od razu trafił stopami w strzemiona. Kilka lat temu nie wspiąłby się na niego, choćby od dołu podgrzewano go żelazem, a od góry ciągnięto na linie. Czasami czuł jeszcze satysfakcję, że udało mu się zmężnieć i osiągnąć stan tak naturalny innym mężczyznom w jego wieku. Jednak przez większość czasu nie czuł właściwie nic.

Powoli wyjechał przez bramę rezydencji Shefieldów i ruszył w kierunku altany, w której oświadczył się Scarlett. Nie znalazł żadnego sensownego powodu wyboru tej lokalizacji, może oprócz pragnienia przypomnienia sobie własnej porażki i upokorzenia.

Gorzki listopad [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz