11.

240 17 1
                                    

Niestety, pomimo poprawności rozumowania okazało się, że dla głębokich uczuć osiem lat nic nie znaczy.

Jane Austen "Perswazje"

Głowa baronowej Shefield opadła na zagłówek fotela. Suzanne niestrudzenie od dwóch kwadransów masowała jej skronie. Najmniejszym drżeniem, najcichszym westchnięciem nie dawała po sobie poznać, że jest znudzona, albo zmęczona, choć przypatrującej się jej Scarlett robiło się przykro na jej widok.

– Panicz Shefield – zaanonsował gościa majordomus, który stanął w drzwiach saloniku.

Baronowa wydała z siebie piskliwy odgłos i pośpiesznie zaczęła poprawiać fryzurę. Scarlett przypatrywała się jej z politowaniem. Powoli odłożyła robótkę na kolana i przyglądała się bratu. Dziwnie się zachowywał, a głos miał szorstki, jakby cierpiał na paskudną anginę.

– Gdzież ty się podziewał przez tyle czasu? – przywitała go baronowa, pozwalając się pocałować w oba zarumienione policzki. – Nie rozpieszczasz twojej biednej matki. Czy mam ci wysyłać oficjalne zaproszenia, żebyś raczył ją odwiedzić?

Charlie przysiadł na sofie i co jakiś czas rzucał Scarlett pytające spojrzenia. Milczała, urażona, że tak długo zwlekał z wizytą. Od kiedy wrócił do Londynu nie uczynił nic, by pomóc jej w tej ciężkiej sytuacji. Mało tego, nawet się z nią nie spotkał. Zaczęła podejrzewać, że dmucha na jej problemy. Z zaciętą miną sięgnęła po tamborek i z furią zaczęła wbijać w niego igłę.

– Miałem sporo spraw na głowie.

– Ty zawsze masz pilniejsze sprawy na głowie, ważniejsze od twojej matki – sarknęła, pieszcząc się, jak dziecko. – I co się stało z twoim głosem? Suzanne, poleć, by przygotowano rumianek. Pewnikiem łapie go przeziębienie.

– Nie trzeba, mamo – zaprotestował. – Czy u was wszystko w porządku? Słyszałem, że rzadziej pojawiacie się na przyjęciach.

Scarlett spiorunowała go wzrokiem, gdy baronowa parsknęła gniewnie.

– A myślisz, że czyja to zasługa? Twoja siostra spędza mi sen z powiek.

– Raczej robi to chrapanie pijanego ojca – prychnęła pod nosem.

– Zamilcz, dziewczyno – warknęła.

– Mamo! – włączył się Charlie.

– Och, nic jej nie będzie. Nie jest taka delikatna za jaką próbuje uchodzić. Nawet kalectwo nie utemperowało jej charakteru.

– Mamo – powtórzył Charlie.

– No co? – syknęła baronowa. – Nie potrafiła zatrzymać wicehrabiego, poniżyła barona Frestona i nie może liczyć na żadne zaproszenia. Która matka by to zniosła? Ta dziewucha jest okropna.

Charlie z niedowierzaniem pokręcił głową.

– Nic nie powiesz? – Scarlett nieoczekiwanie podniosła się z fotela i rzuciła w brata robótką. – Nigdy nic nie mówisz. Do diabła, Charlie, jesteś beznadziejnym bratem! Mam już tego dość. Jej gadania i twojego milczenia. Wróciłeś tu i po co? Mówiłeś, że po to, by mnie ratować! Więc mnie ratuj do cholery! Ratuj od niej i od ojca!

– Scarlett! – wrzasnęła matka. – Co to za język! Nie pozwolę, by w mojej obecności z twoich ust wylewał się taki rynsztok. Wynoś się stąd! Nie chcę cię widzieć!

– Z największą rozkoszą. – Ukłoniła się prześmiewczo i najszybciej jak mogła ruszyła do sypialni.

Jakże w tej chwili nienawidziła brata. Brata, który wyswobodził się z drapieżnych łapsk matki i biegł za nią. Rozpaczliwie przyśpieszyła, próbując przed nim umknąć. Niestety niesprawna noga wystarczająco ją spowalniała. Charlie zatrzymał ją w połowie schodów.

Gorzki listopad [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz